Głodówka
BEATA BILSKA DIETETYK • dawno temuKtóż z nas nie słyszał o toksynach atakujących nasz organizm z powietrza, którym oddychamy, z wody, którą pijemy, czy żywości, którą spożywamy? Zapewne też, nieraz docierały do nas różne informacje o sposobach oczyszczania naszego ciała. Uzdrawiająca głodówka, "sokoterapia", hydrokolonoterapia, terapia ziołowa, łykanie "oczyszczających suplementów diety" - wydaje się, że każdy może znaleźć coś dla siebie, aby jak najdłużej cieszyć się młodym i sprawnym, bo przecież odtrutym ciałem. Co zatem dzieje się z organizmami tych osób, które nigdy nie sięgały po "oczyszczające metody"? Na szczęście zostaliśmy wyposażeni w różne narzędzia odtruwania, które "pracują" bez naszego świadomego udziału. Ale, przy odrobinie naszej dobrej woli możemy im pomóc wybierając właściwe sposoby, które są w gruncie rzeczy dość proste i skuteczne. Możemy też zaszkodzić sobie wybierając np. głodówkę.
Na poparcie tych słów przytoczę parę faktów. Zanieczyszczone środowisko, spożywanie wysoko przetworzonej żywności, palenie papierosów, to przykładowe źródła toksycznych chemikaliów, które wywołują reakcje obronne organizmu. Po wtargnięciu substancji obcych do naszego organizmu uruchamiana jest indukcja związków, których zadaniem jest zneutralizowanie intruzów i ich wydalenie na zewnątrz.
Fakt następny, jakim chcę się posłużyć niestety nie brzmi już tak optymistycznie. Nasz układ odtruwania pomimo wszystkich niewątpliwych zalet ma swoje ograniczenia. Natura nie mogła przewidzieć tego wszystkiego, co udało się wymyślić ludziom w tzw. postępie cywilizacyjnym. Tak, więc największe trucizny wymyślili sami ludzie, których organizmy nie są w stanie ich unieszkodliwić i pozbyć się w bezpieczny sposób. Czy to oznacza, że te najbardziej oporne toksyny zostaną w naszej tkance tłuszczowej na zawsze? Odpowiedź brzmi — na szczęście tak. Chyba, że podejmiemy głodówkę, w trakcie której nie będziemy nic jeść tylko pić wodę. Choć pozornie może wydawać się, że jest to doskonały sposób na pozbycie się niechcianych substancji z naszego ciała, to niestety prawda jest zupełnie inna. Dieta zerokaloryczna powoduje szereg niekorzystnych zmian, którym organizm stara się przeciwdziałać dążąc do zachowania zaburzonej równowagi. Skoro mówimy o toksynach, to jako pierwsze zagrożenie głodówki wymieńmy ich szybkie uwalnianie się z "tłuszczowego magazynu" i pojawienie się we krwi, wątrobie, nerkach, mózgu, co może prowadzić do zatrucia. Jeśli organizm nie mógł zmniejszyć toksyczności danej substancji i bezpiecznie zdeponował ją w tkance tłuszczowej, to musi tam pozostać. Szybkie uwalnianie się substancji obcych, które nadal nie mogą opuścić organizmu jest bardzo niebezpieczne, szczególnie dla wątroby i nerek. Głodówka pogarsza też skuteczność "bieżącego" odtruwania z substancji, które dostają się do naszego organizmu. Przy przedłużającej się głodówce obserwuje się zanikanie nabłonka jelita cienkiego, co z kolei prowadzi do zmniejszonego wchłaniania składników odżywczych.
Czy w świetle powyższych dowodów można całkowicie bezkaloryczną głodówkę nazwać oczyszczającą i uzdrawiającą? Odpowiedź na to pytanie pozostawiam Państwu.
Pragnę tylko dodać, że wszelkie skrajności — również w diecie, są szkodliwe. Zamiast stosować, brutalne kilkudniowe głodówki, zmieńmy naszą dietę na lekkostrawną, urozmaiconą, czyli opartą na racjonalnych podstawach, wspomagającą detoksykację naszego organizmu i bezterminową.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze