Jakie określenia pasują do rodzimych produktów? Wystrzałowe i przebojowe, genialne, estetycznie czyste, dopieszczone... czy nudne, nieschludne, nieprestiżowe, drugogatunkowe?
I, wreszcie, czy polskie produkty mają szansę stać się synonimem dobrego smaku, prestiżu, gwarantować nam komfort psychiczny i dawać pewność (siebie), czyli ucieleśniać to, czego szukamy nabywając dobra markowe?