Wierzę w miłość! A ty?
REDAKCJA • dawno temuMiłość to coś, w co wierzę na przekór powszechnym doniesieniom. I żadne gorsze czy lepsze czasy nie zmienią tego, że ona istnieje. Chcę pamiętać to niemodne słowo, zwłaszcza gdy oglądam głupi program czy reportaż w telewizji o licytacjach dziewictwa, „handlu skórą” w klubach czy sprzedawaniu się za ciuch. Robi się o tym filmy, trąbi we wszystkich mediach. Można by odnieść wrażenie, że wszystkie dziewczęta powyżej 13. roku życia to prostytutki, a wszyscy faceci to świnie. Kreowanie mód jest niebezpieczne, bo moda się zwykle przyjmuje.
Chętnie wywiesiłabym taką właśnie flagę, ponieważ miłość to coś, w co wierzę na przekór powszechnym doniesieniom. I żadne gorsze czy lepsze czasy nie zmienią moim zdaniem tego, że ona istnieje.
Mam 17 lat. Moi rodzice i dziadkowie też jako młodzież mieli problemy – musieli o określonej godzinie wracać z prywatek do domu, podlegali kontroli. Mimo braku komórek, internetów i gps-ów. A jednak zakochiwali się, przeżywali swoje wielkie uniesienia na jakichś działkach, pod namiotem czy w domu, pod nieobecność rodziców… Miłość zawsze znajdzie sposób! Najczęściej to dzięki niej pojawiamy się na świecie:).
Chcę pamiętać to niemodne słowo, zwłaszcza gdy oglądam głupi program czy reportaż w telewizji o licytacjach dziewictwa, „handlu skórą” w klubach czy sprzedawaniu się za ciuch. Robi się o tym filmy, trąbi we wszystkich mediach. Można by odnieść wrażenie, że wszystkie dziewczęta powyżej 13. roku życia to prostytutki, a wszyscy faceci to świnie, bez względu na wiek. Biedne studentki dorabiają nierządem, a kolor bluzki czy paznokci na imprezie to tajemne hasło, czy jestem do wzięcia i jaki jest zakres moich usług…
Ludzie, opanujcie się! Przecież to jest wszystko dla sensacji, zabicia nudy, albo w fałszywej agitacji, obłudnej obronie szczytnych ideałów. Dlatego sprzedaje nam się wizje Sodomy i Gomory. Dla mnie to wszystko zjawiska – jednak – byłam, czegoś doświadczyłam, z kimś rozmawiałam… Chodzę do „normalnej” szkoły (nie przyklasztornej), wyjeżdżam na weekendy i obozy, mam chłopaka, znajomych, przyjaciół. Przeżywam czas imprezowania, z czego skwapliwie korzystam, bo wiem, że lada moment koniec tego szaleństwa, zostanie sama nauka i praca, żeby nie zostać w tyle.
Mój świat nie jest idealny ani święty, bez skazy. Pojawia się w nim alkohol i durne wygłupy. Jest seks – co ciekawe, coraz rzadziej w tajemnicy przed rodzicami. Ale pary, które znam, to ludzie w sobie zakochani, mający mniej lub bardziej realistyczne plany. Nie brzydzą się romantyzmem ani szacunkiem, znają znaczenie tych wyrazów. Zdrada i nielojalność nie są mile widziane, podniecające ani zabawne, i mają gorzkie konsekwencje, jak w dorosłym życiu. Może mnóstwo tracę, ale nie trafiłam jeszcze na żadną „orgię”. Nikt też mi nie proponuje zimnego seksu — ani w necie, ani na ulicy. Widocznie jestem nieatrakcyjna:).
Nie wiem więc, po co ludzi straszyć (a może zachęcać?) negatywnym, cynicznym i sprzedajnym stylem życia, który z moich obserwacji dotyczy jakiejś garstki młodych ludzi, nie jest wcale modą, tendencją ani zjawiskiem? A kreowanie mód jest niebezpieczne, bo moda się zwykle przyjmuje. Rosną tylko przez to konflikty w rodzinach, bo przerażeni rodzice nie ufają własnym dzieciom, śledzą je i rewidują…
Czy to odpowiedzialne: wybierać z rzeczywistości to, co najgorsze, i prezentować społeczeństwu jako jedyną prawdę? Niech się zastanowią ci, co nam to robią, kreując świat rzekomo bez miłości.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze