Staram się unikać dezodorantów w klasycznym sprayu, które rozpylają wędrującą po całym mieszkaniu zapachową chmurę. Są nieekonomiczne, a do tego uciążliwe dla domowników... i środowiska. Dlatego stawiam na „natural spray’e” i w związku z tym chętnie sięgam po zapachy Coty w takiej wersji, które z resztą zdominowały rodzimy rynek.
Dezodorant Tropical Passion traktuję jako uzupełnienie wody toaletowej z tej samej linii, bo sam niestety nie zawojowałby świata. Pachnie krótko i mało intensywnie, na dokładkę sam zapach jest dość delikatny, mniej wyczulone nosy mogą nie poczuć go wcale! Zapach utrzymuje się na skórze około 2 godziny, potem jest już śladowy. Jednak, mimo to, przez cały dzień skutecznie maskuje nasze własne, niezbyt przyjemnie zapachy. I właśnie za to go lubię.
Butelka standardowa, szklana, mieszcząca 75ml, identyczna jak u wszystkich DNS Adidasa, z tandetną etykietą w kolorze pomarańczu sprzątających służb miejskich. Niedopasowana zatyczka. Na szczęście to jego jedyne, poważne minusy.
Sam zapach ma być kompilacją nut mandarynki, melona, ananasa, egzotycznych, kwitnącej pomarańczy, magnolii, drzewa cedrowego i piżma. Faktycznie czuć tylko ananasa, odrobinę mandarynki i morską bryzę, co w zupełności mi wystarcza do uznania go za udany, choć „pachnieć” to nie jest najmocniejsza strona tego preparatu.
Producent | Coty |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja ciała |
Rodzaj | Antyperspiranty i dezodoranty |
Przybliżona cena | 26.00 PLN |