Niedawne braki na łazienkowej półce wypełniłam preparatami fryzjerskimi. Dość już miałam półśrodków, których skuteczność zwykle nie szła w parze z ceną, w dodatku na niekorzyść dla tych droższych. Do większych zakupów kosmetyków marki Kallos namówiła mnie koleżanka – dziewczę o najpiękniejszych włosach pod słońcem, choć nie stroniące od farbowania i innych ryzykownych zabiegów. Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym (między innymi) nie wybrała preparatów „niesprawdzonych”. I tak w moim posiadaniu znalazła się ta maska miodowa.
Preparat przeznaczony jest głównie do włosów suchych i łamliwych. Oprócz zlikwidowania tych dwóch problemów, oczekiwać od niego możemy także wzmocnienia połysku i miękkości, czy ułatwienia rozczesywania. Intensywnie żółty krem o dość zwartej konsystencji zamknięty jest w niepozornym 275 ml słoiczku z przezroczystego plastiku. To niby nie dużo, ale wydajność jest bardzo dobra, rzekłabym - równie oszałamiająca jak cena.
Maskę w niewielkiej ilości należy wetrzeć w wilgotne włosy i, w zależności od potrzeby, zostawić na około 30 minut, po czym spłukać. Tu polecam ostrożność, bo jeżeli kapnie na jasny materiał, robią się żółte plamy (spierające się na szczęście bez oporu). Kosmetyk niestety nie pachnie najlepiej, niby jest perfumowany, ale zapach nie przypomina naturalnego miodu, tylko raczej jakiś bardzo chemiczny propolis. Po spłukaniu pozostaje na włosach, ale wtedy jest już całkiem przyjemny.
Na szczęście działanie rekompensuje w pełni te drobne niedogodności. Włosy są miękkie i elastyczne i faktycznie przestają się łamać tak obficie. Docenią to szczególnie panie cierpiące na suchość i kruchość końcówek, które często farbują lub rozjaśniają włosy. Połysk nie jest spektakularny a efekt regeneracji raczej nie przypomina tego, znanego mi z fryzjerskich „rekonstruktorów”. Ale za to włosy bardzo dobrze się układają, ich wcześniejsza suchość nie objawia się puszeniem, czy efektem „stogu siana”, który w moim przypadku dał się zlikwidować tylko prostownicą. Teraz, przy stosowaniu tej maski 1 – 2 razy w tygodniu jestem w stanie całkowicie zrezygnować z prostownicy i efektu „afro” nie będzie, nawet gdy na dworze jest wilgotno. Natomiast witaminy i minerały pochodzące z wyciągu z miodu, nie tylko głęboko odżywiają włosy, ale także skórę głowy i... dłoni, które robią się niesamowicie gładkie po kontakcie z tą maską!
Zaskakująco niska cena i rewelacyjne efekty to chyba kwintesencja filozofii i znak rozpoznawczy firmy Kallos. Gorąco polecam!
Producent | Kallos |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja włosów |
Rodzaj | Odżywki: do włosów suchych i zniszczonych |
Przybliżona cena | 7.00 PLN |