Samoleczenie, samoodmładzanie to fakt?
MONIKA SZYMANOWSKA • dawno temuNadzieja podobno nie w cudach, tylko w… komórkach macierzystych. Są bardzo „modne”, lecz czy ta moda się przyjmie? I czy da się upowszechnić coś, co budzi mnóstwo kontrowersji? Z drugiej strony, która z nas nie marzy o zatrzymaniu czasu, przedłużeniu zdrowia i młodości bez chemii i skalpela?
Na pewno czytałaś co najmniej kilka wypowiedzi znanych kobiet, które po porodzie zachowały pępowinę w specjalnym banku tkankowym, na wypadek choroby dziecka. W krwi pępowinowej i w tzw. węźle zarodkowym znajduje się dużo komórek macierzystych. Występują także w ludzkim szpiku, siatkówce oka, jelitach i wielu innych tkankach. Ich liczba maleje z wiekiem, szkodzi im również niezdrowy tryb życia – brak ruchu, zła dieta etc. Nauka i medycyna wiążą z nimi wielkie nadzieje, podejmowane są próby leczenia za ich pomocą nowotworów – m. in. białaczki.
Wiedza teoretyczna o komórkach macierzystych jest zaawansowana, praktyka — już mniej. Mechanizm ich „magicznego” działania jest bardzo tajemniczy i skomplikowany. W ogromnym uproszczeniu można powiedzieć metaforycznie, że komórki macierzyste mają zdolność wytropienia problemu, przystosowania się do otoczenia, skomunikowania się z sąsiadującymi, wyspecjalizowanymi komórkami i przekształcenia się w ich nową, lepszą wersję. Mogą dzielić się i odnawiać w nieskończoność, podczas gdy żywotność zwykłych komórek jest ograniczona. Czyli, przykładowo, komórki macierzyste mogą pomóc w zregenerowaniu chorej tkanki stawowej, zaatakowanej krwi czy zmęczonej skóry. A to brzmi rewolucyjnie, bo oznacza, że posiadamy we własnym ciele gotowy, naturalny materiał leczniczy i upiększający.
Najbardziej naturalne wydaje się właśnie pobranie dorosłych komórek macierzystych z organizmu osoby, która potrzebuje określonej terapii. Oczywiście trudno to robić z wyprzedzeniem, przewidując dalszy rozwój nauki i swoje ewentualne schorzenia. Konserwacja krwi pępowinowej nie jest również alternatywą ogólnodostępną ani tanią. Pozyskiwanie komórek macierzystych z embrionów i płodów budzi poważne zastrzeżenia natury etycznej. Niestety, najistotniejsza jest tu zgodność genetyczna – nie można „pożyczać” cudzych komórek, żeby sobie pomóc.
Dlatego też niektórzy kosmetolodzy uważają, że odmładzające działanie kremów z komórkami macierzystymi to mit, ponieważ owe komórki w kremach są pochodzenia roślinnego i nie mogą „wtopić się” w tkankę człowieka, do tego konkretnego, gdyż brak jest tu zgodności zarówno gatunkowej, jak i genetycznej. Opory może budzić wykorzystywanie w kosmetyce komórek macierzystych z poroża jelenia, czy raczej – sposób ich pozyskiwania. Zwłaszcza, jeśli podważana jest ich skuteczność.
Co zatem zamiast kremu? Zdaniem dr Urszuli Brumer z warszawskiej kliniki medycyny estetycznej, stosującej nowatorską metodę od 2 lat, technologia odmładzania za pomocą własnych komórek macierzystych jest zaawansowana, skuteczna i całkowicie bezpieczna. Materiał, pobrany najczęściej z naszej krwi lub tkanki tłuszczowej, wstrzykiwany jest w miejsca wymagające interwencji, odżywiając i rozjaśniając skórę, likwidując blizny i przebarwienia, regenerując od podstaw. Dr Brumer mówi o spektakularnym efekcie widocznego odmłodzenia o 10–15 lat!
Wielka obietnica, która brzmi futurystycznie. Zawsze jednak będziemy sięgać po to, co może polepszyć nam jakość życia i samopoczucie.
Źródło: informacja prasowa Joanna Siemińska
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze