Jak brzydkie słowa łagodzą ból
PAULA • dawno temuCzy zdarza ci się oglądać kulinarny program Gordona Ramseya w oryginale? Jeśli tak, to wiesz, co znaczy soczyście przeklinać. Ten światowej sławy medialny kucharz rzuca przekleństwami na każdym kroku i przy każdej okazji. Na nic zdają się prośby producentów jego programów, aby nieco wygładził swoją angielszczyznę. Przeklina jak szewc i przyznaje, że mu z tym dobrze. Ale naukowcy uważają, że przekleństwo trzeba dozować, wówczas złagodzą cierpienie fizyczne.
Okazuje się, że przeklinanie – pod warunkiem że w umiarze i w odpowiednim momencie – może być całkiem przydatne i lecznicze. Naukowcy z Keele University’s School of Psychologyuważają, że osoby, które na uderzenia, obrażenia reagują przekleństwami, są w stanie łatwiej i dłużej znieść ból niż te reagujące z klasą i ze spokojem np. na uderzenie się w mały palec u nogi. W badaniu wzięli udział studenci, których poproszono o to, aby włożyli rękę do wanny z lodowatą wodą. Podczas eksperymentu przeklinali sobie do woli i starali się jak najdłużej trzymać rękę w zimnie. Ponownie doświadczenie powtórzono, ale tym razem zabroniono studentom przeklinać. Okazało się, że używając brzydkich słów, studenci byli w stanie wytrzymać z ręką zanurzoną w lodowatej wodzie o średnio 45 sekund dłużej niż podczas eksperymentu z zakazem przeklinania.
Dzięki temu nieskomplikowanemu doświadczeniu brytyjscy naukowcy wierzą, że przeklinanie redukuje ból. Tłumaczą to dość logicznie: kiedy ciało się broni przed bólem, przeklinając stymulujesz je i zachęcasz do walki. Jeden z naukowców uważa jednak, że aby zwiększył się efekt oddziaływania przekleństw na ból, należy przestać używać łaciny na co dzień, bo w sytuacji podbramkowej może się okazać, że straciła już swoją moc.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze