Katie Marsh „Wszystko, co mam” – recenzja
![Alicja Barszcz](https://m.kafeteria.pl/img-1452-17057690baaf3365774cecb,20,20,1,0.jpg)
Choroba jest niezwykle trudnym doświadczeniem nie tylko dla osoby, której bezpośrednio dotyczy, ale również dla bliskich, którzy towarzyszą choremu w czasie leczenia i zmagania się na co dzień z wszelkimi jej konsekwencjami.
![](https://m.kafeteria.pl/untitled-design-145-155817e121e9,730,0,0,0.png)
![](https://i.wpimg.pl/100x0/m.autokult.pl/vnjbcw5keq8ribvkghb0gmh4-6388312.png)
W książce „Wszystko, co mam”, napisanej przez Katie Marsh i wydanej przez Wydawnictwo Prószyński i S-ka, poznajemy Hannę i Toma. Małżeństwo z ponad pięcioletnim stażem, które chyli się ku upadkowi.
Mąż zatracony w pracy prawnika, by za wszelką cenę zapewnić wygody swojej żonie, która właściwie wcale tych wygód nie potrzebuje. Żona – nauczycielka z powołania, która po kilku latach pracy jest zawalana przez szefową papierkową robotą i nie czuje już tego, że jest potrzebna – zarówno w szkole, jak i w domu.
Ciągłe pretensje, częste picie, ciągły brak zadowolenia, pomimo ogromnego poświęcenia, a wreszcie zdrada i planowane rozstanie. To wszystko zostaje przerwane przez nagły i niespodziewany atak choroby. Tom przechodzi udar… Jego lewa ręka i lewa noga stają się bezwładne, nie może chodzić, nie może samodzielnie jeść, nie może nawet samodzielnie udać się do toalety.
![](https://i.wpimg.pl/100x0/m.autokult.pl/vnjbcw5keq8ribvkghb0gmh4-6388312.png)
Hanna, która następnego dnia miała powiedzieć mężowi, że wyjeżdża, czuje się w obowiązku pozostać z nim, by pielęgnować go i pomóc mu w tych ciężkich chwilach i w czasie długotrwałej rehabilitacji. Po raz kolejny porzuca swoje marzenia, by poświęcić się dla niego.
Te trudne chwile sprawiają, że ich związek otrzymuje drugą szansę. Na nowo Hanna i Tom uczą się ze sobą rozmawiać, słuchać siebie nawzajem, doceniać drobne szczęścia i po prostu się kochać. Nie jest to proste, nie jest to szybkie, ale krok po kroku małżeństwo znów poznaje się i daje sobie szczęście.
Książka została podzielona na dwie części, które przeplatają się ze sobą. Jeden rozdział dotyczy czasu teraźniejszego, by kolejny opisywał wydarzenia z przeszłości. W teraźniejszości widzimy odradzającą się miłość oraz zmagania z konsekwencjami udaru, podczas gdy w przeszłości poznajemy młodych Toma i Hannę, gdy poznają się, zakochują w sobie, gdy przeżywają oświadczyny, własny ślub, a wreszcie czas załamania, rezygnacji, kłótni. Widzimy, jacy byli dawniej i jak zmieniło ich zaledwie kilka lat, co mieli i co stracili, ale też jak wyglądały ich relacje z rodzicami, z rodzeństwem.
W książce „Wszystko, co mam” widzimy, jak ważne jest to, by być ze sobą szczerym, by spełniać swoje marzenia, gdyż tak łatwo jest wpaść w rutynę, podporządkować się do oczekiwań innych, zapominając o swoich własnych.
![](https://i.wpimg.pl/100x0/m.autokult.pl/vnjbcw5keq8ribvkghb0gmh4-6388312.png)
Historia opisana przez Katie Marsh jest niezwykle wzruszająca i piękna. Wciąga na długie godziny, nie pozwalając odłożyć książki na później. Postaci są pełne życia i mimo swoich wad (albo właśnie dzięki nim) wzbudzają sympatię. Możemy w nich ujrzeć samych siebie, nie są idealne, a więc są nam bardzo bliskie. Cieszymy się więc ich szczęściem, smucimy niepowodzeniami.
Autorka porusza bardzo trudny temat udaru i życiu po udarze, trudach rehabilitacji i próby powrotu do sprawności, a jednocześnie opisuje związek u schyłku, który powstaje na nowo właśnie „dzięki” chorobie.
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka.
Alicja Barszcz
![](https://i.wpimg.pl/100x0/m.autokult.pl/vnjbcw5keq8ribvkghb0gmh4-6388312.png)
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze