5 niewybaczalnych błędów, które popełniają turyści w górach
REDAKCJA • dawno temuPodróżnicy mawiają, iż ludzie dzielą się na tych, którzy kochają morze i na tych, co kochają góry. Jakkolwiek wszyscy zgadzamy się, iż woda to żywioł i zdajemy sobie sprawę z czyhających tu na nas niebezpieczeństw, to już góry często traktujemy ulgowo. Dotyczy to szczególnie niższych pasm górskich w Polsce. Tymczasem takie lekceważenie żywiołu – bo góry to też żywioł – może skończyć się tragicznie.
Lekkomyślność
Choć w tytule tekstu mowa o 5 błędach, których w górach w żadnym razie nie powinniśmy popełnić, to de facto sprowadzają się one do jednego – lekkomyślności. Ratownicy z GOPR jak jeden mąż potwierdzają, że turystom bardzo często brak podstawowych informacji o warunkach panujących w górach. Często wyprawę górską traktują jako „wypad”, podczas którego można się wyszaleć lub odpocząć – tak jak na plaży (a i tutaj szaleństwa przecież mogą być niebezpieczne). Przy takim podejściu wyparowują z głowy podstawowe wiadomości o górach, które każdy z nas wyniósł ze szkoły. A zatem przede wszystkim odległości: 2 km, które przemierzymy pod górę i w dół to zupełnie co innego niż 2 km przebyte po płaskim terenie. Marsz w górach zajmuje dużo więcej czasu, jest dużo bardziej meczący, łatwiej tu także o kontuzję. Druga sprawa to warunki atmosferyczne. Pogoda w górach nie tylko szybko i niespodziewanie się zmienia, ale też temperatura u podnóża gór jest inna niż na ich szczycie. Różnica może wynieść nawet 25 st. C.
Brak przygotowania
Z lekkiego podejścia turystów wobec gór wynika często brak przygotowania fizycznego do górskiej wyprawy. I nie mówimy tu tylko o wspinaczce wysokogórskiej, w którą bez wcześniejszego treningu i odpowiedniego sprzętu po prostu wyruszyć się nie da, ale o zwykłych, kilkugodzinnych wycieczkach. Pamiętajmy: nie tylko wycieczki w Alpy czy Tatry, ale też np. te w Beskidy wymagają dobrej kondycji fizycznej. Zanim wybierzemy się w góry, dobrze abyśmy postarali się o wcześniejszą „zaprawę” – jak spacery, bieganie czy jazda na rowerze.
Nieodpowiedni ubiór i sprzęt
Wielokrotnie patrzymy z politowaniem na osoby spotykane na szlaku. Buty na szpilkach co prawda zdarzają się bardzo rzadko, ale już sandały czy bluzeczka na ramiączka, czy brak ubioru zapasowego w plecaku, a i samego plecaka – już częściej. Tymczasem nie będzie to dobry strój nawet w upały, nie tylko ze względu na zmiany pogody. Sandały nie ochronią nas przed ewentualną kontuzją kostki czy przed skaleczeniem lub ukąszeniem. Buty muszą być wygodne i sprawdzone, ale też zakryte i trzymające kostkę. Nie zapomnijmy także o antypoślizgowych podeszwach. Miejmy nadto świadomość, iż słońce w górach opala dużo mocniej. Warto zatem przykryć ramiona a już na pewno głowę – kapelusz czy czapka to niezbędne wyposażenie każdego górskiego turysty.
Brak kontaktu
Ile to razy w mediach nadawane są rozpaczliwe wiadomości o poszukiwaniach zaginionych turystów? Wychodząc w góry nie wystarczy wziąć telefonu tylko po fato, aby robić zdjęcia, którymi potem pochwalimy się znajomym lub od razu wrzucimy na fejsbuka. Podstawowa sprawa: telefon musi być naładowany. Przez całą wyprawę (o ile tylko jest zasięg) kontakt z nami powinien być możliwy. Bezwzględnie też przed wycieczką należy zapisać w telefonie numery górskiego pogotowia ratunkowego i najbliższego schroniska. Numery do najbliższych powinny zaś być poprzedzone literami „ICE”, co stanowi uniwersalny, zrozumiały wszędzie skrót skrót „in case of emergency”. Jeśli takich osób jest więcej niż jedna, wówczas należy stosować zapis: ICE1, ICE2 etc. W czasie ewentualnego wypadku pozwoli to służbom ratowniczym na szybki kontakt z tymi, którzy o nas najbardziej się boją.
Przezorny zawsze ubezpieczony
I to nie tylko w dwie pary spodni, choć i te w górach mogą się przydać. A zatem: ubezpieczenie turystyczne. Teoretycznie nie jest ono niezbędne podczas wycieczek po polskich górach, jako że przysługuje nam pomoc z NFZ (chyba że i tutaj nie jesteśmy ubezpieczeni). Pamiętajmy jednak, że w niesienie pomocy podczas ewentualnych wypadków niedaleko naszej granicy zaangażowane zostaną z pewnością zagraniczne, odpowiednio czeskie lub słowackie, służby ratownicze. Jeśli nie mamy ubezpieczenia turystycznego obejmującego taką ewentualność, za akcję ratowniczą czy poszukiwawczą przyjdzie nam słono zapłacić.
Już zupełnie bezwzględnie należy zadbać o ubezpieczenie w przypadku wyjazdu za granicę. Wówczas należy pamiętać, iż polisa powinna zawierać ubezpieczenie kosztów poszukiwania i ratownictwa górskiego. Warto też zainwestować w ubezpieczenie od nieszczęśliwych wypadków (NNW), a także kosztów leczenia oraz ochronę assistance. W przypadku tej ostatniej firmy ubezpieczeniowe proponują różny jej zakres. Przed wyjazdem dobrze przestudiować wszystkie propozycje i dopasować je do swoich potrzeb (inny zakres ochrony będzie potrzebny przy wspinaczce wysokogórskiej, inny zaś podczas spacerów na szlakach w dolnych partiach gór).
Podsumowując można powiedzieć, iż błędy popełniane przez turystów na szlaku najczęściej zaczynają się dużo wcześniej, jeszcze przed wyruszeniem z domu. Nie lekceważmy przygotowania, zarówno tego które nabędziemy z przewodników i map, jak fizycznego. Gdy to konieczne zainwestujmy w ubezpieczenie. Tutaj nie warto oszczędzać. Odpowiednia polisa w najbardziej niebezpiecznych przypadkach może uratować życie, a także… nasz portfel.
Artykuł powstał przy współpracy z serwisem DajemyRade.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze