Dlaczego dziecko symuluje chorobę?
KIRA • dawno temu"Paluszek i główka to szkolna wymówka" - mawiały nasze babki. To powiedzenie pozostaje aktualne od całych dziesięcioleci — prędzej czy później każde dziecko przybiegnie z informacją że boli je kolanko, brzuszek, gardło… choć wcale tak nie jest. Dlaczego dzieci symulują dolegliwości zdrowotne? Jak odróżnić, czy opisywane symptomy rzeczywiście występują?
Czasami ciężko jest stwierdzić na pierwszy rzut oka, czy dziecko symuluje, czy rzeczywiście coś się złego dzieje. Każdy rodzic może jednak trochę bardziej szczegółowo przyjrzeć się zgłaszanej dolegliwości:
- Ból brzucha - dziecko symulujące nie jest w stanie podać szczegółów tego bólu. Nie ma też typowego odruchu kulenia się, który występuje niemal zawsze w tego rodzaju przypadłościach (przypomnijcie sobie bolącą wątrobę…).
- Przeziębienie - może być poparte próbami wywołania kaszlu i udawanym "smarkaniem" w chusteczkę. Zazwyczaj wystarczy ją obejrzeć żeby stwierdzić, że żadnego kataru nie ma.
- Wymioty lub biegunka - symulujące dziecko zamyka się w łazience, po czym informuje, że właśnie wymiotowało albo ma rozwolnienie. Odmawia jednak obecności rodzica przy mdłościach, bardzo dokładnie też spłukuje wodę. Prawdziwe dolegliwości można stosunkowo łatwo rozpoznać: zwracanie treści żołądka wywołuje łazwienie oczu i zaczerwienienie twarzy, luźny stolec zaś jest rzecz jasna widoczny na pierwszy rzut oka, jeśli spojrzymy do toalety.
- Duszności - te prawdziwe powodują zmianę odcienia skóry na blady lub siny, wywołują też doskonale widoczny na twarzy lęk przed tym, co się dzieje. Jest to reakcja mimowolna, o czym wie każdy astmatyk niezależnie od wieku. Odruchem jest też najczęściej przyjęcie zgarbionej postawy siedzącej, która ułatwia oddychanie.
Ważniejsze niż samo udawanie mogą być jednak powody, dla których dziecko zachowuje się w taki sposób. Powinniśmy zawsze podejść do tego poważnie, ponieważ często powtarzające się symulowanie choroby może mieć bardzo istotne dla naszej pociechy przyczyny.
- Problemy w szkole - mogą być spowodowane niemożnością nadążenia za programem nauczania, przekonaniem, że "nauczyciel się na mnie uwziął", ale również brakiem umiejętności koncentracji. Nad wszystkimi tymi elementami życia szkolnego możecie wspólnie zapanować, czasami wystarczy usiąść z dzieckiem i powtórzyć materiał lub też nauczyć je, jak wytrzymać te 45 minut w ciszy i skupieniu. Musicie jednak szczerze porozmawiać i wspólnie ustalić rozwiązanie.
- Problemy społeczne - jeśli dziecko nie może znaleźć przyjaciół, czuje się wyobcowane, może się to skończyć właśnie unikaniem szkoły poprzez coraz częstsze symulowanie dolegliwości zdrowotnych. Być może wystarczy wtedy podpowiedzieć mu, jak zainteresować innych sobą bądź zaimponować kolegom w klasie. A może chodzi o to, że dziecko jest kiepskie w popularnych grach zespołowych i trzeba z nim nieco poćwiczyc?
- Przemoc fizyczna lub psychiczna - to jest problem znacznie poważniejszy i wymaga współpracy z dyrekcją szkoły i wychowawcą. Przemoc ze strony starszych kolegów, wymuszanie oddawania pieniędzy czy śniadania, robienie złośliwych kawałów — opierają się niestety na strachu dziecka. Boi się ono, że jeśli o tym powie — będzie jeszcze gorzej. Rodzic, któremu syn czy córka ufa i wie, że zawsze może na niego liczyć, ma znacznie większe szanse dotrzeć do sedna problemu. Dalsze postępowanie musi być bardzo indywidualne, dostosowane do sytuacji. W drastyczniejszych przypadkach niezbędna może się okazać konsultacja z pedagogiem szkolnym lub nawet psychologiem nie związanym z placówką.
Nie pozwólmy dziecku symulować chorób — ale zawsze porozmawiajmy o powodach, dla których to robi!
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze