Tajemnica wczesnoporonnej RU-486
EWA ORACZ • dawno temuRU-486 to pigułka wczesnoporonna stosowana do ósmego tygodnia ciąży i składająca się z dwóch komponentów: jeden blokuje działanie hormonów podtrzymujących ciążę, a drugi wywołuje skurcze macicy. Jest dostępna w USA i używana przez co najmniej połowę pacjentek przychodni i klinik aborcyjnych.
Mimo dostępności (od 2000 roku) na początku nie cieszyła się wielkim powodzeniem. Zmiany nawet w środowisku lekarskim zachodzą powoli. Zainteresowanie nową metodą, nazwaną aborcją farmakologiczną, systematycznie rośnie. Ginekolodzy i lekarze rodzinni coraz częściej zamiast odsyłać pacjentki gdzie indziej, wolą im przepisać RU-486.
Wygląda to tak: najpierw jedna tabletka w gabinecie lekarskim, dzień lub dwa później drugi zestaw pigułek w domu. Potem czekanie. Z żalem albo ulgą, w odrętwieniu lub lęku. Później skurcze, krew, ból i wreszcie koniec ciąży.*
Nie tylko wśród Amerykanek pojawiło się przekonanie, iż ich macica stała się własnością publiczną. Jako powód stosowania tabletki podają najczęściej chęć prywatności i kontroli nad swoim ciałem. RU-486 i jej legalizacja to ogromny przełom w antyaborcyjnej ortodoksji. Część lekarzy, która nigdy by nie usunęła ciąży chirurgicznie, nie ma większych skrupułów z przepisaniem tabletek. Metoda ta wymaga ogromnej odpowiedzialności ze strony kobiet, które same, w domowych warunkach, muszą kontrolować proces przerwania ciąży, a przede wszystkim wcześnie ustalić, że w nią zaszły.
Po kolejnych zmianach politycznych wciąż wraca temat aborcji. Nie chodzi tu jednak o zwolenników jej i przeciwników. Kobiety usuwają ciążę z różnych powodów i to się nigdy nie zmieni. Zawsze tak było i będzie, nikt nie powstrzyma zdesperowanej kobiety, najwyżej ucieknie się ona do takiego sposobu, jak np. sporysz, lizol, trutka na szczury, podchloryn sodu — lista takich środków jest bardzo długa. Oczywiście nie są to bezpieczne metody. I pomimo ciągłego rozwoju nauki i medycyny wciąż stosowane. Dość popularnym środkiem w Stanach jest też lek stosowany w chorobie wrzodowej, jeden z jego składników jest wykorzystywany w drugim etapie aborcji przez RU-486. Stosują go najczęściej imigrantki, kupując nielegalnie w sklepach prowadzonych przez Latynosów. Stosowanie leku na wrzody jako środka wczesnoporonnego jest karane więzieniem. I tak za kratki trafiła pewna 22-letnia sezonowa robotnica rolna z Karoliny Południowej, która tłumaczyła, że wzięła leki, ponieważ ma już trójkę dzieci i nie byłoby jej stać na utrzymanie czwartego. Spędziła w areszcie cztery miesiące, a w tym czasie władze stanowe zastanawiały się, czy w myśl ustawy zakazującej wywoływania poronienia na własną rękę oskarżyć ją o zabójstwo.
Największy problem w tym, że co poniektórzy roszczą sobie prawo do oceniania życia innych i co najgorsze chcą za nich decydować. Dlatego coraz więcej kobiet wybiera aborcję farmakologiczną. RU-486 umożliwia im załatwienie osobistych spraw we własnym domu. Bez udziału osób postronnych. Szklanka wody, kilka tabletek, decyzja, która nigdy nie jest prosta, ale jest własna. W Polsce używanie tych pigułek zapewne nigdy nie będzie legalne. Nie łudźmy się jednak, są dostępne na rynku i to od wielu lat. Podobnie zresztą jak aborcja chirurgiczna wraz z całym podziemiem. Nie wszystkie jednak kobiety, które znalazły się przed tak trudną decyzją, wiedzą jak je zdobyć. Nie wszystkie stać na prywatnego lekarza i leki. Kiedy pod szpitalami odbywają się antyaborcyjne demonstracje, w mediach trwają polityczne debaty, a w kościołach kobiety, które przerywają ciążę, są osądzane, wciąż w różnych domach rozgrywa się tragedia niechcianej ciąży.
Nie osądzajmy nikogo, dopóki nie znajdziemy się w podobnej sytuacji. Siedząc przed komputerem, ale nie będąc w niechcianej ciąży, z pewnością łatwiej opowiemy się za lub przeciw. Która z nas wie, co to znaczy zdecydować się na usunięcie ciąży? Tylko ta, która musiała podjąć decyzję. Jeśli już zapadnie, dobrze byłoby mieć wybór czy ma to być zabieg, czy RU-486, zwana też francuską pigułką poronną.
*Źródło i cytat: "Newsweek", "Aborcja na własnych warunkach" Anna Quindlen, z 11.09.2009 roku
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze