Jak wrócić do formy po zimie?
REDAKCJA • dawno temuPowrót do formy po zimie to nie lada wyzwanie dla wielu osób. Jeśli trenujemy w pomieszczeniach zamkniętych, takich jak siłownia, sala fitness czy basen, możemy oddawać się naszemu ulubionemu sportowi przez cały rok. Ale gdy stawiamy na ćwiczenia na świeżym powietrzu, sytuacja nieco się komplikuje wraz z nadejściem zimy.
Nawet gdy z największym zapałem trenujemy przez większą część roku, od wczesnej wiosny do późnej jesieni — kiedy pojawiają się pierwsze mrozy, zazwyczaj zwalniamy tempo. Wychodzimy na trening tylko wtedy, gdy pogoda jeszcze względnie dopisuje, aż w końcu rezygnujemy. Trzeba przyznać, że szybka jazda na rowerze czy bieganie w zaspach i po oblodzonej nawierzchni faktycznie nie należą do najbezpieczniejszych.
W takiej sytuacji najlepiej „przerzucić się” na inną aktywność, jak chociażby wspomniany basen czy siłownia, ale nie każdy to lubi. Trudno, stało się. Pierwsze wiosenne promienie słońca przyjemnie muskają naszą skórę, a my uświadamiamy sobie, że trochę za bardzo odpuściliśmy. Zastanawiamy się, jak wrócić do formy, jak zrzucić brzuch i pozbyć się zimowego tłuszczyku z paru innych części ciała. Zapewne chcemy też zrobić to tak, aby nie zaserwować organizmowi porządnej dawki szoku i nie zniechęcić się już po pierwszym treningu.
Metoda małych kroków
Jak głosi stare przysłowie — naucz się chodzić, zanim zaczniesz biegać. To, że rok wcześniej mogliśmy poszczycić się kondycją, której nie powstydziłby się prawdziwy sportowiec, wcale nie oznacza, że po kilku miesiącach przerwy nadal ją mamy. Więcej niż pewne jest to, że nie mamy…
Nie ma nic gorszego niż wspomniane zniechęcenie po pierwszym treningu, a ono na pewno nastąpi, jeśli się przetrenujemy i na drugi dzień nie będziemy w stanie podnieść się z łóżka. Podstawą jest opracowanie dobrego planu treningowego, który zakładał będzie stopniowe zwiększanie intensywności i długości ćwiczeń, dostosowane do naszych potrzeb i możliwości. Co więcej, plan taki obowiązkowo musi zawierać czas na regenerację.
Wracamy do formy!
Na początek warto przyjrzeć się obecnej diecie. Zima to czas, w którym pozwalamy sobie na więcej, nieco rozpieszczamy się pod względem kulinarnym. Na stołach królują głównie dania gorące, zazwyczaj dość tłuste i ciężkostrawne. Pomimo tego, że pora roku się zmienia, w naszym menu zmian nie widać. Koniecznie zatem należy je wprowadzić!
Po pierwsze, odstawmy lub przynajmniej mocno ograniczmy tłuste dania i słodkie przekąski. Sięgnijmy też po większą ilość świeżych owoców i warzyw. Jedzmy regularnie, 5 posiłków dziennie. Pijmy dużo wody, nie tylko po to, aby nawadniać, ale oczyszczać organizm. Musimy pamiętać o tym, że skuteczne odchudzanie i powrót do formy będą możliwe dopiero wtedy, gdy organizm będzie wolny od toksyn.
Nie sięgajmy po żadne rygorystyczne diety, bo te przyniosą jedynie chwilowy spadek masy ciała, a sylwetki i tak nie wymodelują. Ponadto, mogą spowodować efekt jo-jo. Jeśli chcemy trenować, musimy jeść – z umiarem, z zachowaniem zdrowego rozsądku i podstawowych zasad zdrowego odżywiania, ale jeść! Głodówka sprawi, że nie będziemy mieli sił na ćwiczenia i dodatkowo pozbawimy organizm cennych składników odżywczych.
Pierwsze treningi nie powinny być długie i wyczerpujące. Na początek, dla „rozruszania”, wystarczy, że zaczniemy więcej spacerować, jeździć na rowerze, po prostu przebywać na świeżym powietrzu. Po kilku dniach takich pieszo-rowerowych wycieczek i trzymania dobrze zbilansowanej diety, od razu poczujemy się lepiej, lżej. Nasza kondycja oczywiście nie poprawi się znacznie, ale na pewno odczujemy różnicę i będziemy bardziej zmotywowani do podjęcia trudniejszych działań.
Po każdym intensywnym treningu musimy dać mięśniom przynajmniej jeden dzień na regenerację. Dzięki temu unikniemy bólu, zakwasów, zmęczenia i tego, czego chcemy uniknąć najbardziej – spadku motywacji. Nie oznacza to, że w owym dniu przerwy mamy nic nie robić. Możemy spędzać czas aktywnie, ale tak, aby nie przemęczyć się.
Uwaga na „grupowy” powrót do formy!
Zwykło się mówić, że w grupie raźniej. Owszem, ale… Udział w zajęciach prowadzonych przez instruktora jest świetnym pomysłem i co do tego nie ma wątpliwości. Ćwiczymy w grupie, widzimy, że nie tylko my mamy problem, wspieramy się wzajemnie, a do tego otrzymujemy profesjonalne wsparcie od osoby prowadzącej. Nieco inaczej zaś mogą wyglądać takie „grupowe zajęcia”, jeśli wybieramy się na trening z przyjaciółką/przyjacielem.
Zanim zaproponujemy czy też zgodzimy się na wejście w spółkę, zastanówmy się na spokojnie. To, że dobrze czujemy się w czyimś towarzystwie, bo świetnie się nam z osobą taką rozmawia, nie oznacza jednocześnie, że równie wspaniale będzie się nam z nią trenowało. Gdy sami nie jesteśmy jeszcze wystarczająco zaprawieni w boju, szybko może się okazać, że nasz „współtowarzysz niedoli” będzie nas zniechęcał.
„A może dzisiaj nie biegajmy, pospacerujmy”, „skróćmy dystans”, „nie róbmy więcej basenów, chodźmy do jacuzzi” – jaką mamy pewność, że nie ulegniemy namowom tego rodzaju? Jeśli mamy plan, a musimy mieć, powinniśmy go zrealizować. Oczywiście, nic na siłę, nic za wszelką cenę — gdy poczujemy się źle, powinniśmy przerwać trening. Ale dlaczego mamy to robić, jeśli czujemy moc i jesteśmy pewni, że damy radę dokończyć ćwiczenia zgodnie z owym planem?
Wspólny trening zawsze obarczony jest ryzykiem. Raz może się zdarzyć, że partner będzie niedomagał. Nam samym też może się coś takiego przytrafić i to z naszego powodu trening będzie nieudany. Jeśli jednak takie sytuacje będą się powtarzać, nie ma najmniejszego sensu kontynuować wspólnych treningów. Podstawą takich treningów powinna być wzajemna motywacja, a nie przyjacielskie usprawiedliwienie lenistwa.
Artykuł powstał przy współpracy z serwisem OBK.pl
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze