„Tuż za rogiem” Magdalena Kawka i Robert Ziółkowski – recenzja
ALICJA BARSZCZ • dawno temuArtystka i biznesmen, panna z bogatej rodziny i typowy „robol”, Monika i Tomek… co może ich jeszcze łączyć? Namiętność już minęła, pierwsze zakochanie, zaglądanie sobie w oczy i spełnianie zachcianek to już tylko mgliste wspomnienia, które wracają coraz rzadziej. Codzienne kłótnie, wyrzucanie sobie nawzajem niewierności i zaniedbań, poniżenie i brak zaufania. Po co to wszystko ciągnąć? Dziecko? Marianna jest już dorosła i przecież sobie poradzi. Czy gdzieś jeszcze tli się uczucie, które połączyło tych dwoje ludzi?
Na te i wiele innych – bardziej jeszcze egzystencjalnych – pytań próbują znaleźć odpowiedzi autorzy książki „Tuż za rogiem” wydanej przez Wydawnictwo ZYSK i S-KA. Magdalena Kawka i Robert Ziółkowski podjęli się napisania wspólnie jednej powieści. Nie jest to proste – pogodzić ze sobą dwa style i dwa różne podejścia, jednak nie wyobrażam sobie narracji w tej historii prowadzonej jednostronnie. Tylko przedstawienie sytuacji zarówno z perspektywy kobiety, jak i mężczyzny, mogło przynieść taki niesamowity efekt. Bo naprawdę muszę przyznać, że jestem pełna podziwu nie tylko dla samej historii, ale właśnie dla narracji.
Na około 400 stronach przedstawiony został dramat dwóch osób, małżeństwa, które przestało się ze sobą dogadywać. Mężczyzna zdradza żonę, szukając zrozumienia i wytchnienia w ramionach licznych kochanek, a nierozumiana i poniżana żona zamyka się w sobie, popada w alkoholizm, by w końcu wdać się w romans z bliskim współpracownikiem męża, który na nowo pomoże jej odkryć w sobie kobietę. Wydawałoby się, że nic już nie uratuje tego związku, że ich drogi rozejdą się na zawsze i pozostawią po sobie bardzo niemiłe wspomnienia.
W czasie lektury dotykamy wielu różnych emocji – od fascynacji po nienawiść, od wzruszenia po złość… Widzimy ludzi i sytuacje, które otaczają każdego z nas. Rozumiemy niemożność podjęcia ostatecznej decyzji, miłość, która mimo wszystko gdzieś się tli, radość z krótkich chwil i rozpacz w przypadku nieszczęścia. Ta historia nie jest „sucha” – jest pełna nas!
Książkę doskonale się czyta. Język jest prosty, a jej styl przyjemny. Jednak sama historia nie jest taka prosta, tak samo zresztą, jak jej konstrukcja, która zaczyna się epilogiem, a w treści pojawiają się liczne retrospekcje. Widzimy na samym początku miejsce zbrodni, kobieta i mężczyzna zostają odnalezieni martwi w swoim domu. Na pierwszy rzut oka policja stwierdza, że pozabijali się nawzajem, szczególnie że sąsiedzi potwierdzili ich małżeńskie problemy. Czy taki właśnie los czeka Tomka i Monikę? Co doprowadziło do tragedii i jaki z nią związek ma mężczyzna w płaszczu z namalowaną na plecach klepsydrą? Tego dowiecie się, czytając książkę „Tuż za rogiem” – nie zdradzę więcej!
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze