Lipolan

W dobie kremów, które pachną jak najlepsze perfumy, poprawiają nastrój poprzez wydzielanie endorfin tudzież cofają czas, Orion Pharma wypuściła na rynek kremy opakowane w średniej urody tubki, nie pachnące albo pachnące aptecznie, nie oferujące usług zmieniających linie czasu. I co, warto się nimi zainteresować?
Na pierwszy ogień idzie Lipolan, krem przeznaczony dla skóry suchej i przesuszonej, mający za zadanie zatrzymywać wilgoć w skórze. Podczas testów przekonałam się, że obietnica producenta została spełniona, ale komfort stosowania jest, delikatnie mówiąc, przeciętny. Po pierwsze - tubka z zakrętką. Odkręcam tubkę, wyciskam krem, usiłuję zakręcić krem, wszystko leci mi z rąk. Alternatywą jest zostawienie kremu otwartego na czas potrzebny do jego nałożenia, ale zawsze budziło to mój sprzeciw, w zasadzie podświadomy – ale wiadomo, że kontakt ze światem zewnętrznym nie robi dobrze kosmetykom, stąd wszelkie hermetycznie zamykane opakowania. Dodatkowo, tubka będzie utrapieniem każdej stosującej pod koniec opakowania – konia z rzędem temu, kto umie szybko nacisnąć oburącz tubkę i ściągnąć potrzebną ilość kremu, zanim ta się cofnie. Przecinanie tubki od góry jest niedopuszczalne z tych samych powodów, które opisałam wyżej.
Kolejna sprawa to zapach kremu. Teoretycznie jest on pozbawiony zapachu, co oznacza w praktyce tyle, że nie dodano żadnej sztucznej nuty zapachowej i pachnie tylko zestaw składników. Dla mniej wrażliwych osób nie będzie to problem, ale osoby obdarzone czułym węchem poczują chemiczno-apteczny zapach.
Lipolan z pewnością świetnie działa i pomoże osobom z problemami skórnymi, ale producentowi proponowałabym zmianę opakowania na mniej nieprzyjazne dla użytkownika.