„Down shift. Bez hamulcow” K. Bromberg – recenzja
ALICJA BARSZCZ • dawno temuK. Bromberg po raz kolejny zaprasza nas do fascynującej przygody pełnej namiętności a jednocześnie delikatności, agresji i opiekuńczości, niedopowiedzeń i rozwiązanych zagadek. Autorka w niesamowity sposób potrafi kontynuować opowieść, w której bohaterem zostaje jedna z postaci widocznych jako drugoplanowe w poprzednich częściach cyklu „Driven”.
Fabuła „Down shift”
Tym razem historia kręci się wokół adoptowanego syna Rylee i Coltona Donovanów – Zandera. Chcąc zmierzyć się ze swoją bardzo trudną przeszłością w samotności, prosi swojego przyjaciela, by pozwolił mu zamieszkać na jakiś czas w domku, który w zamian ma za zadanie wyremontować. Niespodziewanie okazuje się, że w domku mieszka już niejaka Getty Caster – kobieta, która pracuje w miejscowym barze i mierzy się ze swoimi demonami z przeszłości.
Zarówno Zander, jak i Getty nie są zadowoleni z nieprzewidzianego współlokatora. Udaje im się jednak dogadać i postanawiają spróbować razem mieszkać, nie wchodząc sobie w drogę. Oczywiście nie jest to takie proste, jakby się mogło wydawać. Niesamowita moc przyciągania między tym dwojgiem nie pozwala im być obojętnymi.
Oboje przekraczają granice, które wyznaczyli na początku swojej znajomości – zarówno te psychiczne, jak i cielesne. „Przyjaźń z korzyściami” zaczyna przeistaczać się w głębsze uczucie. Zander pomaga Getty zamknąć dawny etap jej życia, a ona tym samym odwdzięcza się jemu. Dzięki temu oboje mogą zacząć wszystko na nowo.
Relacje rodzinne w „Down shift” i ich znaczenie
Bardzo ważnym aspektem książki „Down shift. Bez hamulców” są relacje rodzinne – między rodzicami i dziećmi oraz między rodzeństwem. Rodzony ojciec Getty to zupełne przeciwieństwo przybranego ojca Zandera. Pierwszemu zależy tylko i wyłącznie na własnej korzyści i interesie. Drugi przedkłada dobro syna nad własne zwycięstwo. Jeden i drugi lubi trzymać rękę na pulsie i mieć ostatnie słowo, jednak zupełnie inaczej rozumieją ojcostwo.
Prawdziwa matka Zandera i matka Getty nie żyją. Jedna została zamordowana, druga zmarła z powodu choroby. Obie mocno kochały swoje dzieci i starały się chronić je przed prawdą o ich ojcach. Niestety, nie do końca skutecznie. Skomplikowane historie rodzinne sprawiają, że przeszłość sięga do naszych bohaterów swoimi lepki mackami i tylko razem mogą ją pokonać, mimo że wydawało im się, że poradzą sobie samodzielnie.
Miłość w „Down shift”
K. Bromberg opowiada oczywiście głównie o miłości. Miłości, która nie należy do prostych. Miłości, która wymaga poświęcenia. Miłości, która zaczyna się nagle i z impetem wrzuca w otchłań. Miłości, która każe skakać „bez hamulców”. Właśnie dlatego książkę tak dobrze się czyta, mimo że zagłębianie się w psychikę bohaterów czasem jest wręcz wkurzające. Często w czasie lektury myślałam sobie, żeby bohaterowie przestali tyle rozmyślać.
Mimo nuty tajemniczości, w porównaniu do innych książek z serii "Driven", Zander i Getty dosyć szybko odkrywają przed sobą swoje karty i dzielą się swoimi problemami. Nie okłamują się i – mimo nieporozumień – potrafią zawalczyć o siebie i o miłość, która tak niespodziewanie ich połączyła.
W książce nie ma również aż tak wielu scen erotycznych. Owszem, są, ale nie przytłaczają, nie pojawiają się co kilka stron. Kontakty seksualne między bohaterami są przemyślane i opisane bez lubieżności. Autorka mocno skupia się na kontakcie wzrokowym, który jest dowodem na bardzo głębokie uczucia towarzyszące głównym postaciom.
Książkę czyta się bardzo dobrze i szybko. Świetnie sprawdzi się ona jako wieczorna lektura. Nie polecam jej jednak na podróż pociągiem czy autobusem. Dlaczego? Rumieńce, jakie wywoła, szybsze bicie serca i szybszy oddech mogłyby być źle odebrane przez współpasażerów, prawda?
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze