Szatańska trójca: Nergal, Manson, Osbourne
DOMINIK SOŁOWIEJ • dawno temuOsbourne, Manson i Nergal świadomie nawiązują do wątków religijnych, bo dzięki temu media mają ciekawy temat na pierwsze strony gazet. A jeśli kimś interesują się media, to zainteresują się również reklamodawcy. Poza tym na koncert obrazoburczy pójdą także osoby hiper-religijne, które będą chciały sprawdzić, co naprawdę dzieje się na scenie. I w ten sposób interes się kręci.
Adam Darski jest dziś osobą, która bardzo interesuje dziennikarzy. Związek z Dodą, czyli Dorotą Rabczewską, zwycięskie zmagania z chorobą, udział w programie telewizyjnym The Voice of Poland, a wcześniej światowa kariera wokalisty i frontmana zespołu Behemoth, grającego mroczną, demoniczną muzykę. Złośliwcy twierdzą, że Nergal wykorzystał związek z Dodą, by zyskać medialną sławę i przebić się do mainstreamowego nurtu. Może jest w tym odrobina prawdy, ale z całą pewnością Nergal jest na tyle inteligentnym artystą, że prędzej czy później pojawiłby się w ogólnopolskim przekazie. Tak stało się już za sprawą jego koncertów, w trakcie których m. in. darł na strzępy Biblię.
Oburzył się na ten fakt Kościół i wierząca część społeczeństwa, widząc w Nergalu wcielenie zła. A teraz wokalista Behemotha miał czelność występować w publicznej telewizji, którą finansujemy z ciężko zarobionych pieniędzy. Rzeczywiście, niektóre osoby mogą w tym widzieć iście szatański plan. Należy do nich były poseł i działacz przeciwko sektom Ryszard Nowak, który w liście do prezesa TVP Juliusza Brauna stwierdził, że Nergal to satanista, bluźnierca i przestępca, a jego udział w programie The Voice of Poland określił mianem skandalu. Co zrobiła Telewizja? Grzecznie i wymijająco stwierdziła, że w przyszłości będzie uważniej dobierać jurorów do swoich programów. I na tym się skończyło. Podobnie jak z oskarżeniem Nergala o obrażanie uczuć religijnych. Sąd Rejonowy w Gdyni uniewinnił go w połowie sierpnia tego roku. A stało się tak zapewne dlatego, że polski sąd poszedł po rozum do głowy. Szefowie TVP doszli do wniosku, że kontrowersyjne postacie napędzają oglądalność i przynoszą zysk, a sąd uznał, że nie żyjemy w państwie katolickim, w którym niektórzy mają monopol na zbawienie i przekaz jedynie słusznych prawd.
Wystarczy przyjrzeć się podobnym zjawiskom, które miały miejsce w Stanach Zjednoczonych, by przekonać się, że stylistyka Behemotha, nawiązująca do czarnych mszy, wykorzystująca symbole religijne, makijaże, skórzane kurtki itp., pojawiła się chociażby w przypadku Marilyn Mansona czy Ozzy'ego Osbourne'a. Dla wielbicieli ostrego rocka to żadne odkrycie, ale mniej światłe osoby będą tym zszokowane. Bo żaden sceniczny występ amerykańskich gwiazdorów nie był improwizacją, tylko precyzyjnie zaplanowaną akcją marketingową, która przynosiła gigantyczne zyski. Dlatego stwierdzenie, że Manson i Osbourne rzeczywiście są wyznawcami szatana, to bajka, którą sprzedawać można małym dzieciom na lekcjach religii.
Kiedyś jeden z dziennikarzy MTV przeprowadził z Mansonem wywiad. Zawitał z kamerą do domu gwiazdora, spodziewając się prawdopodobnie odwróconych krzyży na ścianach, skórzanych pejczy i unoszącego się zapachu siarki. A tu niespodzianka: przywitał ich sympatyczny facet ubrany w wygodny dres i trampki, bez makijażu i charakterystycznych kolorowych soczewek kontaktowych. Wrażenie było piorunujące. Manson opowiedział mu o swoich piosenkach, o dość trzeźwym podejściu do życia, o karierze rockmana, o stosunku do telewizji i współczesnych mediów. Okazało się wtedy, że artysta ma dość poukładane poglądy, z którymi utożsamiłaby się większość myślących Amerykanów. Podobne wnioski płyną z rozmowy opublikowanej na portalu Nuta.pl. Dziennikarz Jacek Osadnik pyta Mansona: Pewnie wiesz, że Polska jest uznawana za kraj katolicki. Jak skomentujesz fenomen, że Ty – artysta poruszający w swych tekstach wartości przeciwne – jesteś jednym z najbardziej popularnych muzyków rockowych w naszym kraju? M.M.: Wydaje mi się, że wszędzie gdzie ludzie są zmuszani do kultywowania tradycji rodzinnych, sytuacja wymyka się spod kontroli. Robią często rzeczy przeciwne. Fani Marilyn Mansona to najczęściej młodzi ludzie, którzy mają inne opinie niż ich rówieśnicy. Są osobami bardziej otwartymi. Z drugiej strony zdaję sobie sprawę, że część naszych płyt jest kupowana dzięki działaniom marketingowym, które wmawiają ludziom, że muszą kupić ten krążek. A więc od marketingu nikt nie ucieknie. Nawet Marylin Manson, który przyznaje, że chociaż przyciąga do siebie prowokacjami i burzeniem schematów, to liczba sprzedawanych przez niego płyt jest efektem działania specjalistów od promocji.
Wystarczy również obejrzeć kilka odcinków emitowanego przez MTV reality show Osbourne'owie. Miejscem akcji był dom frontmana Black Sabbath, filmowany przez kamery telewizyjne 24 godziny na dobę. Popularność programu była piorunująca. Ozzy zarobił mnóstwo kasy, zyskał popularność oraz… wpadł w alkoholizm. I mimo wszystko stanął na wysokości zadania, udowodniając widzom i swojej rodzinie (która również walczyła z uzależnieniami), że jest kapitalnym gościem. Bo chociaż odgryzał na scenie głowy chomikom (tak przynajmniej głosi plotka), okazał się facetem z poczuciem humoru, dystansem do siebie i świata (co symbolizują dwie uśmiechnięte buźki wytatuowane na kolanach Osbourne'a). Dlatego wiele prawdy jest w przysłowiu, że pozory mylą.
Powiedzmy to sobie szczerze:
Fachowcy od marketingu wiedzą o tym dobrze, co nie znaczy, że taką świadomość mają miliony fanów, słuchających codziennie radia z Torunia. Z jednej strony są więc zasady moralne i poszanowanie symboli religijnych, a z drugiej cyniczny (trzeba to przyznać!) świat, rządzony przez pieniądz, sławę i władzę. A pośrodku stoi artysta: muzyk, plastyk, powieściopisarz, reżyser teatralny, któremu taka sytuacja nie wystarcza, więc chce ją rozsadzić od środka (nawet jeśli „musi” zarobić w ten sposób na utrzymanie).
Osoba trzeźwo myśląca za każdym razem, kiedy obcuje z dziełem artystycznym wykorzystującym symbole religijne, powinna zrozumieć, że ma do czynienia z czymś, czego nie można interpretować w dosłowny sposób. A jeśli na dodatek uzmysłowi sobie, że potencjalny sprzeciw wobec artysty tylko przysporzy mu sławy, po prostu da sobie spokój lub sam sięgnie po pióro i opowie o własnej wizji świata.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze