Jako posiadaczka cery normalnej ze wspomnieniem po tłustej, nie jestem fanką mycia twarzy niczym, czego nie spłukuje się wodą. Na szczęście mam dobrą wodę w kranie. Niestety jednak, bywa czasem tak, że ciecz płynąca z kranu nie nadaje się w żadnym stopniu do mycia twarzy. Wtedy trzeba używać produktu, który skóry nie podrażni, ale zmyje z niej wszystkie zanieczyszczenia naniesione w ciągu dnia – a także makijaż.
Mleczko Iwostinu ma wszakże taką wadę, że nie nadaje się do demakijażu oczu – co uważam za duży błąd. Skoro już człowiek nabiera na wacik coś, czym zmywa policzki, czoło, nos i szyję, to chciałby także zetrzeć z powiek i rzęs nałożone tam kosmetyki. Niestety, producent wyraźnie uprzedza, że nie należy dopuszczać do styczności z okolicą oczu.
Jeśli już gotowe jesteśmy znieść tę niedogodność, należy się przygotować na zmywanie mleczkiem twarzy – naniesienie go bezpośrednio na twarz to nie wszystko. Trzeba bowiem preparat zetrzeć. Z mojego doświadczenia wynika, że za każdym razem potrzebne jest około pięciu wacików kosmetycznych – a to już niemało. Dobrze chociaż, że opakowanie jest wygodne - zakrętka kończy się wysuwanym dzióbkiem, więc nie zgubi się pod wanną.
Plusem jest jednak stan skóry. Mleczko pielęgnuje twarz i szyję – wygładza i nawilża. Nie zawiera substancji zapachowych, ale ma delikatny zapach – ten sam, który czułam w serii Elixine. Kojarzy mi się on z grzybami, co nie jest, moim zdaniem, najszczęśliwszym aromatem dla kosmetyku.
Ogólnie – trochę uciążliwy w użytkowaniu, ale bardzo skuteczny kosmetyk.
Producent | Iwostin |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja twarzy |
Rodzaj | Demakijaż twarzy |
Przybliżona cena | 20.00 PLN |