Facebook się kończy!
DOMINIK SOŁOWIEJ • dawno temuNie ma życia bez komputerów. Tak przynajmniej twierdzą ci, którzy codziennie, od rana do nocy ślęczą nad ekranem monitora, wysyłając i odbierając e-maile, spowiadając się na forach internetowych, czytając najświeższe wiadomości oraz zaglądając na strony dla dorosłych. Kolejny przegląd prasy poświęcamy zbawiennemu i jednocześnie przerażającemu wpływowi technologii na nasze życie.
Nie ma życia bez komputerów. Tak przynajmniej twierdzą ci, którzy codziennie, od rana do nocy ślęczą nad ekranem monitora, wysyłając i odbierając e-maile, spowiadając się na forach internetowych, czytając najświeższe wiadomości oraz (od czasu do czasu!) zaglądając na strony dla dorosłych. Kolejny przegląd prasy poświęcamy zbawiennemu i jednocześnie przerażającemu wpływowi technologii na nasze życie.
Technologia może stanowić zagrożenie. Jej wpływ możemy odczuć na naszym zachowaniu. Jak pisze Paweł Górecki z tygodnika Newsweek, popularny dziś GPS może negatywnie wpływać na jakość pracy naszego umysłu. Górecki pisze: Przed kilkoma miesiącami jednorodzinny dom na obrzeżach Atlanty został zrównany z ziemią przez buldożery, bo pod drzwi zaprowadziła robotników nawigacja satelitarna. Dopiero potem okazało się, że mieli zburzyć stojącą obok ruderę, a GPS wskazał im złe miejsce. To nieodosobniony przypadek: w zeszłym roku w Rzymie kierowca alfa romeo zjechał ze schodów, bo uwierzył swojej nawigacji, która stwierdziła, że w tym właśnie miejscu znajduje się droga. Jak podaje autor, rokrocznie ponad 300 tys. mieszkańców Wielkiej Brytanii rozbija się albo o mały włos nie doprowadza do wypadku, bo zbytnio ufa GPS-owi. Coś w tym jest, skoro tabuny oczarowanych elektroniką kierowców jeżdżą na łeb na szyję, często pod prąd, nie patrząc na znaki. Bo mają przecież mapę z satelitarną nawigacją! (czasami nieaktualną albo wadliwie wskazującą topografię terenu). Ale problem jest znacznie poważniejszy, bo pojawia się już na poziomie neurologii. Neurolodzy przestrzegają, że korzystanie z GPS-a przyczynia się do zaniku komórek nerwowych w mózgu, zwłaszcza w hipokampie, pełniącym funkcję ośrodka orientacji w przestrzeni i siedliska pamięci. Efekt jest łatwy do przewidzenia: już wkrótce możemy mieć problemy z poruszaniem się w nieznanym nam terenie i, co gorsze, nie będziemy zapamiętywali nowych informacji. Dlaczego tak się dzieje? O tym pisze Paweł Górecki w tygodniku Newsweek. W artykule znajdziemy także wciągającą analizę pracy naszego mózgu, opisującą różne strategie budowania topograficznego obrazu naszego bliższego i dalszego otoczenia. Z całą pewnością warto wiedzieć, jaką strategię wykorzystuje nasz mózg i czy jest narażony na niszczące działanie GPS-u.
Źródło: Czy GPS ogłupia?, Newsweek
***
Na szczęście są jeszcze ludzie, którzy w nowoczesnych technologiach widzą zbawienie dla ludzkości i są tymi technologiami tak bardzo zafascynowani, że potrafią wszczepić je w swoje ciało. O kim mowa? Między innymi o słynnym profesorze – cybernetyku Kevinie Warwicku z Uniwersytetu w Reading w Wielkiej Brytanii. Fascynującą rozmowę przeprowadził z nim Tomasz Ulanowski, dziennikarz Gazety Wyborczej. Profesor Warwick jest pierwszym człowiekiem na świecie, który za pomocą 100 elektrod podłączył do swojego układu nerwowego nowoczesny procesor: Podczas jednego z eksperymentów połączyliśmy mój układ nerwowy z układem mojej żony. Choć jej nie widziałem, czułem, jak machała ręką. Dosłownie — nie odczuwałem bólu czy czegoś takiego. WIEDZIAŁEM, że poruszyła dłonią. Warwick, za pomocą układu elektronicznego, sterował także trzecią ręką, a właściwie: mechanicznym ramieniem. Okazało się, że jego mózg błyskawicznie przyjął do wiadomości informację, że ma do dyspozycji nową kończynę. Co więcej, był tym zachwycony.
Wywiad z Warwickiem pokazuje nam, że ten (z pozoru szalony) człowiek ma bardzo określoną wizję rozwoju cybertechnologii – wizję, która przyczyni się do poprawy naszego życia. Bo profesor pracował m.in. nad wzbogaceniem naszych zmysłów o nowe narzędzia, stworzone dzięki podłączeniu człowieka do komputera. Te niezwykłe eksperymenty mogą w przyszłości ułatwić życie osobom niepełnosprawnym, niewidomym lub głuchym. Aby to udowodnić, autor wywiadu wraz z profesorem Warwickiem serwuje nam krótkie wprowadzenie do historii cybernetyki oraz wnikliwą analizę zdolności adaptacyjnych ludzkiego mózgu.
Pod koniec wywiadu Kevin Warwick przyznaje, że pracuje obecnie nad wszczepieniem implantu bezpośrednio do swojego mózgu: To bardzo niebezpieczna operacja, dlatego na pewno nie pozwolę jej zrobić przed sześćdziesiątką. Ale na pewno upgrade'uję sobie mózg, zanim umrę, pokusa jest zbyt wielka. Być może połączę się wtedy bezpośrednio z mózgiem innego człowieka. I będziemy mogli skype'ować bez Skype'a.
Źródło: Ja, cyborg, Gazeta Wyborcza
***
Na koniec wiadomość, które zainteresuje internautów, korzystających z Facebooka. Sebastian Stodolak z tygodnika Wprost zastanawia się nad tym, czy nie mamy do czynienia z końcem Facebooka: Fani Facebooka będą być może zaskoczeni, ale istnieją poważne przesłanki, by sądzić, że już w 2015 r. z Facebooka korzystać będą jedynie nonkonformiści i miłośnicy stylu vintage. A kto wie — być może serwis nie będzie już w ogóle funkcjonował. I bynajmniej nie chodzi o spisek spekulantów z Wall Street. Facebook po prostu nie będzie w stanie zarobić tylu pieniędzy, ilu oczekują od niego inwestorzy. Co więcej, jestem skłonny zaryzykować tezę, że już teraz Zuckerbergowi brakuje ich na utrzymanie i rozwój serwisu. W zeszłym roku portal zanotował około 2 mld dolarów przychodów i około miliarda dolarów zysku. Okazało się bowiem, że użytkownicy netu, połączeni facebookową siecią, są doskonałym celem marketingowym dla firm. I to one gotowe są płacić niewyobrażalne pieniądze. Ale tu tkwi niespodzianka. Dziennikarz Wprost zastanawia się, czy wiara w możliwości Facebooka wciąż jest uzasadniona: Serwis istnieje już siedem lat, ale wciąż stosunek pieniędzy weń zainwestowanych do osiąganych przychodów jest niezadowalający. Firmy, które płacą Zuckerbergowi za jakąś formę obecności na Facebooku robią to pchane raczej siłą wiary w przyszłe korzyści i rozwój serwisu niż faktycznie osiąganymi korzyściami. W artykule pada fundamentalne stwierdzenie: Zuckerberg, twórca Facebooka, to prawdopodobnie przypadek gwiazdy jednego przeboju. Dlaczego? O tym więcej w artykule Sebastiana Stodolaka – artykule interesującym i ważnym z prostej przyczyny: jeśli dziś nie ma kogoś na Facebooku, to ten ktoś nie istnieje. Czy wyobrażamy więc sobie sytuację, że nagle serwery Zuckerberga zostaną wyłączone?
Źródło: Facebook się kończy, Wprost
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze