Można różnie patrzeć na świat
DOROTA NOWAKOWSKA • dawno temuMój azyl znalazłam w kawiarniach. Otwierając drzwi wchodzę do innego świata, gdzie ludzie spotykają się, by po prostu pogadać. Mają na to czas, udało im się. Wymiana wspólnych, kawiarnianych gazet między stolikami ożywia relacje między ludźmi. Biorąc gazetę z rąk oryginała w pomarańczowym szaliku, słucham jego opinii o felietonie. Nie przeszkadza mi, że zaczepił mnie nieznajomy.
Można różnie patrzeć na świat. Ta zdolność wybiórczego przyjmowania faktów i wydarzeń bywa czasem jedynym antidotum na przygnębiającą rzeczywistość. To niezbędny filtr, by cieszyć się życiem.
Ostatnio, chcąc zobaczyć, co robią moi sąsiedzi z planety, obejrzałam wiadomości. Dobry humor, spowodowany leniwym wieczorem spędzanym z narzeczonym przy lampce wina, ulatywał w miarę kolejnych informacji ze świata. Bohaterami światowych wydarzeń byli terroryści, którzy zabili jednego dnia kilkaset osób. Potem mówiono o znęcaniu się nad zwierzętami, bo po co zapewniać im godne warunki, kiedy i tak transportowane są do rzeźni. Wreszcie lajtowy, zaprezentowany jako ciekawostka materiał o dresiarzach, którzy w celach relaksacyjnych biją przypadkowych przechodniów. Na zakończenie pani uśmiecha się do nas z telewizora i życzy miłego wieczoru.Po tym „ciekawym” serwisie informacyjnym zrezygnowałam z planowanego wieczornego spaceru. Oczami wyobraźni na każdym rogu mojego osiedla widziałam dewiantów i ludzi spod ciemnej gwiazdy. Nawet nie wyszłam nakarmić kotów przychodzących co wieczór na śmietnikową kolację. Zapadłam się w sofę licząc, że może wieczorny seans filmowy poprawi mi humor.
„Specjalista od charakterystyk psychologicznych morderców seryjnych próbuje rozszyfrować zbrodniarza, który wysyła do niego nekrologi swych kolejnych ofiar” – przeczytałam w programie. To może jakiś dokument o ciekawych ludziach – starałam się uratować wieczorny relaks. Tym razem program będzie o Tamarze i Urszuli, które niedawno uciekły od tureckiego alfonsa. Opowiadają o codziennych gwałtach i biciu przy każdej nadarzającej się okazji.I jak tu cieszyć się życiem i beztrosko wychodzić wieczorem do knajpy na piwo? Aby nie popaść w depresję postanowiłam pozytywnie nastawić się do świata. Lecz moją beztroskę zastąpiłam zwiększonymi środkami ostrożności. Do teatru na pozytywnie nastrajającą sztukę? Bardzo chętnie, ale wybieram seans o takiej porze, by wrócić do domu przed 22. Oblewanie magistra mojej znajomej? Świetnie, jedziemy. Tylko, że bierzemy samochód. Nie wypiję toastu za dalszą karierę naukową przyjaciółki, ale też nie będę wracać nocnym. Jadąc samochodem jest już bezpiecznie, ale lepiej zamknąć drzwi od wewnątrz. Ktoś na światłach może mi zwinąć z kolan torebkę.
Moja paranoja osłabła rano, gdy na świecie zrobiło się jasno, a gatunek ludzki normalnie, choć nieco ponuro, dreptał po miejskich ulicach. Patrzyłam na twarze ludzi starając się wychwycić z tłumu te z nich, które są pogodne. Nie zrażałam się niepowodzeniami. Oglądanie telewizji ograniczyłam do słuchania francuskiego kanału, gdzie godzinami rozmawia się o książkach czy sztuce. Wcale nie w pompatyczny sposób, tylko dobrze się przy tym bawiąc, naturalnie.
Ale mój azyl znalazłam w kawiarniach. Otwierając drzwi wchodzę do innego świata, gdzie ludzie spotykają się, by po prostu pogadać. Mają na to czas, udało im się. Wymiana wspólnych, kawiarnianych gazet między stolikami ożywia relacje między ludźmi. Biorąc gazetę z rąk oryginała w pomarańczowym szaliku, słucham jego opinii o felietonie. Nie przeszkadza mi, że zaczepił mnie nieznajomy. Tutaj ogrzewam się w dobrej atmosferze ludzkiej życzliwości. Czy sprawia to pyszna kawa, że ludzie przy stolikach wydają się lepsi, to znaczy normalniejsi? Może dlatego Francuzi, wychowani przy kawiarnianych stolikach, tak świetnie potrafią rozmawiać o lepszej stronie człowieka. Tak naturalnie, dobrze się przy tym bawiąc.
Postanowiłam zostać w tym świecie, może nieco złudnym, ale odpowiadającym mojej wrażliwości. Przestałam patrzeć na świat przez pryzmat telewizyjnego okna. Zaczęłam patrzeć przez okno mojej kawiarni, pijąc przy tym cafe macchiato i czytając gazetę. Wyłącznie strony o kulturze.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze