Terrorystka kontra kosmita
CEGŁA • dawno temuPrzerażają mnie kolesie w śnieżnobiałych koszulkach, z manikiurem i polakierowanymi zębami. Bartek jest nie z mojego świata. Ale jakoś mi się wbrew woli oczy „zawiesiły” na nim, spodobał mi się, czyżby to było to COŚ? Pierwszy krok zawsze jest narzucaniem się. Byłabym jednak skłonna zaryzykować. Korci mnie. Tylko boję się wyjść na kompletną idiotkę, jeśli u mnie zaiskrzyło, a u niego ani trochę. Zadzwonić do niego?
Droga Cegło!
Pomagałam koleżankom w przeprowadzce i spodobał mi się jeden chłopak, też uczestniczył w operacji. Najczęściej jest tak, że przerażają mnie raczej kolesie w śnieżnobiałych koszulkach, z manikiurem i polakierowanymi zębami:). Bartek jest nie z mojego świata, powiedziałam to sobie, gdy go tylko zobaczyłam, i ok. Ale jakoś mi się wbrew woli oczy „zawiesiły” na nim, czyżby to było to COŚ? Przede wszystkim, nie jest od nas starszy (20 lat), ale sprawia wrażenie, jakby był, a ja zwracam uwagę na dojrzałych facetów, oczywiście w sensie: dojrzałych psychicznie. Podoba mi się spokój, panowanie nad sobą i sytuacjami, wewnętrzna równowaga, jakkolwiek to nazwać. Może sama tego nie mam, nie wiem. Bartek dobrze sobie radził z panami od bagażówki, po prostu zmasakrował ich humorem i zimną krwią. Wygłupiał się, żartował, ale jakoś tak trzymał ich w ryzach, żeby nie rozrzucali pudeł jak popadnie, chyba ma jakiś czarodziejski sposób, wpływ na tego typu ludzi, sam zresztą nosił cierpliwie jak wielbłąd (dziewczyny wprowadziły się niestety na 4 piętro bez windy).
Kiedy już wszystko było zaniesione do mieszkania, wyglądało jak jedno straszne pobojowisko i dziewczyny były podłamane. Wtedy Bartek zrobił niesamowitą niespodziankę. Przywiózł swoim autem, o czym nie wiedziałyśmy, ogromny kosz piknikowy! Był tam wielki, lniany, śmieszny obrus w niebieską kratę, wino, bagietki, serki, winogrona i inne frykasy, a także prawdziwe, szklane kieliszki, fajansowe talerzyki i komplet sztućców, świeczniki i świeczki. Nakryliśmy na środku podłogi. Dziewczyny tak się przejęły, że poszły nawet pod prysznic i przebrały się w dziewczyńskie sukienki. Ja pobiegłam po kwiatki, które dla zgrywu wpięłyśmy sobie we włosy.
Jedna z koleżanek spytała go kąśliwie (ale nie złośliwie), czy mamusia mu pomagała. Odpowiedział z taką niby poważną miną, że już od kilku lat myśli całkowicie samodzielnie. Zjadło ją, po prostu. Ja się śmiałam tak trochę za bardzo i za głośno, przyznaję, byłam nerwowa, bo chyba za szybko „wsiąkałam” w Bartka.
Zaraz następnego dnia wypytałam o niego dokładnie, a jakże! Pracuje przez lato w salonie samochodowym, we wrześniu będzie startował na studia w dodatkowej rekrutacji, a jak mu nie wyjdzie, to zatrzyma pracę lub wróci, kurczę blade, do Zielonej Góry, czy dalej już nie można? Koleżanka oczywiście posunęła się usłużnie kawałek dalej bez cienia moich sugestii, bo natychmiast zadzwoniła do niego i podpytała (podobno „inteligentnie”) z kolei o mnie. No i tu zostałam zastrzelona. Bartek powiedział podobno coś mniej więcej takiego: No, całkiem w porządku, żeby tylko nie ubierała się jak niemiecka terrorystka, byłoby super. To tyle. Telefonu nie wziął.
Cegło, to mnie prowokuje! Lekko mnie co prawda te słowa wkurzyły, naprawdę nie wiem, jak się człowiek powinien ubrać na przeprowadzkę i o co mu w tym momencie chodzi… Ale minęły 4 dni, a ja ciągle myślę. Poprosić dziewczyny o jego numer i powiedzieć mu też coś zabawnego do słuchu? Chciałabym się z nim spotkać, nie przeczę. Tylko nie mam zamiaru wskakiwać w szpilki i dekolt, chyba rozumiesz, o co mi chodzi? Chcę normalnie pogadać, nie aranżować romantycznej randki, to nie w moim klimacie. Jasne, pierwszy krok zawsze jest narzucaniem się, ale – bo ja wiem? Byłabym skłonna zaryzykować. Korci mnie. Tylko, jak każdy chyba, boję się wyjść na kompletną idiotkę, jeśli u mnie zaiskrzyło, a u niego ani trochę.
Inna Bajka
***
Droga „Inna”!
Masz bajecznie bystry wzrok, skoro umiesz na pierwszy rzut oka rozpoznać lakier na zębach:). Mnie się wydaje, że zdrowy dwudziestolatek może mieć sam z siebie ładne, białe uzębienie, ale nie wnikam… Historyjka jest urocza i wbrew Twoim zastrzeżeniom – w znacznym stopniu romantyczna. Ta parapetówka z koszem i francuskim menu… Coś ślicznego! Jakoś nie znajduję dziury w całym. Ty jednak jesteś inna. Stawiasz sobie bariery na zapas, wynajdujesz wyimaginowane przeszkody i różnice. Jesteś chyba troszkę wycofana. Może nieśmiała? Spotykasz zadbanego chłopaka w „mieszczańskich” z Twojego punktu widzenia ciuchach i od razu klasyfikujesz Go jako istotę niemal pozaziemską, zakładasz z góry, że do siebie nie pasujecie, a Wasze światy nigdy się nie spotkają. Czemu? Chyba jeszcze nie wisi nad Tobą groźba krochmalenia Jego koszul? A może się boisz, że Bartek słucha Modern Talking lub ma inne, na razie ukryte skazy psychiczne i dewiacje?
Moja rada: jeśli nie chcesz być szufladkowana, powstrzymaj się z tym wobec innych. Opinia Bartka o Tobie brzmi w moich uszach ciepło, zabawnie i zachęcająco. Na pewno potwierdza Jego poczucie humoru (ciekawe, swoją drogą, co miałaś tego dnia „na sobie”? Glany, bojówki, policyjne okulary i zaciętą minę?). Czy u Niego zaiskrzyło – nie wiem. Ale zostałaś odnotowana, na początek to już coś. Nie martw się, nie myśl za dużo i… zaczekaj z telefonem minimum do najbliższego weekendu. Bartek nie rozpłynie się w swojej części galaktyki, póki co. Daj Mu chwilę na zastanowienie. Jeśli zadzwonisz z jakimś zgryźliwym komentarzem, domyśli się od razu, że wszystko między Wami dziewczynami jest natychmiast kablowane i analizowane, a nie każdy lubi być obiektem inspekcji oraz manipulacji.
Na razie padło już dość pytań. Oboje wiecie o swoim istnieniu, zarejestrowaliście wstępnie wzajemne zainteresowanie. A może „spontanicznie” wydarzy się kolejna parapetówka i drugie spotkanie rzuci więcej światła na Wasze szanse? Tak by było najbardziej naturalnie, chyba się ze mną zgodzisz?
Coś Ci zdradzę na koniec: całe życie chodzę w powłóczystych indyjskich szatach, żeby zamaskować niedoskonałości, istniejące w większości jedynie w mojej głowie. A mimo to zawsze podobali mi się mężczyźni w luksusowych, sportowych ciuchach, ogoleni, opaleni i bosko pachnący! I nigdy nie przyszło mi do głowy, że mogłabym do takiego mężczyzny nie pasować. Najpierw sprawdzałam, co czyta, co myśli i czy w ogóle myśli. I jeśli mi się to podobało, dobra woda po goleniu stawała się już tylko miłym, ale drugorzędnym detalem.Trzymam zatem kciuki za drugie, decydujące starcie!
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze