Nawet poeci mordują
NINA WUM • dawno temuSieć pulsuje od sensacyjnych doniesień o makabrycznym morderstwie w Białej Podlaskiej. Makabryczne mordy to jest to, co sieć lubi najbardziej (zaraz po majtkach Dody ewentualnie) i ja się sieci nie dziwię. Ludzkość zawsze lubiła krwawe jasełka. Im bardziej krwawe, tym lepiej. A wszak Kwestia Mamy Madzi mimo tytanicznych wysiłków prasy zeschła się nieco.
Sieć pulsuje od sensacyjnych doniesień o makabrycznym morderstwie w Białej Podlaskiej. Makabryczne mordy to jest to, co sieć lubi najbardziej (zaraz po majtkach Dody ewentualnie) i ja się sieci nie dziwię. Ludzkość zawsze lubiła krwawe jasełka. Im bardziej krwawe, tym lepiej. A wszak Kwestia Mamy Madzi mimo tytanicznych wysiłków prasy zeschła się nieco.
Za to szczegóły nowej sprawy są jak mokry sen redaktora tabloidu. Niczym wyciągnięte z taniego kryminału. Mamy zatem sprawczynię, kobietę, co to "zła była." Młodą osobę z pretensjami do uduchowienia (mam taki wstręt do hołoty umysłowej, że rzygam Witkacego przyjęła sobie za motto.) Osiemnastoletnia Zuzanna M., znana w sieci jako Maria Goniewicz pisywała wiersze. Wbrew tendencyjnemu doborowi jej tekstów udostępnionych przez "Wyborczą" - niektóre są całkiem niezłe. Choć raczej nie był z Marii raczkujący Herbert. Prędzej już Poświatowska w powiciu. Właśnie miała publikować debiutancki tomik. W realizacji planów przeszkodził jej nadmiar ambicji. W dniu zaplanowanej promocji swej twórczości w Krakowie — podjęła się także innego zadania. Zamordowała rodziców swego chłopaka w Białej Podlaskiej.
Przepytywani przez prasę policjanci porównywali miejsce przestępstwa do rzeźni. Podejrzana przyznała się do winy. Jakichkolwiek oznak skruchy z jej strony wszakże brak. Dziewczyna twardo trzyma raz obrany fason, choć jej w nim nader niekorzystnie. Niektóre nastolatki tak mają.
Udział Kamila N. w tym przedsięwzięciu był świadomy oraz dobrowolny. O chłopaku, który zgodził się zaszlachtować własną rodzinę — oraz aktywnie przyłożył do tego uzbrojoną w nóż rękę wiadomo właściwie tylko tyle, że był w związku z poetką. Oto nasz archetypowy "omotany mężczyzna", którego flirt z ciemnością zaprowadził dalej, niż zapewne by sobie życzył. Kamil N. także przyznał się do winy.
Historie tego pokroju wpędzają nas w konfuzję. Dlaczego dwoje młodych ludzi, nie półprzytomnych narkomanów, nie tłuków spod przysłowiowej budki z piwem, lecz jako tako myślących jednostek — decyduje się na brutalny mord? Ponoć państwo N. nie przepadali za ukochaną syna, ale to wszak żaden motyw. Poetka i jej wybranek mieli po 18 lat. W najgorszym razie mogliby zwiać gdzieś razem i rozpocząć nowe, wolne od toksycznego (?) wpływu rodzicieli życie.
Zamiast tego wybrali zabawę w dekadentów, która byłaby bardzo sztampowa i godna najwyżej pobłażliwego wzruszenia ramion. Gdyby nie zakończyła się czyjąś raptowną śmiercią.
Ja bardzo Państwa przepraszam, że takim lekkim tonem o tych rzeczach piszę. W obliczu tragedii utarło się wszak by albo milczeć całkiem, albo mówić rzeczy wzniosłe. Wykwalifikowana specjalistka udzieliła Wyborczej wywiadu, w którym odpowiada na wiszące w przestrzeni publicznej pytanie: wyborcza.pl
— To może być element osobowości narcystycznej. Osoby przesadnie zainteresowane własnym wizerunkiem i przekonane o swojej nadzwyczajności podejmują akty agresji, gdy są krytykowane lub gdy czują się niedoceniane - mówi prof. Krystyna Skarżyńska.
Na poezji jako żywo trudno jest zbudować powszechny społeczny szacunek dla własnej osoby, więc coś w tym na pewno jest. Inna sprawa, że bardzo wielu nastolatków przejawia objawy obłąkańczego narcyzmu. Albo depresji. Albo narcyzmu z epizodami depresji. Taką jazdę bez trzymanki fundują nam wszystkim rozbujane w tym okresie hormony. Oraz rówieśnicza presja by "coś znaczyć", podniesiona do entej potęgi przez wszechobecnego facebooka i inne twittery. Kto się najostrzej wylansuje, ten zabłyśnie. A błysnąć trzeba. Albo młody człowiek czuje się dosłownie niczym.
Podobno bardzo wiele dorastających dziewcząt i chłopców doświadcza wrażenia, że tylko oni jedni są prawdziwymi ludźmi. Mają wszak tyle w głowie i tak przebogate życie emocjonalne! Od maniakalnego skupienia na własnym pępku tylko kroczek do konstatacji, że skoro oni — wszyscy "inni" - nie istnieją naprawdę, to można "im" robić wszystko, co do głowy przyjdzie.
Z takich iluzji zazwyczaj się wyrasta. Mówię "zazwyczaj", bo gdyby było inaczej, mielibyśmy społeczeństwo złożone z latających z siekierami socjopatów. Ale nie wszyscy wyrastają.
Zuzanna M. nie wyrosła. Oraz postanowiła zakasować ewentualną konkurencję w biegu do Sławy o kilka długości. Założę się, iż wyobrażała sobie demoniczne legendy, jakie odtąd będą o jej czynie krążyć. Być może nie napisze już ani linijki — przeludnione więzienne cele słabo sprzyjają pracy umysłowej — ale znana wreszcie jest. Nie na jakimś tam Podlasiu, lecz ogólnokrajowo. Takiej historii jeszcze nie było! Sukces.
Oczytana w poezji (na swym facebooku deklaruje miłość do twórczości m.in. Świetlickiego czy Cummingsa) dziewczyna zaniedbała najwyraźniej klasykę prozy. Taka historia już była i na domiar złego znamy ją wszyscy. Mówię oczywiście o "Zbrodni i karze" Dostojewskiego. Zżerany przez kompleksy, bardziej niż trochę egocentryczny młody człowiek roi sobie, że wyższość umysłowa nad bliźnimi daje mu prawo do zbrodni. Zbrodnię tę popełnia. Znakomitą większość książki spędza gnany jak bura suka przez wyrzuty sumienia. Których się ani spodziewał, ani sobie życzył.
mogę już wyjść do ludzi, bo na ludzi nigdy nie wyjdę — napisała błyskotliwie młoda autorka. Jak pamiętamy, Raskolnikow "na ludzi" wyszedł dopiero wtedy, gdy ucałował ziemię w geście pokory i zawołał głośno: — Ja zabiłem! Dostojewski wierzył mocno w oczyszczającą siłę pokuty. Ale żył w czasach bez facebooka. Dziś jego bohater zapewne nawet z celi śledziłby kumulujące się lajki.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze