Odkąd pamiętam namiętnie zaopatruję się w bieliznę Victoria's Secret i mimo że odznacza się świetną jakością, do kosmetyków tej marki podchodziłam dość sceptycznie. Bo jak firma odzieżowa może robić dobre kosmetyki?
A no może. Balsam jest aktualnie nowością w USA. I stamtąd właśnie go mam. Opakowanie jest zwykłe - nic specjalnego - ot biały sztyft. Jednak sam produkt jest przesłodki - pomadka ma serduszko w środku. Chwyt reklamowy, ale jak dobrze przemyślany!
Dostępne są 3 odcienie: Peace czyli beżowy, Happy czyli kolor typu "baby pink" oraz Love odzwierciedlający naturalny róż. Balsamy lekko koloryzują. Posiadają śliczny, kuszący zapach. Nie umiem go do końca określić, jednak jest to coś niesamowicie owocowego.
Usta wyglądają przecudnie! Błyszczą, mienią się - nie jestem w stanie opisać tego efektu. Niestety, ale efekt nie trzyma się bardzo długo na ustach. Jednak jest to tak apetyczny błyszczyk (mimo że producent określa go mianem balsamu, śmiało można też go nazwać błyszczykiem), że chce się go aplikować i aplikować!
Szkoda tylko, że balsamu jest tak niewiele (2 g). Ale ogólnie jest to produkt bardzo wysokiej jakości, wart swej ceny, godny polecenia! Nie mam w zwyczaju kupowania preparatów do ust dwukrotnie, ale ten będzie wyjątkiem, na który na pewno skuszę się ponownie!
Producent | Victoria's Secret |
---|---|
Kategoria | Usta |
Rodzaj | Balsamy do ust: nawilżające |
Przybliżona cena | 25.00 PLN |