Yoloswag! Ikona popkultury?
DOMINIK SOŁOWIEJ • dawno temuJęzyk polski – przede wszystkim za sprawą młodzieży – ulega nieustannym metamorfozom (czasami dorosłe osoby nie są w stanie zrozumieć młodzieżowej nowomowy). To dowód na to, że przynajmniej staramy się językiem polskim posługiwać, nie rezygnując z niego na rzecz wszędobylskiej angielszczyzny. Popularny skrót „pzdr” („pozdrawiam”, „pozdrowienia”) jest jeszcze do przyjęcia, ale co mamy zrobić z określeniem typu „yoloswag”, które dotarło do nas z Zachodu i nijak nie pasuje do naszego pięknego języka?
Dlaczego łacina to martwy język? Odpowiedź jest prosta: bo nic się w niej już nie zmienia. Gramatyka ustalona w starożytności wciąż jest taka sama, a słownik nie rejestruje nowych wyrazów. Nie dziwmy się więc, że język polski – przede wszystkim za sprawą młodzieży – ulega nieustannym metamorfozom (czasami dorosłe osoby nie są w stanie zrozumieć młodzieżowej nowomowy). To dowód na to, że przynajmniej staramy się językiem polskim posługiwać, nie rezygnując z niego na rzecz wszędobylskiej angielszczyzny. Popularny skrót „pzdr” („pozdrawiam”, „pozdrowienia”) jest jeszcze do przyjęcia, ale co mamy zrobić z określeniem typu „yoloswag”, które dotarło do nas z Zachodu i nijak nie pasuje do naszego pięknego języka?
Zastanówmy się, co może znaczyć słowo „yoloswag”? To jakiś rzeczownik określający cechy mężczyzny? A może rodzaj internetowej aktywności, polegający na… No właśnie, na czym? Szybkim pisaniu na klawiaturze, uderzaniu myszką o stół, pisaniu bzdurnych komentarzy? Wszystkie odpowiedzi są błędne. „Yoloswag”, jak podaje „Urban Dictionary”, to termin używany przez nastoletnich kretynów, którzy noszą czapki z daszkiem do tyłu, mają spodnie spuszczone do połowy tyłka, noszą trampki converse i generalnie zachowują się w środkach transportu publicznego jak kretyni, słuchając dubstepu i muzyki pop w swoich telefonach komórkowych. Yoloswag dla nich oznacza „O tak, jestem kurew….ko dobry”. Ale dla typowego obywatela yoloswag to idiota, który potrzebuje silnego uderzenia w głowę. Cóż, nie lubię obraźliwych definicji, ale muszę przyznać, że brak umiejętności właściwego korzystania z komórki w autobusie lub metrze to cecha kogoś, kto nie przyswoił sobie podstawowych zasad bon tonu. Nazywanie go jednak „yoloswagiem” to przesada, bo przecież w języku polskim są setki znacznie lepszych określeń. Po co więc yoloswaga włączać do naszego języka?
SWAG, YOLO i język młodzieży
Dla przeciwwagi sprawdziłem definicję słowa „yoloswag” na polskiej stronie internetowej www.miejski.pl. Dzięki niej dowiedziałem się, że „yolo” to „akronim od angielskiego zwrotu You Only Live Once, oznaczającego Żyje się tylko raz”, a „swag” to „lans ubraniami, piercingiem, makijażem, włosami, butami” lub nazwa „grupy utworzona w latach 60-tych o nazwie Secretly We Are Gey” („Jesteśmy potajemnymi gejami)”.
Przyznaję więc bez bicia: nic już nie rozumiem. W polskim rozumieniu „yoloswag” to ktoś, kto chwyta życie w biegu, decydując się na bycie sobą (za sprawą ekstrawaganckich butów lub kolczyków). Natomiast „Urban Dictionary” na yoloswagu nie zostawia suchej nitki. Dlatego apeluję: porzućmy skomplikowaną angielską nowomowę i stwórzmy polskie, słowiańskie odpowiedniki „yolo” i „swaga”. A może one już istnieją? Macie jakieś propozycje?
Źródło informacji i zdjęć: urbandictionary.com, miejski.pl, miejski.pl, fc02.deviantart.net
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze