Nazwijcie mnie gadżeciarą - lubię pasty w żelu i lubię pasty w opakowaniach choć trochę innych niż typowa tubka. Jakakolwiek zmiana mnie uszczęśliwia. Dlatego kupiłam pastę Titan Fresh - w pionowym dozowniku i z mikrogranulkami (jak się mogę domyślać –odświeżacza). A może odświeżacz jest wszędzie, a granulki to czysta chemia dla efektu wizualnego? Wszystko jedno. Jasnoniebieska pasta była moja!
Faktycznie, mycie zębów przypomina nieco wyparzanie czy wypiekanie dla wyjałowienia - fajny efekt, ale po pewnym czasie męczy. Wymieniam ją co tydzień lub dwa na łagodniejszą i kiedy potem przyjdzie mi ochota na coś bardziej ekstremalnego - zmiana.
Niestety pasta nie jest żelem - przez co nie odejmę oceny, bo tego producent nie obiecywał, a szkoda, bo bardzo lubię żele. Niestety, opakowanie trochę trąci amatorką - po oderwaniu folii zabezpieczającej pozostają dziwaczne "wąsy", które nie przyklejają się do niczego tylko tak sterczą coraz bardziej powyginane i białe od drobin pasty... Wystarczyło przesunąć linię cięcia nalepki równo lub niżej klapki, a nic nie psułoby estetyki opakowania.
Gorzej z funkcjonalnością, bo opakowanie jest dosyć pękate, postawione na zakrętce (niezbyt równej) na niewielkiej powierzchni stoi niezupełnie stabilnie, a szkoda.
No i konsystencja - dla mnie za bardzo lejąca. Mam wrażenie, że większość produktu ląduje tuż przy nasadzie włókien szczoteczki i w ten sposób nigdy nie zetknie się z moimi zębami. Mały minus.
Moja ocena właściwie waha się pomiędzy 4 a 5 gwiazdek, bo mimo wad przyzwoicie czyści i porządnie piecze mentolem, więc osoby, które lubią takie uczucie podczas mycia zębów na pewno się nie zawiodą.
Producent | Vademecum |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja ciała |
Rodzaj | Higiena jamy ustnej |
Przybliżona cena | 7.00 PLN |