Uważaj. Banki nękają dłużników
REDAKCJA • dawno temuPopełnił samobójstwo, bo teleobsługa banku już po 2 dniach od terminu spłaty raty rozpoczynała regularny spektakl nękania i prześladowania: telefony i SMS-y codziennie, począwszy od 7 rano, skończywszy na 23 wieczorem. Treść – różnego rodzaju i nasilenia pogróżki, sarkastyczne rady, nawet zawoalowane obelgi. Straszenie komornikiem, „śmiercią cywilną”, zawiadomieniem pracodawcy o nierzetelności, dożywotnim zablokowaniem zdolności kredytowej, nasłaniem „przedstawiciela”, odebraniem mieszkania… Co robić w takich sytuacjach? Warto prosić o pomoc prawnika?
Znajoma przeżywa osobistą, rodzinną tragedię: jej 36-letni brat popełnił samobójstwo, pozostawiając żonę i dwoje nastoletnich dzieci nie tylko w rozpaczy – przede wszystkim w szoku. Byli udaną, kochającą się, wesołą rodziną bez szczególnych trosk. Codzienne problemy przyprawiały ich co najwyżej o ból głowy – nigdy o depresje, kłótnie czy niedopowiedzenia. Byli zdrowi jak rydze, w rozkwicie swoich możliwości i sił, z mnóstwem planów na przyszłość.
Załamany mężczyzna nie pozostawił listu, więc jedyna w tym momencie przytomna osoba w domu – rzadko oglądany szwagier z innego miasta – dorwał się do komórki zmarłego, bo ten niezrozumiały czyn nie dawał mu spokoju z przyczyn czysto racjonalnych. Znalazł kilkanaście SMS-ów i nagrań na poczcie głosowej z ostatnich kilku miesięcy. Wszystkie pochodziły z banku X, choć w zasadzie należałoby tu podać tłustym drukiem jego nazwę, ku przestrodze…
Denat zaciągnął kredyt hipoteczny na częściowe sfinansowanie zakupu mieszkania. Z powodu drobnych zawirowań w pracy przez 3 miesiące z rzędu otrzymywał pensję z niewielkim poślizgiem, z czego zresztą nie czynił przed rodziną tajemnicy. Warto dodać, że rata kredytu w stosunku do jego dochodów była niezbyt duża.
Tymczasem, teleobsługa owego banku już po 2 dniach od terminu spłaty raty rozpoczynała regularny spektakl nękania i prześladowania: telefony i SMS-y codziennie, począwszy od 7 rano, skończywszy na 23 wieczorem. Treść – różnego rodzaju i nasilenia pogróżki, sarkastyczne rady, nawet zawoalowane obelgi. Straszenie komornikiem, „śmiercią cywilną”, zawiadomieniem pracodawcy o nierzetelności, dożywotnim zablokowaniem zdolności kredytowej, nasłaniem „przedstawiciela”, odebraniem mieszkania… Miesiąc później, po kolejnym kilkudniowym poślizgu procedura powtarzała się od nowa, tylko z większą zajadłością. Jak pan nie ma pieniędzy, proszę sobie pożyczyć od sąsiadów – taki między innymi tekst odsłuchał szwagier na nieszczęsnej komórce…
A wszystko to z powodu DWÓCH DNI opóźnienia.
Można oczywiście powiedzieć: facet zgłupiał, rozkleił się, zabrakło mu odporności psychicznej i wyobraźni. Rozprawiłby się z tym pierwszy z brzegu prawnik.
Mam zatem propozycję – uruchamiajmy w takich sytuacjach prawników właśnie, bo w przeciwnym razie bezwzględne gnoje z banku X jeszcze niejedną bogu ducha winną osobę doprowadzą do śmierci, a w najlepszym razie za drzwi psychiatryka. I sto razy się zastanówmy, zróbmy głęboki wywiad, u kogo się zapożyczamy – może u bezdusznych, zbrodniczych, rekinich lichwiarzy, a nie w poważnej, prestiżowej instytucji finansowej, która wzbudza szacunek elegancką siedzibą?
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze