Jakiś czas temu firma Faberlic wypuściła nową linię kosmetyków kolorowych, wśród nich znalazły się także kredki do powiek dostępne w trzech kolorach:
- migocącym szarym,
- tajemniczym oliwkowym,
- połyskującym niebieskim.
Zaciekawiona skusiłam się na odcień migocący szary, będący w rezultacie czarną kredką ze srebrnymi drobinkami. Właściwie z początku nie miałam żadnych zastrzeżeń do nowego zakupu. Kredka jest dość gruba, ładnie się prezentuje, a oko umalowane nią wygląda fantastycznie. Niestety, po dwóch dniach okazało się, iż jest już konieczność zatemperowania kredki i tu zaczęły się schody.
Przede wszystkim - ciężko znaleźć temperówkę, w której zmieściłaby się kredka. Ale cóż, po dłuższych poszukiwaniach znalazłam takową i szczęśliwa z rozwiązanego problemu zaczęłam ją temperować. Tutaj niestety okazało się, że głębiej kredka to zwyczajna "papka". Nie da rady jej naostrzyć, gdyż po prostu się rozpada. Nie muszę chyba dodawać, iż umalowanie oka czymś takim jest niemożliwe.
Tak więc kosmetyk leży teraz bezużytecznie na mojej łazienkowej półce, gdyż obawiam się, że już do niczego mi nie posłuży. Dodatkowo biorąc pod uwagę w miarę wygórowaną cenę kosmetyku, którym mogłam wykonać makijaż zaledwie dwa razy muszę przyznać, iż to najgorsza kredka, jaką w życiu kupiłam.
Zdecydowanie odradzam!