"Mma Ramotswe i łzy żyrafy", Alexander McCall Smith
MAGDA GŁAZ • dawno temuJeżeli szukacie książki lekkiej, łatwej i przyjemnej, która przyniesie Wam wypoczynek od natłoku zajęć, nie będzie wymagała zbyt wielkiego wysiłku intelektualnego, ale też nie będzie kiczem, to taką z całą pewnością jest „Mma Ramotswe i łzy żyrafy” Alexandra McCall Smitha. To zgrabnie napisana powieść obyczajowa osadzona w realiach Afryki, zawierająca elementy romansu i powieści detektywistycznej. Książka, która pozwala z czułością i nieskrywaną zazdrością spojrzeć na mieszkańców Botswany, niewielkiego kraju na czarnym lądzie, którzy żyją według zasad prawości, dobroci, gdzie nie ma biedy ani głodu.
Każdy, kto ma pracę etatową, jest zobligowany, aby nawet za najniższe wynagrodzenie zatrudnić gosposię i ogrodnika, dając im tym samym miejsce zarobku.
Główną bohaterką książki jest jedyna w państwie kobieta-detektyw, Precious Ramotswe, która wiele lat temu założyła Kobiecą Agencję Detektywistyczną nr 1. W swojej pracy zawodowej kieruje się przede wszystkim intuicją. Ale potrafi też słuchać ludzi, obserwować świat i wyciągać wnioski. Rozwiązując zagadkowe sprawy powierzone jej przez klientów, kieruje się przede wszystkim ich dobrem — stara się, aby prawda nie wyrządziła im krzywdy. Kiedy sekretarka zaczyna pisać na maszynie, jest to znak dla Mma Ramotswe, że oto wchodzi kolejny klient poszukujący rozwiązania swojego życiowego problemu.
Jakże różna jest pani detektyw od młodych, szczupłych kobiet z popularnych książek i filmów! Mma ma czterdzieści lat i sporą nadwagę. Nie otacza się przystojnymi i muskularnymi mężczyznami, wybrankiem jej serca jest J.L.B. Matekoni, dobroduszny właściciel warsztatu samochodowego. Pani detektyw ma także spore poczucie humoru i gołębie serce. Razem ze swoim narzeczonym adoptują dwójkę dzieci z sierocińca i w ten sposób stają się pełną rodziną. Wypadałoby jeszcze tylko życzyć im, aby żyli długo i szczęśliwie… „Mma Ramotswe i łzy żyrafy” to książka, w której autorka przekonuje nas, że wszystko jest możliwe, i każe wierzyć, że historie zakończone happy endem zdarzają się nie tylko bohaterom fikcyjnej fabuły, lecz także zwyczajnym ludziom w zwyczajnym życiu.
Alexander McCall Smith napisał swoją książkę prostym, lecz niebanalnym językiem. Czyta się ją jednym tchem, a lektura nie tylko pobudza nas do refleksji, ale i odpręża. Warto czytać „Mma Ramotswe i łzy żyrafy”, gdy opadają nas ponure myśli, problemy wydają się nie do przezwyciężenia, a ludzie podli. Wtedy okazuje się, że gdzieś w dalekim, małym miasteczku na kontynencie afrykańskim żyją dobrzy ludzie, którzy postępują moralnie i nie czynią nikomu krzywdy. Oczywiście cała historia jest przerysowana, aż nazbyt kolorowa i wszystko musi się skończyć szczęśliwie, co w realnym życiu nie jest wcale takie proste. Jednak ten zabieg literacki nie sprawia wrażenia naciąganego i wiemy, że zastosowany został celowo, aby poruszać nasze serca i przynosić nam nadzieję.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze