Przepraszamy, że gryziemy…
MONIKA SZYMANOWSKA • dawno temuW zabawnej tegorocznej reklamie odstraszaczy komary przedstawiono niewinnie i sympatycznie. To dobrze, bo w naszym rejonie geograficznym najpopularniejszy gatunek Culex pipiens nie przenosi żadnych chorób zakaźnych i nie ma sensu wywoływać wokół tych owadów psychozy - trzeba jedynie się przeciwko nim uzbroić.
Naukowcy ostrzegają, że w innych rejonach świata samice komarów (tylko one gryzą) są nosicielkami groźnych chorób, takich jak malaria, denga, czyli grypa tropikalna, a także gorączka żółta, Nilu Zachodniego czy też gorączka Chikungunya, o czym warto pamiętać, jadąc do Afryki, Ameryki Południowej i Środkowej oraz do południowo-wschodniej Azji. Wirus HIV natomiast nie ma w organizmie komara warunków do przetrwania ani namnażania się, dlatego to rzekomo śmiercionośne zagrożenie jest mitem.
Jak go przechytrzyć
Komary kochają wilgoć i ciepło, rozmnażają się nawet w najpłytszej i najmniejszej kałuży. Mają wyrafinowane detektory temperatury i zapachów, znają się na chemii. Dlatego nas gryzą. Ale nie wszystkich jednakowo.
Do odżywiania jajeczek potrzebują białka, faworyzują więc ludzi z wysokim poziomem określonych protein we krwi – stąd może niepotwierdzony naukowo pogląd, że preferują mięsożerców, a dają spokój wegetarianom… Popularnie mówi się też o tzw. słodkiej krwi.
Rozpoznają istoty o minimalnie nawet podwyższonej ciepłocie ciała – np. po opalaniu czy w momencie owulacji. Znajdują ofiary, reagując na wydychany przez nas dwutlenek węgla. Przejawiają również indywidualne upodobania i grymasy związane z zapachem potu i oddechu. Legginsy nie są dla nich przeszkodą, ale już gruby dżins czy drelich, odstający od ciała, to dla ich malutkich trąbek zasysających krew potężne przeszkody.
Komary przezimują wszędzie, gdziekolwiek jest odrobina stojącej, słodkiej wody. Nie daj im szansy. Chcesz uprzedzić wypadki? Ataki bzyczących bombowców psują ci każdą zabawę?
— nie jedź na urlop w rejony podmokłe i upalne,
— zrezygnuj w ogródku z oczka wodnego i starej wanny na deszczówkę,
— sprzątaj na działce piwnicę, brodzik, naprawiaj dach, udrożniaj rynny,
— zawsze inwestuj w moskitiery – namiot, mieszkanie, hotel.
Walka z wampirami
Doświadczeni bojownicy twierdzą, że komary nienawidzą pewnych woni, dlatego idealny sposób na odstraszenie ich to np. huczny grill: mnóstwo dymu, cebuli, czosnku.
Bardziej pewnym, trwałym i… atrakcyjnym towarzysko sposobem wydaje się jednak blokada roślinna: odpowiednie obsadzenie ogródka czy balkonu eukaliptusem cytrynowym, bazylią, pnącym dekoracyjnym Plectranthusem czyli „komarzycą”, wreszcie — popularną kocimiętką.
„Zakomarzone” pomieszczenie wystarczy zamknąć na kilkanaście minut, pozostawiając wewnątrz spodek z terpentyną, która komary usypia i pozwala uprzątnąć.
Zdobycze wojenne i pokojowe
Chemicy amerykańscy wymyślili substancję DEET, na bazie doświadczeń II wojny światowej w rejonach tropikalnych i na potrzeby późniejszej wojny w Wietnamie. Dotyczyło to preparatów rozpylanych w powietrzu. Do dziś jest to najpopularniejszy składnik repelentów, czyli odstraszaczy. Nie jest to jednak środek obojętny dla ludzkiego organizmu i należy zachować ostrożność, zwłaszcza przy preparatach stosowanych bezpośrednio na skórę – nie wolno przekraczać określonej zawartości procentowej (stężenia), zwłaszcza u dzieci, i trzeba przestrzegać rygorystycznie higieny (codzienny prysznic). Nie potwierdzone naukowo teorie mówią, że alternatywą dla DEET jest witamina B1 czyli tiamina.
Sprawdzona w praktyce i niegroźna teoria mówi natomiast o natłuszczaniu skóry, co minimalizuje liczbę ukąszeń. Stosując latem olejki do opalania, a następnie tłusty balsam po opalaniu, skutecznie zniechęcamy komary, nie przepadające ponoć za lepką skórą.
Możesz też spróbować „aromaterapii”, sprawdzając uprzednio, czy na jakieś olejki eteryczne nie jesteś uczulona. Skutkują ponoć: anyżkowy, bergamotowy, cynamonowy, goździkowy, eukaliptusowy, geraniowy i lawendowy. Dla bezpieczeństwa należy je jednak rozcieńczać i lepiej nie stosować bezpośrednio na ciało, lecz nasączać nimi fragmenty ubrania.
Po szkodzie
Człowiek znieczulony piwem na udanej imprezie nie czuje, że coś go gryzie… Jedni z nas cierpią bardziej w wyniku komarzych ukąszeń, inni mniej. Generalnie, zwykle pojawia się drobna reakcja alergiczna – swędzenie, miejscowa opuchlizna, zaczerwienienie, czasem ból.
Zasady są proste i efektywne
— nie drap! Pomoże rozpylenie zwykłej, schłodzonej wody termalnej lub przemycie ukąszeń roztworem sody oczyszczonej,
— na wszelki wypadek zażyj tabletkę wapna rozpuszczalnego, uniwersalny środek antyhistaminowy,
— zaopatrz się w drogerii lub aptece w dobry środek łagodzący „po”, starannie studiując z farmaceutą skład. Wyeliminujesz swędzenie i inne irytujące dolegliwości,
— nie zabijaj – szkoda czasu. Taka jest ich natura…
Źródło: Doktor Elżbieta Wegner, Gazeta.pl, Marcin Łukasz Makowski, Medonet.pl
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze