Rywalizacja jest zdrowa?
MAGDALENA TRAWIŃSKA-GOSIK • dawno temuOstatnio rozmawiałam ze studentką, która powiedziała mi, że teraz już nawet w akademikach nie pożycza się tak chętnie notatek; że ludzie na egzaminach przekazują ściągi z błędami. Potem jest coraz gorzej. Współpracownicy walczą między sobą o utrzymanie posady, o względy szefa, premię, pozycję. Koledzy stają się konkurencją, a wspólny projekt możliwością wykazania się, awansu, zapracowania na wyższe wynagrodzenie. W tym wyścigu wszystkie chwyty są dozwolone, coraz częściej podkładamy sobie świnię. I w ten to sposób stajemy się twórcami prymitywnego kapitalizmu. A jak jest w Waszym miejscu pracy?
Kiedyś nie było o co rywalizować, teraz jest wszystko, ale ludzie chcą coraz więcej i bardziej.
Rywalizują ze sobą dzieci już od przedszkola. W szkole się to nasila. Od początku edukacji prą do przodu, ścigają się ze swoimi rówieśnikami. Czy to dobrze? Tak. Groźnie robi się wtedy, gdy w kolegach z klasy zaczynają widzieć wyłącznie zagrożenie, a nawet wrogów. Takim dzieciom trudno jest pracować w grupie i starać się dla wspólnego dobra, gdyż najważniejsze jest ich dobro.
Znajoma nauczycielka mówiła mi, że dzieci na klasówkach celowo źle sobie podpowiadają, by ich sąsiad z ławki wypadł gorzej, dostał niższą ocenę. Wydało mi się to nieprawdopodobne. Tak na pewno nie było, gdy ja zaczynałam edukację, a jeśli.. to były to sporadyczne przypadki.
Ostatnio rozmawiałam ze studentką, która powiedziała mi, że teraz już nawet w akademikach nie pożycza się tak chętnie notatek, jeśli w ogóle; że ludzie na egzaminach przekazują ściągi z błędami, ściągi, które dyskwalifikują, ośmieszają ściągającego. Potem jest niestety coraz gorzej.
Pierwsza praca to dla wielu horror. Nowo przyjęci czują się samotni, nie mogą liczyć na czyjąś pomoc, na wsparcie, na naukę. Zniecierpliwieni współpracownicy uważają, że nowi wszystko powinni już umieć. Dogryzają, kpią, publicznie oceniają i krytykują. Nie jest tak oczywiście we wszystkich firmach. Ale zauważa się to zwłaszcza w nieprzyjaznych korporacjach, a także w wielu redakcjach gazet, w telewizji i w agencjach reklamowych.
Współpracownicy walczą między sobą o utrzymanie posady, o względy szefa, wyższe zarobki, premię, pozycję. Głównie walka o pieniądze może zniszczyć przyjazne więzi między pracownikami. Koledzy stają się konkurencją, a wspólny projekt możliwością wykazania się, awansu, zapracowania na wyższe wynagrodzenie. W tym wyścigu wszystkie chwyty są dozwolone, coraz częściej podkładamy sobie świnię. I w ten to sposób stajemy się twórcami prymitywnego kapitalizmu.
Nie umiemy powielać z Zachodu dobrych wzorców. Tam jest coraz więcej przyjaznych miejsc pracy, jest zupełnie inna kultura pracy, pracodawca dba o ludzi, wie, że stres i przemęczenie nie wpływają dobrze na osiągnięcia; do pracowników podchodzi się bardziej indywidualnie, można np. bez problemów ustalić indywidualny harmonogram pracy, pracować zadaniowo, w domu – bo akurat w danym momencie zmusza nas do tego osobista sytuacja. Pracownik także bardziej odpowiedzialnie podchodzi do swoich obowiązków, traktuje je zadaniowo, ale nie jako swoje zadanie, ale zadanie całej firmy.
Niektóre firmy w Polsce powoli czerpią z tego, otwierając na przykład przedszkola w miejscu pracy, by matki mogły w spokoju zająć się pracą i nie tracić kontaktu z dzieckiem. Pracodawcy organizują też coraz więcej szkoleń, inwestują w języki, w wykształcenie pracownika.
Jednak większość pracodawców wciąż zmusza do pracy w nieludzkich warunkach, za małe pieniądze. Nie inwestuje, nie szkoli, wykorzystuje do końca, a potem zwalnia i przyjmuje nowego, który wytrzyma kolejne lata wyzysku. Kiedy to się zmieni? Jak jest w Waszym miejscu pracy? Jaki jest Wasz punkt widzenia?
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze