Nic tak nie poprawia humoru kobiecie, jak świadomość, że wygląda dobrze. Mówię oczywiście o statystycznej kobiecie – nie wykluczam, że są takie, którym przyjemność sprawia coś innego. Niemniej jednak, na potrzeby tej recenzji przyjmuję, że dobry wygląd jest dla kobiet istotny. Wiadomo – higiena i pielęgnacja to podstawy, ale trzeba też pomyśleć o makijażu. Na co dzień, zwłaszcza w tzw. poważnych firmach, preferowany jest jasny, rozświetlający twarz i spojrzenie makijaż. Słusznie – dymny, ciemny makijaż wymaga większej dokładności, a nie każda z kobiet spieszących do pracy na 8.00 czy nawet 9.30, ma czas i chęci cyzelować sobie oko. O wiele łatwiej jest musnąć tylko powiekę czymś jasnym i lekko rozświetlającym, co pomoże pozbyć się efektu porannego spojrzenia. Gruba kredka Avonu o nazwie Mirror Shine, w kolorze Pink Ice, wydała mi się dobrą kandydatką do tej roli.
Nazwa powinna była dać mi jednak do myślenia. Lustrzany blask to może lekka przesada, ale błysk, jaki zaczęła rozsiewać namalowana na mojej powiece warstwa cienia, był zdecydowanie dyskotekowy, a nie biurowy. Co więcej – trzymał się jak przymurowany i próby starcia części go zaowocowały podrażnieniem oka. Drugie podejście robiłam już ostrożniej – naniosłam cień metodą delikatnych muśnięć. I to było o wiele lepsze wyjście. Teraz nadprzyrodzona trwałość cienia okazała się jego zaletą – po całym dniu bez poprawek makijaż trzymał się idealnie, mogłam więc iść do kina prosto z biura, nie ryzykując zdumionego spojrzenia towarzysza.
Zatem – wszystko jest ok, o ile cień nakładany jest oszczędnie. Silne maźnięcie po całej powiece to rozwiązanie dobre tylko wtedy, jeśli wybieramy się w miejsce, gdzie krzykliwy makijaż jest pożądany.
dość fajna kredeczka:)
Opakowanie: Zapach: Konsystencja: Działanie: