Poza znanym wszystkim DDML, Antigravity jest chyba najpopularniejszą linią kosmetyków marki Clinique. Uważane są kosmetyki uderzeniowe, bardzo silne, dopiero ostatnio zostały zepchnięte na drugie w tej skali miejsce - przez serię Repairwear. Nie wykluczam, że Antigravity, które – jak sam nazwa wskazuje – ma przeciwdziałać sile grawitacji, jest kosmetykiem niezwykle bogatym w substancje aktywne, ale jestem też zwolenniczką tezy o dopasowywaniu kosmetyków nie do wieku, ale do potrzeb skóry. A jako że nocne maratony nadszarpnęły nieco dziewczęcą urodę mojego liczka, postanowiłam zaaplikować sobie coś konkretnego. Emulsja wydawała mi się optymalnym wyborem na lato – wtedy bowiem testowałam AG do twarzy. Przemęczona po zimie cera wyglądała mocno tak sobie, a w lecie wszyscy chcemy wyglądać jak ekipa ze „Słonecznego patrolu”, więc było o co zawalczyć, zanim ewentualnie wystawi się twarz na działanie promieni słonecznych lub natrze ją samoopalaczem.
Skutek stosowania zaczął być widoczny już w drugim tygodniu kuracji (stosowałam emulsję dwa razy dziennie). Skóra zaczęła nabierać blasku (nie tylko z uwagi na obecne chyba w połowie preparatów do twarzy Clinique drobinki miki), poprawiło się jej napięcie – mimo że nie zmieniłam zbytnio trybu życia. Im dłużej stosowałam preparat, tym większą poprawę obserwowałam – oczywiście, nic tak spektakularnego, jak cofnięcie się zgięcia skóry, nie miało miejsca, ale efekt jest z pewnością godzien uwagi. Sama emulsja jest wściekle wydajna – po trzech miesiącach zużyłam może połowę z 50 ml.
Producent | Clinique |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja twarzy |
Rodzaj | Kremy na noc: przeciwzmarszczkowe |
Przybliżona cena | 250.00 PLN |