Kolekcja Hansa Klossa i co z niej wynika
IWONA CHODOROWSKA • dawno temuO tegorocznym Warsaw Fashion Weekend było głośno nie ze względu na prezentowane kreacje i śmiałe trendy. Wszyscy mówili o Filipie Chajzerze i jego prowokacji, która - jak wynika z komentarzy - miała na celu ośmieszyć i skompromitować środowisko modowych blogerów i szafiarzy. Czy tak się stało?
O tegorocznym Warsaw Fashion Weekend było głośno nie ze względu na prezentowane kreacje i śmiałe trendy. Wszyscy mówili o Filipie Chajzerze i jego prowokacji, która — jak wynika z komentarzy — miała na celu ośmieszyć i skompromitować środowisko modowych blogerów i szafiarzy.
Podobną wcześniej przeprowadził podczas amerykańskiego Fashion Week dziennikarz Jimmy Kimmel, pytając gości pokazów o nieistniejących projektantów. Chajzer jednak teoretycznie ułatwił zadanie polskiej modowej koterii, bo pytał o ludzi, których… powinno znać się ze szkoły podstawowej, telewizji, historii popkultury lub „Stawki większej niż życie”. Modne ładne dziewczęta w kapeluszach (czy to jakiś dress code warszawskiego weekendu mody?!) bez mrugnięcia okiem opowiadają o planowanym pokazie Hansa Klossa, designie drukarza z Moguncji — Johannesa Gutenberga i o tym jak znajdują nową kolekcję niemieckiego pancernika Schleswiga-Holsteina (nie zdziwiłoby mnie, gdyby ktoś rezolutny podchwycił pomysł i wypuścił kolekcję z logo okrętu wojennego). Powodzeniem cieszyły się kurtki Karela Gotta i nowy trend u byłego kanclerza Niemiec Helmuta Kohla. Chajzer był w swoim żywiole, materiał wyszedł – bombka, a my się obśmialiśmy jak norki. Ale właściwie z czego?
W sieci zawrzało. Blogerzy modowi to bemózgie nadęte tępaki, środowisko zostało wykpione. No bo rzeczywiście — taka ryfa! Żeby to jeszcze była pani Andzia z warzywniaka w Śródnicy Małej, to może by takiego śmiechu nie było, ale ci znawcy mody przecież mogli się zorientować, że są wkręcani. Ale się nie zorientowali. Dlaczego?
[Wrzuta]http://wolnapolska2.wrzuta.pl/film/2KRFy0I4wNo/filip_chajzer_warsaw_fashion_week[/Wrzuta]
Ile razy wchodzę do Zachęty albo Centrum Sztuki Współczesnej, zastanawiam się, czy i tym razem wyjdę zirytowana. Bohomaz jakiś, znak zapytania na białym tle, paczka papierosów Malboro w gablotce – to ma być sztuka? Ja takiej sztuki nie rozumiem i nie chcę rozumieć, a przecież ma ona ponoć jakiś sens, drugie dno, coś tam, coś tam. A mnie nie zachwyca, jak zachwyca, jeśli nie zachwyca? I kiedyś wreszcie nie wytrzymałam. Pokazałam zdjęcie bohomaza Znanej Artystce. Zapytałam, czego ja tu nie rozumiem, bo dla mnie to… takie sobie jest. Znana Artystka wyłożyła mi jak chłopu na łopacie o co kaman, przy czym często używała bardzo trudnych, wielosylabowych słów rodem ze Słownika Wyrazów Obcych. Zawiłe to było, ale brzmiało i spójnie, i mądrze. Hm. A ja się śmiałam w duchu. Obrazek, któremu zrobiłam zdjęcie, wykonała moja (zdolna, i owszem) siostrzenica, lat cztery. Przedstawiał kota i mnie na spacerze.
Wszystko da się opisać ładnie, również trend Helmuta Kohla. Wywołani do tablicy mówią dużo, choć nie zawsze na temat. Liczy się to, że w ogóle coś mówią.
Chajzer występujący jako pan z telewizji miał przewagę nad młodymi osobami, które zwyczajnie wstydziły się przyznać, że nie mają pojęcia, o czym mowa. Może skojarzyły jakieś nazwiska, ale czy to mało jest pseudonimów, ostatecznie Gutenberg jakiś może się trudnić szyciem fatałaszków, dlaczegóż by nie?
Co więc tak naprawdę obnażył eksperyment Chajzera? Jak dla mnie wcale nie indolencję szafiarzy modowych, bo poziomem inteligencji i wiedzą nie odbiegają wcale od tych, których można by było przepytać w branży muzycznej, telewizyjnej czy każdej innej. Ludzi renesansu, oczytanych humanistów jest już coraz mniej. Jak ktoś spędza życie na śledzeniu aktualnie modnej średnicy ronda kapelusza i proporcji pióra do rzeczonego, to nie ma czasu, żeby studiować dzieła Konfucjusza ani czytać Kołakowskiego ani ślęczeć nad nudnymi podręcznikami z historii drugiej wojny światowej i zachwycać się okrętami. (Choć ze „Stawką większą niż życie" sprawa już taka jasna nie jest). Że panienki zostały wkręcone? No cóż. Ich błąd, że nie miały odwagi zapytać o kogo chodzi, powiedzieć, że nie widziały kolekcji, albo że nie mają pojęcia, o kim mowa. Ale tego po prostu nie wypadało zrobić. Jesteśmy tu (na Warsaw Fashion Week), bo jesteśmy top trendy, figo fago i total bałałajka show! I na każdy temat mamy własne zdanie. Na temat pancernika również!
Może tatuś z mamusią nie nauczyli, że jak się nie wie, to zapytać grzecznie trzeba, a „koniec języka za przewodnika”? Może poziom snobizmu na to nie pozwala? Może pan elegancko ubrany, taki pewny siebie i z telewizji na dodatek – onieśmiela i intelektualnie zniewala?
Jak dla mnie eksperyment Chajzera dałoby się przeprowadzić na nas wszystkich. Eksperyment z samodzielnego myślenia mógłby dać efekty zatrważające. Czy wtedy też byłoby nam do śmiechu?
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze