Jeden z najtańszych tego typu produktów na polskim rynku; alternatywa dla tych, którym nie uśmiecha się wydawanie połowy tygodniówki na wybielające żele, płyny czy inne pasty do zębów.
Cudów się po niej nie spodziewałam - liczenie na śnieżnobiałe uzębienie byłoby dość naiwne. Liczyłam na ochronę obecnego stanu zębów przed litrami herbaty, które codziennie w siebie wlewam. Po którejś z kolei tubce stwierdzam, że pasta ta „ani mnie ziębi, ani grzeje”. Zęby są takie, jakie były.
Pasta znajduje się w srebrnej tubie do wyciskania, z zakrętką (uwaga dla tych, których do szału doprowadza ta część opakowania lądująca przy każdym myciu zębów w umywalce - znam takich). Wydajność normalna; choć mogę się mylić, bo zęby myję średnio 4 - 5 razy dziennie, czyli według badań OBOP-u nieco odstaję od średniej krajowej.
Pieni się dobrze, ma łagodny, słodkawy, miętowy smak, do złudzenia przypominający gumę do żucia. Wbrew reklamie wcale nie intensywny. Po użyciu i wypłukaniu pozostaje nam w ustach drobny "osad", jakby małe drobinki. Można je porównać do tej warstwy, którą pokryte są listki gum do żucia. Skłamałabym mówiąc, że pasta zapewnia uczucie świeżości i miętowy oddech na długo. Niestety, daleko jej do tego. Konsystencję ma niezbyt gęstą.
Podsumowując, pasta przeciętna. Efekt bieli prawie żaden, świeżość krótkotrwała. A ochrona przed próchnicą, którą miała mi zapewnić? Owszem, jest, ale to bardziej zasługa częstego mycia i regularnych wizyt kontrolnych u dentysty, niż Colodentu.
Producent | Colodent |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja ciała |
Rodzaj | Higiena jamy ustnej |
Przybliżona cena | 3.00 PLN |