Inwigilacja kobiet w Arabii Saudyjskiej
DOMINIK SOŁOWIEJ • dawno temuW Arabii Saudyjskiej państwo uruchomiło system informatyczny inwigilujący kobiety. Jeśli któraś obywatelka opuści kraj, mężczyzna, który się nią „opiekuje”, dostanie esemes z informacją. Niestety nie jest to jedyny przypadek ingerencji państwa w życie prywatne mieszkanek Arabii Saudyjskiej.
Zamożność kraju nie idzie w parze z rozsądkiem władzy. Otóż w Arabii Saudyjskiej państwo uruchomiło system informatyczny inwigilujący kobiety. Jeśli któraś obywatelka opuści kraj, mężczyzna, który się nią „opiekuje”, dostanie esemes z informacją. Niestety nie jest to jedyny przypadek ingerencji państwa w życie prywatne mieszkanek Arabii Saudyjskiej. Pisaliśmy już w Kafeterii o zakazie prowadzenia samochodów dla kobiet. Za jego złamanie grozi areszt i publiczna chłosta. Na szczęście są w Arabii Saudyjskiej kobiety, które nie wahają się walczyć o swoje prawa. Wśród nich jest Manal al-Sharif – aktywistka społeczna, aresztowana w zeszłym roku po tym, jak wrzuciła na YouTube filmik, na którym prowadzi samochód. I to ona zajęła się sprawą Saudyjki, która przekazała jej informację, że jej mąż, kiedy razem odlatywali z lotniska w Rijadzie, otrzymał ostrzegawczy sms od władz emigracyjnych. Manal al-Sharif całą sprawę nagłośniła na Twitterze.
Film, na którym Manal Al-Sharif prowadzi samochód:
Piszę o tym, bo jestem pełen podziwu dla osób, które mimo bezpośredniego zagrożenia, głośno mówią o niesprawiedliwości. Zastanawiam się przy tym, jak daleko państwo, w imię tzw. "porządku publicznego", może posunąć się do ubezwłasnowolnienia swoich obywateli. Cóż, w świecie nowoczesnych technologii inwigilacja może przybierać różne formy. Dlatego nam pozostaje uważnie przyglądać się działaniom władzy, pilnując, by ani przez moment nie przyszło jej do głowy decydować o tym, co jest dla nas dobre, a co nie!
Ale powinniśmy się interesować nie tylko tym, co dzieje się na naszym podwórku. Zawsze istnieje możliwość wspierania działań międzynarodowych organizacji, zajmujących się walką o prawa człowieka. Nic nas nie kosztuje wejście na stronę np. „Amnesty International” albo „Reporterów bez granic” i podpisanie online petycji, która zostanie wysłana do kraju ograniczającego wolność obywateli. Możemy siedzieć z założonymi rękami albo zrobić coś, co wpłynie na losy ludzi mieszkających na drugim końcu świata.
Źródło informacji i zdjęć: viralwomen.com, kafeteria.pl, youtu.be, en.rsf.org, amnesty.org.pl
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze