Wiosenne porządki
MARZANNA DOERING • dawno temuZ zimowymi rezerwami w okolicy talii i bioder wyglądasz jak logo firmy Michelin, a podejrzanie ciasne spódniczki z zeszłego sezonu spoglądają na ciebie z szafy jak niemy wyrzut sumienia? Patrzysz w lustro z niedowierzaniem i zadajesz sobie pytanie, czy do długiego majowego weekendu zdołasz przeistoczyć się w łabędzia?
Internetowe fora i półki w księgarniach trzeszczą pod ciężarem wiedzy o dietach-cud, a reklamy czarują wizją błyskawicznie działających środków odchudzających i upiększających zabiegów. Zdrowy rozsądek tymczasem słusznie podpowiada, że ich twórcom bardziej zależy na drenażu twojego portfela, a na cud trzeba po prostu uczciwie zapracować. Nawet w telewizyjnym programie, którego bohaterkom pomaga w metamorfozie skalpel, trzy tygodnie nie wystarczą.
To jednak dobry czas na budowanie przyszłej kondycji, jeśli nie zniechęcą cię ostrzeżenia ekspertów od dietetyki, treningu i urody, że na stromej i wyboistej drodze czekają cię głównie krew, pot i łzy. Na początek zapomnij o połączeniu kanapa-telewizor-czekoladki, które pomagało ci przetrwać paskudnie długie i ciemne zimowe wieczory. Pomyśl o zmianie diety, zacznij się ruszać, a swojej szarej i wiotkiej skórze zafunduj odrobinę wiosennego luksusu.
Jeść rozsądnie
Łykać l-karnitynę (co to w ogóle jest?!) czy fat-blocker, zrezygnować z węglowodanów czy z tłuszczów, liczyć kalorie, czy (znów trudne słowo) indeksy glikemiczne? Bogactwo diet przyprawia o zawrót głowy, a zwolennicy większości z nich straszą efektem jo-jo, do którego niewątpliwie doprowadzi stosowanie metod konkurencji. A do odchudzania, jak do wszystkiego, należy podchodzić z głową – radzi dietetyczka Agnieszka Latoń.
By zgubić ponadnormatywne 2–3 kilogramy, tak naprawdę wystarczy na parę tygodni ograniczyć słodycze i pieczywo. Poważniejsze przedsięwzięcia odchudzające lepiej podejmować pod kontrolą specjalisty, który doradzi, jak zróżnicować menu, by dążąc do idealnej sylwetki, nie zrujnować sobie przy okazji zdrowia. Organizm potrzebuje także tych składników, które eliminuje się w różnych dietach: cukier jest niezbędny do sprawnej pracy mózgu, tłuszcz – do przyswajania niektórych witamin, a błonnik zawarty na przykład w pełnoziarnistym pieczywie – do prawidłowego trawienia. Oczywiście nie znaczy to, że należy objadać się razowcem ze smalcem albo w trosce o szare komórki bez umiaru jeść cukierki. Ważna jest i ilość, jakość i kompozycja spożywanych produktów – dodaje pani Agnieszka. Lektura specjalistycznych wydawnictw bądź rozmowa z dietetykiem dostarczy odpowiedzi na pytania, które tłuszcze są zdrowe albo dlaczego surowa marchewka lepiej służy organizmowi niż gotowana.
Pamiętaj też, że nie każda dieta jest dla ciebie dobra. Ta, na której twój szef (księgowa, kolega) schudł 12 kilogramów w 7 tygodni, u ciebie wcale nie musi dać podobnego efektu. Stworzona dla otłuszczonych, objadających się pączkami i hamburgerami, zagrożonych chorobami serca Amerykanów dieta South Beach nie zmieni radykalnie wagi osoby, która prowadzi aktywny tryb życia, a chciałaby jedynie pozbyć się lekkiej nadwyżki tłuszczyku. Dieta Montignaca, komponowana według poziomu glukozy we krwi, choć nie wymaga aptekarskiej precyzji w liczeniu kalorii, nie doprowadzi do utraty wagi kogoś pochłaniającego gigantyczne porcje, nawet jeśli będą one miały zalecany, niski indeks glikemiczny.
Żadna dieta nie będzie też satysfakcjonująca (a przynajmniej nie w pełni i nie na długo), jeśli będzie jedynym punktem programu „mój nowy wizerunek”.
Ruszać się z głową
Dobry jest każdy rodzaj aktywności, jeśli polubi go twój organizm, ale preferowana w zimie forma — wzmacnianie prawego bicepsa jako uboczny efekt używania pilota od telewizora – jest dalece niewystarczająca. Pora pomyśleć o bardziej urozmaiconym wysiłku i włączeniu do treningu większych partii mięśni. Kup psa i idź na spacer, energiczny, ale bez przesady. Jogging to zajęcie dla nieco bardziej zaawansowanych: wymagające pewnej kondycji i w miarę zdrowych stawów. Mniej obciążające, a wcale nie mniej skuteczne, są marsze — w tym modny ostatnio nordic walking, czyli marsz ze specjalnymi kijkami (podobnymi do narciarskich). Naturalny ruch, przy którym odciążone są stawy kolanowe i kręgosłup, może uprawiać każdy, nawet przyszłe mamy i członkowie uniwersytetów trzeciego wieku.
Jeśli zwykłe przemieszczanie się na nogach wydaje ci się mało atrakcyjne, kup rower, hulajnogę lub rolki. A jeśli nie jesteś w stanie zmusić się sama do regularnego wysiłku, pomyśl o wykwalifikowanym nadzorcy, który będzie moderował poziom twojego entuzjazmu.
Do wyboru masz dziesiątki fitness-klubów, od małych, osiedlowych, po duże, sieciowe. W tych pierwszych panuje bardziej kameralna atmosfera, mniej w nich boskich i bosko ubranych ciał, wpędzających w kompleksy początkujące „fitnesski”. Wielkie kluby przyciągają wyborem zajęć i sprzętu. W jednych i drugich możesz skorzystać z porady i pomocy instruktora, który dobierze zestaw ćwiczeń i obciążenie, pokaże, jak ćwiczyć prawidłowo, i skontroluje postępy.
Jeśli nudzi cię siłownia, a lepiej ćwiczy ci się w grupie i przy muzyce, wybierz zajęcia zbiorowe. Pod dezorientującymi skrótami TBC, ABT czy BS nie kryją się elementy wyposażenia aut, ale zestawy prostych ćwiczeń wzmacniających (z obciążeniem lub bez). Od nich należy zacząć – mówi instruktor fitness i fizjoterapeuta Piotr Pawłowski. - Nawet początkujący są w stanie je wykonywać prawidłowo już po paru zajęciach. Po opanowaniu podstaw, po kilku tygodniach można iść na bardziej zaawansowane ćwiczenia wzmacniające na piłkach (fitball) czy specjalnych platformach (core-board) lub – jak sama nazwa wskazuje – na spalające tłuszcz zajęcia typu fatburn. Najbardziej zaawansowanym kluby proponują trudniejsze formy choreograficzne, jak low impact, step czy hilo, albo wymagające znakomitej kondycji thai-bo, aerobox, punk aerobic, ćwiczenia na rowerach czy wiosłach stacjonarnych. Osobom szczególnie uzdolnionym choreograficznie spodobają się coraz modniejsze zajęcia taneczne: salsa, latin- i street-jazz, underground, funky, hip-hop, Broadway dance i taniec brzucha. A jeśli ktoś lubi ciszę lub łagodną muzykę, rozciąganie i medytację w ruchu, poczuje się świetnie na zajęciach z jogi, stretchingu czy tai-chi.
Mądre upiększanie
Zmęczone, ale wytrenowane (z czasem) ciało wymaga regeneracji i troski. Z pewnością będzie ci wdzięczne, jeśli z pomocą masażysty i kosmetyczki zrobisz dla niego coś miłego. Oczywiście jeśli uznać, że to całe skubanie, szczypanie i ugniatanie może w ogóle być miłe. Wybór zabiegów z bogatej oferty gabinetów odnowy i farm piękności ograniczają dziś jedynie: wyobraźnia, poziom cierpliwości i zasobność portfela. Zabiegi na twarz i na ciało, z użyciem czekolady, winogron, błota, miodu, soli, ciepłych kamieni, bąbelków, niskiej temperatury lub maszyn wyglądem przypominających statek kosmiczny… Można na nie wydać dowolną kwotę. Zabieganym i mniej majętnym pozostają metody domowe znane już naszym babciom. Tyle że za czasów naszych babć ogórki do maseczek rosły w ogródku pod domem i były trochę zdrowsze.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze