Rabusie kołysek?
REDAKCJA • dawno temuJestem pewna, że człowiek potrafi i chce kochać i być kochanym do samej śmierci. Nie widzę w tym nic złego ani niesmacznego. Doświadczony życiowo, zamożny partner bez względu na płeć może być nauczycielem, mentorem, przyjacielem, mecenasem, sponsorem. Osoba młodsza w związku wnosi inne wartości: piękno, siłę, witalność, zachętę do życia, opiekuńczość, podziw, inspirację. Obie strony spełniają pewne marzenie, realizują bajkę.
Niedawno mojej babci spodobał się mały piesek w Internecie. Chciałam jej zrobić przyjemność i napisałam maila w sprawie umowy adopcyjnej, naświetliłam sytuację mieszkaniową i osobistą babci, Jej charakter i stan zdrowia… Padło pytanie o wiek, po czym nastąpiła dyskwalifikacja. „Mamy zasadę: młody właściciel — młody pies, stary właściciel – stary pies” – napisała fundacja, znajdująca domy dla porzuconych zwierzaków.
Byłam oburzona. Jeśli babcia zakochała się w puszystym 3-latku, czemu proponują jej kulawego 11-latka? Bo nikt inny go nie chce? Fundacja argumentowała, że młodym psem trzeba się inaczej zajmować niż starym, trzeba z nim biegać, ćwiczyć, a nie karmić go słodyczami na kanapie… Absolutnie się z takim podejściem nie zgadzam. Po pierwsze, starszy człowiek szuka przyjaciela do końca życia, każda strata jest dla niego straszną traumą. Dlaczego ma adoptować zwierzę chore, które za 2–3 lata umrze? My jako „zastępcy” gwarantujemy opiekę na zwierzakiem, gdyby babcia zaniemogła, lecz przecież nie musi, ma dopiero 72 lata i świetną kondycję. Po drugie, starszej osobie chyba równie trudno biegać z psem po parku jak taszczyć go w słotę i zawieruchę do weterynarza i opłacać leki. Stare zwierzęta chorują jak ludzie i wymagają troskliwej opieki. Młodzi ludzie szybciej się nudzą, czasem co wakacje zmieniają psy jak rękawiczki i… partnerów. Samotna staruszka nie zniechęci się pieskiem tylko dlatego, że ten wymiotuje i szczeka.
Uważam, że związki emocjonalne rządzą się własnymi prawami, jedno jest pewne – każde z partnerów daje z siebie to, co najlepsze, i wówczas jest wymiana, istoty się uzupełniają. Nie inaczej jest pomiędzy ludźmi. I tak samo drażni mnie nagonka w mediach plotkarskich na słynne pary z bardzo dużą różnicą wieku – nieważne już, czy starszy jest facet czy kobieta. Ci starsi partnerzy nazywani są „okradaczami kołysek” (z ang. cradle robbers), dowcipkuje się na temat ich niespożytego czy wręcz niezdrowego, obleśnego temperamentu. Seks plus starość kojarzy się nieestetycznie. A ja mam tylko dwa pytania: 1. Kogo to obchodzi poza zainteresowanymi?; 2. Skąd przeświadczenie, że w związkach tych na pierwszym miejscu są seks i pieniądze? Może bierze się ono z własnego niedosytu i zgorzknienia oceniających, z ich „brudnych” myśli i poczucia niespełnienia?
Jestem pewna, że człowiek potrafi i chce kochać i być kochanym do samej śmierci. Z braku laku może nawet łudzić się, że tak jest. Nie widzę w tym nic złego ani niesmacznego. Doświadczony życiowo, zamożny partner bez względu na płeć może być nauczycielem, mentorem, przyjacielem, mecenasem, sponsorem – tak, nie bójmy się tego słowa, nie wstydźmy się tego, jak ważne bywa wyrównanie szans ekonomicznych młodego człowieka, czasem nieosiągalne poza związkiem. Osoba młodsza w związku wnosi inne wartości: piękno, siłę, witalność, zachętę do życia, opiekuńczość, podziw, inspirację. Obie strony spełniają pewne marzenie, realizują bajkę. Nie ma niczego nagannego w takiej wymianie. Ani lubieżności, ani prostytucji. Jeśli człowiek zboczony lub wyrachowany – będzie taki bez względu na wiek i w każdej relacji.
Chciałabym, żeby każdy mógł kochać kogo chce, bez względu na wiek, i być z tym kimś. Kupiliśmy babci szczeniaka małej rasy, bez rodowodu. Nie zastąpi jej dziadka, gdyż babcia nie chce, by ktokolwiek Go zastępował. Ale tyle miłości, co w jej oczach, nie widziałam od dawna, u nikogo.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze