Poślednia męskość
URSZULA • dawno temuUla uskarża się na nowoczesne męskie typy, z którymi konfrontuje ją życie.
Ostatnio skonstatowałam, że męskość, ta, z którą życie mnie konfrontuje,jest pośledniego gatunku. Ten pamflet spisuję z myślą o mężczyznach,którzy czynią starania, aby ich było widać, typach nowoczesnych i efekciarskich.Ci mężczyźni całkowicie wyzbyli się dobrych manier i, co jest nadwyrazjaskrawe, elementarnego szacunku wobec kobiet. Nie mówię tu o cynicznychwomanizerach w starym stylu, upadłych draniach lekceważących kobiety,lecz je zręcznie kokietujących, gdyż sporadyczne obcowanie z tym typem(tryb przypuszczający, bo takich nie znam) może dostarczać jakichśtam dreszczy. Gorsi od nich są wspomniani młodzi i nowocześni, ci rzucający sięw oczy (skąd ta niespożyta energia?) i pozbawieni klasy, a wśród którychdominują dwa typy (nie wyczerpujące oczywiście całej typologii). Pierwszyto ostentacyjny bywalec klubów (w klubie i poza nim): w bufiastych lub za wąskichspodniach, koszulce obcisłej na szkieletowate, zwisającej na grubsze ciałolub na odwrót, nigdy akurat, z włosami w kolce lub z nażelowanymi kudłami.Tak swobodny, że aż irytujacy. Tym typem, i jego odmianą extreme sportsw wielu charakterystykach podobną, szerzej zajmę się przy innej okazji.Natomiast ostatnia moja styczność z typem drugim rozzłościła mnie nie na żarty.
Mowa tu o BUCU, typie popularnym w środowiskach uniwersyteckich,na uniwersytetach i politechnikach, miejscach przesiąkniętych atmosferąszkolnictwa wyższego (choć u niektórych to się zaczyna poważnie rzucać na mózgjuż w wieku licealnym). Z wyglądu buc odznacza się ubiorem zreformowanie eleganckim,gładkimi sweterkami, "miękkimi" bucikami, trochę niemodnymi w modny sposób oprawkamiokularów (jeśli takowe nosi), obliczonymi na efekt akcentami oraz pełną wyższościsztywnością i dystynkcją, która u innych od razu wywołuje alergiczną wysypkęlub czkawkę. Do tego jeszcze podręczniki (dużym powodzeniem cieszą sięmarketing i zarządzanie, finanse, giełda) lub szpanerski laptop.
Mianowicie weszłam sobie dzisiaj do kawiarni przy Uniwersytecie w celu wypicia kawy,upolowałam jedyny wolny stolik, położyłam kurtkę i torbę i udałam się do baru,by złożyć zamówienie. Kiedy wróciłam po kilku minutach przy stoliku siedział ON.Zrzucił moje rzeczy na krzesło, rozłożył się na cały stolik z gigantycznym laptopemi peryferiami i wpatrywał się w niego z grymasem skupienia na twarzy.Niespecjalnie zachwycona zastaną sytuacją zagaiłam:
— Przepraszam, ale tu było zajęte…
— Ja tu siedzę od paru minut, więc jak mogła pani nie zauważyć — odpowiedziałbezczelnie buc i kontynuował wpatrywanie się w ekran.
To mnie rozsierdziło i wprawiło w niemałe osłupienie. Choćby się trochę posunął,w końcu stolik nie jest jednoosobowy. Każdy normalny człowiek tak by postąpiłpo dopuszczeniu się podobnego przestępstwa, a ten nic sobie z tego nie robił.
Wypiłam kawę na stojąco i wyszłam, tęskniąc rozpaczliwie z jakimś przedwojennymdżentelmenem z piosenek Mieczysława Fogga, który szczęście (czytaj: komfort,dobre samopoczucie) kobiety ceni ponad własne życie. Albo przynajmniej za moimKamilem, któremu szczęśliwie do buca daleko.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze