Polska jest krajem gett
REDAKCJA • dawno temuKolosalnie traumatyczne wrażenie zrobiła na mnie ostatnio historia uczniów z zachodniopomorskiego, którzy zostali podzieleni na szkolnej stołówce na lepszych i gorszych. Biedni jedzą dotowane obiady na plastikowych talerzach, bogatsi (rodzice płacą) – na normalnej zastawie. Polska jest krajem gett.
Nie ma we mnie zobojętnienia, ale są różne poziomy bulwersowania złem. Sama pochodzę z rodziny patologicznej. Jestem wśród ocalałych, co uważam za cud. Ofiar jest więcej. Dorastałam pośród doniesień o zwłokach w beczkach na dnie domowej szafy, w śmietnikach, na dnach jezior. Ostatnio w wersalce… Śmierć dziecka to koszmar, tabu, mi jednak czymś znacznie gorszym i trudniejszym wydaje się… życie. Życie w Polsce. Przetrwanie. Szczególnie w warunkach napiętnowania.
Kolosalnie traumatyczne wrażenie zrobiła na mnie ostatnio historia uczniów z zachodniopomorskiego, którzy zostali podzieleni na szkolnej stołówce na lepszych i gorszych. Biedni jedzą dotowane obiady na plastikowych talerzach, bogatsi (rodzice płacą) – na normalnej zastawie. W jednej sali, w tych samych godzinach… Jak czują się te dzieciaki, jakie mają relacje z kolegami, kim będą, gdy dorosną? Wolę nie myśleć. Bieda to jedna z najgorszych etykietek.
Polska jest krajem gett. Izolowani są zwłaszcza najsłabsi, to logiczne, ale Polska też się izoluje, tzn. wywyższa. Przykładem nie tyle przerażającym, co groteskowym jest dla mnie pomysł budowania tanich osiedli mieszkaniowych dla… katolików. Potrafimy prześwietlić i wyselekcjonować przyszłych sąsiadów, są na to metody, przepisy, pieniądze i czas. Znacznie trudniej fachowo i rzetelnie skontrolować rodzinę zastępczą, bo to oznacza więcej pracy dla zimnych urzędasów.
Z centrum Warszawy eksmituje się ludzi starych, samotne i wielodzietne matki. Trzeba przecież „zabezpieczyć” duże mieszkania w prestiżowych lokalizacjach dla ludzi wypłacalnych. Biedota niech się gnieździ w blaszanych kontenerach – wylęgarniach nienawiści, bezradności i innych brzydkich uczuć, a także występku. My się nie uczymy na światowych błędach – wiadomo, co dzieje się w gettach Brazylii, w RPA, nawet w pobliskiej Francji… To, co niewygodne i przykre dla oczu, wolimy wywalić na margines. Brawo.
W szpitalach i przychodniach są odrębne procedury przyjęć i leczenia dla ofiar NFZ i ludzi ubezpieczonych prywatnie lub po prostu zamożnych. Pierwsi kłębią się w dzikich tłumach pod rejestracją od piątej rano, by zdobyć numerek do specjalisty w optymistycznym terminie „za pół roku”, ci drudzy rozwalają się na kanapach w „strefie VIP-ów”. Mamy już Biedronki i Apteki Tanich Leków. Statystyczny polski emeryt stroi się w szmateksie i gotuje zupę na psich skrawkach.
Błonia Stadionu Narodowego miały być ogólnodostępnym terenem rekreacyjnym. Zostały ogrodzone pod byle pretekstem koncertu rockowego, zamknięto pół miasta. Bilety na imprezę masową miały cenę poza zasięgiem nastolatków, wcinających zupę z jednorazowego talerza… Potomkowie naszych gett będą mieli inne wspomnienia z dzieciństwa niż ich bogatsi rówieśnicy.
Zawsze uważałam, że ludzie klną, piją, torturują się okrutnie i lądują na dnie nie dlatego, że są źli czy leniwi. Robią to z rozpaczy, bezradności i osamotnienia. Pomyślcie o tym, zanim przegonicie ze swojego śmietnika zbieracza butelek. Potraktujcie go z szacunkiem. To jego PRACA. Dzięki niej żyje, w swoim getcie.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze