Niełatwo byłoby znaleźć tonik – czy, tak naprawdę, jakikolwiek inny preparat kosmetyczny – który nie byłby reklamowany przez producenta jako epokowe odkrycie, przełom w kosmetologii i absolutny cud, niezbędny na półce każdej kobiety. I na to się łapiemy. Po pewnym czasie jednak my, konsumentki, dochodzimy do wniosku, że od cudu lepszy jest zwykły, porządny produkt. Weźmy taki tonik. Chociaż “tonizować” znaczy “działać wzmacniająco”, to jednak najczęściej wymagamy od toniku, żeby był miły w uzyciu, nie zostawiał lepkiej skóry, dawał uczucie odświeżenia i ładnie pachniał. Jasne, są specjalistyczne preparaty, mogące działać na konkretne problemy skórne, ale wiele osób używa toniku po prostu dlatego, że lubi to uczucie chłodu i świeżości na twarzy. Ja też. Dlatego spodobał mi się tonik z serii “Piękno natury plus” Kolastyny. Buteleczka jest nijaka – zielonkawa, z nadrukami informującymi o zawartych w preparacie wyciągach z roślin i innymi tego rodzaju informacjami. Ani nie zachwyca, ani nie obrzydza stosowania. Plus za zakrętkę z klapką – łatwo chlapnąć trochę toniku na wacik i zamknąć ujście.
Tonik jest lekko beżowawy, ale przejrzysty. Ładnie pachnie kwiatami. Nie naprawia cery w ekspresowym tempie, nie działa na naczynka, nie matuje ani nie reguluje wydzielania sebum, ale bardzo przyjemnie odświeża twarz. Skóra nie lepi się, kiedy tonik już wsiąknie i odparuje. Lubię go używać – zarówno do przemycia twarzy w ciągu dnia, jak i po zastosowaniu peelingu czy maski oczyszczającej. To miły w stosowaniu, nieszkodliwy, odświeżający kosmetyk. Nie należy spodziewać się cudów, ale warto go mieć, jeśli potrzebuje się tylko odrobiny orzeźwienia od toniku.
Producent | Kolastyna |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja twarzy |
Rodzaj | Toniki: bezalkoholowe |
Przybliżona cena | 8.00 PLN |