Milczenie portugalskich słowików
MAGDALENA LITTERER • dawno temuSkandalem, który najsilniej wstrząsnął społeczeństwem tej wiosny jest afera pedofilska, której bohater negatywny, powszechnie szanowana osoba publiczna, przez dziesięciolecia bezkarnie "wyławiał" spośród podopiecznych znamienitej instytucji oświatowej ofiary dla swoich zboczonych praktyk. O jakim kraju mowa?
Z pewnością będzie dla wielu czytelników zaskoczeniem,iż powyższy opis wskazuje nie tylko na Polskę, lecz także Portugalię,z tą różnicą, iż w tym drugim kraju krąg znakomitości podejrzanych o wykorzystywanie seksualne nieletnich jest znacznie szerszy.
Jesienią ubiegłego roku śledztwo dziennikarskie ujawniło, iż Carlos Silvinoalias Bibi, funkcjonariusz Casa Pia, jednej z najbardziej szacownych instytucjiLizbony, internatu dla sierot i dzieci z rodzin patologicznych z dwustuletnimi tradycjami,gwałcił swoich nieletnich wychowanków. W ciągu trwającego wiele miesięcy śledztwa Portugalczycy poznali profil psychologiczny pedofila: sfrustrowany, molestowany w dzieciństwie, powielał taki model przemocy seksualnej, jakiej sam padł ofiarą. W międzyczasie 128 byłych i obecnych wychowanków Casa Pia, w większościgłuchoniemych (!), zeznało, iż zostało wykorzystanych przez Bibi, a także panów, do których ten woził ich samochodem. Pierwsza fala wzburzenia opadła, społeczeństwo oswoiło sięz myślą, iż Portugalię nawiedził ten sam demon, co Belgię (sprawa Dutroux). Długotrwałabezkarność pedofilów na łonie Casa Pia, podobnie jak w chórze "Polskich Słowików",unaoczniła jak skuteczną osłonę dla pedofilii i wszelkich form wykorzystywania dziecidaje metoda zastraszania i wpajania poczucia winy przez oprawców z jednej strony,a niewiedza i naiwność rodziców oraz opiekunów, a co z tym idzie brak uświadamiania i wsparcia dzieci z drugiej.
Jednakże nadal pozostawało wiele frapujących zagadek i białych plam: Dlaczego złożonew 1975 r. przez nauczycieli z Casa Pia powiadomienie do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przez Carlosa Silviono przestępstw na tle seksualnym nie pociągnęło za sobą śledztwai jego usunięcia z tej instytucji? Jakimi pobudkami kierował się sąd, nakazując w 1989 r.ponowne przyjęcie owego człowieka do Casa Pia po zwolnieniu go za kontynuowanie praktykpedofilskich dwa lata wcześniej? Dlaczego akta sprawy ginęły, a postępowanie administracyjnezawieszane z powodu błędów formalnych? Kto stojący za Bibi straszył przez te wszystkie latawysokich urzędników administracji państwowej i sądownictwa? Silne dowody przemawiały za teorią,iż Bibi pracował dla i był chroniony przez wpływową siatką pedofilską, której członkomdostarczał swoich podopiecznych. Gdy w czerwcu tego roku ujawniono, iż podejrzanymisą cieszące się nieposzlakowaną do tej pory opinią osobistości życia publicznego: eksminister, rzecznik prasowy partii socjalistycznej Paulo Pedroso, ambasador Jorge Ritto, "lekarz stajni Ferrari" Ferreira Diniz, jeden z dyrektorów Casa Pia Manuel Abrantes, archeolog i dyrektor Narodowego Centrum Archeologii Podwodnej i Podmorskiej Francisco Alves, adwokat Hugo Marçal,prezenter telewizyjny, autorytet rodzin robotniczych Carlos Cruz zwany "Luisem Figotelewizji portugalskiej", tudzież "panem komunikacji" oraz ulubieniec dzieci, najpopularniejszy aktor komediowy Portugalii Herman José — w kraju zawrzało, emocje wymknęły się spod kontroli.
W punkcie, gdzie ujawnił się dramatyczny rozdźwięk między wyobrażeniem i wiarą pokładanąw autorytetach a haniebną rzeczywistością afery polska i portugalska znów się spotykają.W przypadku "Polskich Słowików" prawda jest osobistą porażką dla stosunkowo wąskiegokręgu osób; dyrektorowi tej placówki obecnie oskarżonemu o pedofilię zaufali i żywili wobecjego pracy dydaktycznej nadzieje przede wszystkim rodzice chórzystów, natomiast w skalikraju Wojciech Krolopp społeczeństwa nie zawiódł, gdyż nie jest, a raczej nie był, postaciąznaną poza wąską grupą koneserów muzyki klasycznej. Portugalski skandal przeciwnie,uderzył praktycznie w całe społeczeństwo, którego duża część nie chce i nie potrafi uwierzyćw ujawniane przez media i organy sprawiedliwości fakty; wielu oskarża dzieci o kłamstwo,a dziennikarzy o pogoń za sensacyjnym materiałem, dla którego przekupili wychowankówi wychowawców w Casa Pia.
Jakkolwiek można rozumieć motywację stojącą za postawą, której wyznawcy odwracają sięod poszkodowanych w imię podtrzymania fasadowego autorytetu, nie można nie potępićgłupoty i to takiego rodzaju głupoty o dużym potencjale szkodliwości, jakiej jest ona przejawem.Co się tyczy tych wierzących "mimo wszystko" w niewinność oskarżonych, można powiedziećjedynie tyle, iż "święta naiwność" zwykle służy zupełnie nieświętym czynom.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze