Jak odciąć pępowinę?
CEGŁA • dawno temuPo 4 latach małżeństwa namówiłam męża na wynajęcie kawalerki. Mieszkaliśmy dotąd w wielkim segmencie, z jego rodzicami. Nie układało się jednak. W naszym małym mieszkanku mąż dusi się, wszystko go irytuje, mimo że ja staram się za dwoje, tworzę klimat, dopieszczam go i wyręczam. Nie chciałabym doprowadzić do rozwodu, kocham męża, ale wiem, że teściowie wciąż go podburzają i ja do nich na pewno nie wrócę.
Droga Cegło!
Po 4 latach małżeństwa namówiłam wreszcie męża na wynajęcie kawalerki. Mieszkaliśmy dotąd w wielkim segmencie, z jego rodzicami, 4 psami i tak dalej. Nie układało się jednak. W domu teściowie w związku z moim wprowadzeniem się nie przesunęli nawet jednej doniczki z kwiatkami. Generalnie, starali się mnie ignorować – przyznam, że z sukcesem i z… wzajemnością.
W naszym gniazdku przez pierwsze miesiące było cudownie. Nie mogliśmy się sobą nacieszyć i swobodą, zupełnie jak byśmy byli świeżo po ślubie. Potem zaczęło się znów dziać źle.
Mąż u rodziców miał do dyspozycji garaż, w nim swoją graciarnię i sekretny kąt do majsterkowania. Dwa razy dziennie chodził z psami do lasu na długie spacery. W 12-metrowej łazience brudne rzeczy zostawiał wprost na podłodze, a po południu były już uprane i uprzątnięte na miejsce przez teściową. Mąż nigdy w życiu nie był w supermarkecie na zakupach ani nie przygotował sobie posiłku.
W naszym małym mieszkanku (zastosowaliśmy wariant oszczędnościowy, żeby zebrać na wkład we własne mieszkanie) mąż dusi się, wszystko go irytuje, mimo że ja staram się za dwoje, tworzę klimat, dopieszczam go i wyręczam, w czym się da. Zmęczony po pracy – twierdzi, że nie ma gdzie się podziać ze swoimi myślami, brak mu osobnego pomieszczenia dla siebie. Denerwuje go wnoszenie roweru z piwnicy i z powrotem, męczą schody na 2 piętro, bo całe życie mieszkał na parterze, a przecież nie ma jeszcze 30 lat!
Kiedy wspomniałam z żalem, że na tej małej przestrzeni jestem szczęśliwsza niż przedtem na 200 metrach i że mimo tych gabarytów staram się zbudować nam prawdziwy dom, odparował mi gorzko: Ja już mam dom, ale ty mnie zmusiłaś, żebym go opuścił, wyrwałaś mnie z korzeniami i ja usycham.
Nie chciałabym doprowadzić do rozwodu, kocham męża, ale wiem, że teściowie wciąż go podburzają i ja do nich na pewno nie wrócę. A słowa, które wypowiedział, strasznie bolą!
Milka
***
Droga Milko!
Są domy wielopokoleniowe, gdzie duże rodziny żyją razem we względnej harmonii. Nie jest to jednak ani standard, ani reguła, ani obowiązujący trend czy wymóg. W sytuacjach trudnych, konfliktowych para powinna za wszelką cenę się usamodzielnić, zwłaszcza gdy dobiega trzydziestki – to już naprawdę dobry czas na wyfrunięcie z gniazda o własnych siłach.
Co jednak robić, gdy źle czuje się tylko jedna połówka, zazwyczaj ta przysposobiona? Jest to problem. Osobiście opowiadam się za zdrowym, mądrym nakazem biblijnym: niech dziecko opuszcza rodziców, idzie za głosem miłości i zakłada własne stadło.
Tutaj niestety owe dziecko – Twój małżonek – nie potrafi jeszcze latać, jest mu ciepło i wygodnie, i nie rozumie, dlaczego Ty nie czujesz się w tym cudownym domu równie błogo. Zwłaszcza przy nim… Dlatego wpada w patos, czym nie warto aż tak się przejmować.
Mimo że ma pracę i sprawia wrażenie okrzepłego, pod pewnymi względami jest niedojrzały i egocentryczny. To pierwsza sprawa, na którą warto go delikatnie naprowadzić. Nie wystarczy powiedzieć: nie wrócę tam nigdy i już! Trzeba dokładnie wytłumaczyć, dlaczego. Niech mąż dostrzeże całą Ciebie: Twoją odmienność, potrzeby, charakter. I zrozumie, co jest w tej chwili dla niego ważniejsze. Własne przyzwyczajenia czy kreowanie czegoś nowego z Tobą? Nie bój się tych wniosków!Myślę też, że Waszym wspólnym błędem było postawienie na rozwiązanie ekstremalne. Rozumiem troskę o przyszłość, ale wydaje mi się, że dla męża taka zmiana lokum była zbyt radykalna, bezkompromisowa, zmusiła go do gwałtownej zmiany stylu, komfortu życia. Na gorsze. Zwierzak hasający po sawannie trafił nagle do klatki, mniej więcej. Dlatego moim zdaniem powinniście rozważyć wariant pośredni – może wynająć większe mieszkanie, opóźniając nieco kupno własnego? Tak, aby każde z Was mogło się czasem odseparować, zająć tym, co lubi, bez ocierania się o siebie i obijania o meble non stop w mikroskopijnej przestrzeni, bo to naprawdę może złamać najwytrwalszych… Nie należy mylić bliskości i przytulnej atmosfery z permanentnym brakiem choćby skrawka miejsca i czasu na własną intymność. A jak rozumiem, Wasza sytuacja materialna nie zmusza Was aż do takich poświęceń. I zauważ przy okazji, że tych poświęceń z Twojej strony mąż wcale nie chce.
Ktoś mądry powiedział, że gdy się cały czas zabiega o przyszłość — traci się teraźniejszość. Porozmawiajcie o tym koniecznie, jeśli nie chcecie zatruć sobie najfajniejszych lat wspólnego życia.
Trzymam za Was kciuki!
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze