Drugoroczni
EWA PODSIADŁY • dawno temuNieuk, tuman, leń – tak większość Polaków nazywa osoby, które powtarzają klasę. Sami drugoroczni przyznają, że brak promocji to największa tragedia, jaka może się przytrafić. Naukowcy biją na alarm: drugoroczność to przeżytek, który nie ma żadnego sensu. I który wzorem innych państw powinien być jak najszybciej zniesiony.
Uczeń, który zostaje na drugi rok w tej samej klasie, jest naznaczony. Kojarzy go cała szkoła, a odważniejsi wytykają go palcami. Większość kolegów i koleżanek uważa go za „tego gorszego”. Nauczyciele również mają drugorocznego za głupszego od innych. Etykietka osoby, która nie zdała, potrafi przylgnąć na długo. A przynajmniej do czasu, gdy drugoroczny opuści szkolne mury.
Samobójstwo zamiast powtórki
Na drugi rok w tej samej klasie została licealistka Lena, która nie poradziła sobie z językiem polskim w pierwszej klasie i musiała podejść do egzaminu komisyjnego. Niestety, nie zdała go, choć uważa, że były realne szanse na to, żeby otrzymała promocję.
– Kobieta w komisji, która mnie nie uczyła, była za mną. Chciała mnie przepuścić… Ale moja nauczycielka od polskiego postawiła na swoim. Wypracowanie poszło mi w miarę; napisałam dużo, lecz okazało się, że miałam też sporo błędów… Podczas egzaminu ustnego odpowiedziałam na trzy pytania, w tym na jedno nie w pełni. Uważam, że powinnam zaliczyć na tę dwóję… Gdy zostałam zawołana po naradzie i panie ogłosiły, że nie zdałam, zauważyłam uśmiech na twarzy mojej nauczycielki… – wspomina Lena.
Przyznaje, że wiadomość o braku promocji kompletnie ją załamała.
– Z tego wszystkiego nie mogłam płakać, myślałam, że zemdleję. Pot mnie oblał, nie pomogły nawet błagania. Chciałam popełnić samobójstwo. Zawiodłam rodziców i straciłam cały rok. Nigdy nie byłam w takiej sytuacji, nigdy nie byłam nawet zagrożona, a co dopiero egzamin komisyjny… Nie mogłam spać, jeść, czułam się fatalnie i cały czas płakałam. To był koszmar. Nie życzę tego nikomu – opowiada dziewczyna.
„Wyrok” usłyszała również Kasia, która nie zdała w drugiej klasie liceum. Na koniec roku miała trzy oceny niedostateczne.
– Czułam się okropnie, zwłaszcza że mama wydała mnóstwo pieniędzy na moje korepetycje z matematyki. I mimo to zawaliłam, wszystko zniszczyłam. Najgorsze jest to, że mój tata przez cały rok nie miał pojęcia, jak szło mi w szkole, niczego się nie spodziewał. Mama mnie kryła, nie pokazywałyśmy mu ocen, a ja obiecywałam w zamian, że poprawię się w nauce. Mówiłam tak ze strachu i godziłam się na to, bo mój ojciec jest bardzo wybuchowy, wiele razy mnie bił – mówi Kasia.
Także dla niej powtarzanie klasy to koniec świata. Była tak zrozpaczona, że myślała nawet o samobójstwie.
Nieuki! Czy na pewno?
W krajach takich jak Szwecja, Stany Zjednoczone czy Wielka Brytania nie zostawia się ucznia na drugi rok w tej samej klasie. Tę praktykę uważa się tam za niepotrzebną i nieprzynoszącą żadnych korzyści. W Polsce zaś nie tylko praktykuje się powtarzanie klasy, ale także przypina etykietkę tym, którzy repetują. Pewna internautka twierdzi bez ogródek:
– Tylko kompletne nieuki nie zdają do następnej klasy. Bo dwója, jak dwója: pół biedy. Można mieć gorszy okres w życiu. Ale niezdanie świadczy o człowieku, patrząc na realia i na to, że nauczyciele starają się i pomagają zagrożonemu, by przeszedł.
Do klasy z dziewczyną, która nie zdała, chodziła Nina. I choć sama ją zaakceptowała, przyznaje, że w nowym środowisku drugoroczna przeżyła gehennę.
– Cała klasa odsunęła się od niej. Fakt, że miała trudne życie i rodzinę, to trochę taka patologia, ale sama nie była złą osobą i gdyby tylko miała więcej chęci, daleko by zaszła. Nie rozumiem, dlaczego wszyscy tak łatwo ją wtedy skreślili, co im zrobiła? Dla mnie bardziej liczy się inteligencja emocjonalna niż znajomość wszystkich dat z historii. Jeśli kogoś problemy przerastają, czy to jest powód, żeby się od niego odwracać?
Według jednej z sond internetowych, co trzeci ankietowany uważa, że osoba, która powtarza klasę, jest gorsza i że drugoroczność to powód do wstydu. Na dowód tego wystarczy zacytować kilka wypowiedzi: Tacy ludzie to z reguły tumany albo lenie albo Tak, ktoś, kto nie zda do następnej klasy, jest gorszy. A z kolei pewna licealistka wyznaje:
– Kiedyś przeniósł się do nas nowy chłopak i jak się wydało, że nie zdał w poprzedniej szkole, zgotowaliśmy mu piekło. Wszyscy zrobili z niego kozła ofiarnego. Mimo że był starszy o rok, miał tak niskie poczucie wartości, że wyzywanie go od debili i głupoli szło nam jak z płatka.
Dyrektorzy bez pomysłu
Badania nad efektywnością drugoroczności przeprowadziła prof. dr hab. Anna Karpińska z Uniwersytetu w Białymstoku. Udowodniła, że powtarzanie klasy jako zabieg pedagogiczny nie posiada walorów ani kształcących, ani wychowawczych, a jej założenia teoretyczne straciły współczesną wartość. Prof. Karpińska tłumaczy dalej, że repetowanie wcale nie prowadzi do poprawienia ocen, nie budzi w drugorocznym aspiracji do uczenia się, nie poprawia jego zachowania i nie eliminuje przyczyn, dla których uczeń powtarzał klasę. Autorka badań uważa również, że w przypadku osób słabszych, należy szukać innych sposobów na to, żeby im pomóc.
Ciekawie przedstawia się także raport na temat powtarzania drugiej klasy gimnazjum, przygotowany przez Joannę Kośmider dla Instytutu Spraw Publicznych. Zdaniem pedagogów szkolnych głównym powodem repetowania jest brak motywacji do nauki – sądzi tak aż 71 proc. specjalistów. Na drugim miejscu wymieniane były częste wagary i niekorzystna atmosfera wychowawcza w domu rodzinnym (po 62 proc.), a co drugi pedagog jako przyczynę drugoroczności wskazał brak zainteresowania rodziców nauką dziecka.
Raport Joanny Kośmider ujawnił, że pomysłu na rozwiązanie problemu drugoroczności uczniów nie mają dyrektorzy szkół. Na pytanie, co szkoła może zrobić w tej sprawie, jeden z dyrektorów odpowiedział, że nic, bo – jego zdaniem – sukcesy i porażki szkolne uczniów zależą przede wszystkim od postawy rodziców. Z kolei inny dyrektor przyznał:
– Tam, gdzie jest obowiązek szkolny, zawsze będzie występować drugoroczność. Możemy kontynuować te sposoby, które dotychczas prowadziliśmy. Bez chęci współpracy ze strony rodziców i uczniów niewiele można zrobić.
O tym, że powtarzanie klasy to przeżytek, świadczą badania przeprowadzone przez Fundację Bertelsmanna. Wykazały one, że drugoroczni nadal mają kłopoty z przedmiotem, który zaważył na ich promocji do następnej klasy. A z kolei niemieccy naukowcy dowiedli, że nie ma żadnych korzyści pedagogicznych z tego, że dyrekcje szkół nakazują gorszym uczniom powtarzanie klasy. Warto dodać, że w Niemczech uczniowie, którzy powtarzają klasę, kosztują państwo blisko… miliard euro.
Na warunku
Czy w końcu również z polskiego systemu oświaty zniknie praktyka drugoroczności? Już teraz uczniowie szkół podstawowych i gimnazjów mogą zdać „warunkowo”, gdy mają jedną ocenię niedostateczną na świadectwie. Ministerstwo Edukacji Narodowej chce wprowadzić tę zasadę również dla uczniów liceów i techników – ma to ujednolicić system oceniania we wszystkich typach szkół. Szansę na otrzymanie promocji, pomimo niepowodzenia na jednym z przedmiotów, będą mieli zwłaszcza ci uczniowie, którzy nie zaliczyli go z powodów losowych. Chodzi tutaj o tragedie rodzinne, chorobę czy udział w konkursach, przez które nie mogli uczęszczać na zajęcia. Jednak to rada pedagogiczna ma zdecydować o tym, kto z „jedynką” zda do następnej klasy.
Ale to nie koniec planów MEN. Resort chce wcielić w życie rozporządzenie, które pozwoliłoby zdać do następnej klasy uczniowi szkoły ponadgimnazjalnej, nawet z dwoma ocenami niedostatecznymi na świadectwie. Taki uczeń mógłby zdawać z nich poprawkę – do tej pory poprawiać można było tylko jeden przedmiot, a drugi dopiero po uzyskaniu zgody rady pedagogicznej.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze