Samooplacz, czyli opalenizna z tubki
MARTA MALARSKA • dawno temuEksponowanie ciała jest najprzyjemniejsze, gdy mamy się czym pochwalić. Jednym z powodów do dumy może być pięknie opalona skóra, która sprawi, że poczujesz się jeszcze piękniej!
Jeśli nie masz czasu, aby wylegiwać się na plażach albo praca nie pozwala Ci na dłuższy urlop – możesz skorzystać z pomocy kosmetyków. Opalenizna w kremie, czyli samoopalacze są coraz lepsze, coraz wierniej imitują efekt prawdziwej opalenizny, warto więc spróbować ich magicznego działania.
Badania naukowe coraz częściej dowodzą szkodliwego działania promieni słonecznych na naszą skórę, co jest kolejnym argumentem, aby sięgnąć po samoopalacz.
Pamiętaj, by dobrać taki preparat do potrzeb Twojej skóry. Do wyboru mamy bezkonkurencyjne, jeśli chodzi o opalanie twarzy – kremy, mleczka – idealne dla kobiet o suchej skórze i lekkie spraye – wspaniale działające na skórę tłustą (nie pozostawiają na niej uczucia lepkości).
Nowością są pianki, które świetnie sprawdzają się jeśli mamy skórę wrażliwą, ponieważ nie wymagają długiego wcierania.
Nowoczesne samoopalacze nie przypominają tych sprzed lat. Mają bardzo przyjemne zapachy, dzięki zawartości silikonu łatwo się rozprowadzają, nie tworząc nieestetycznych smug, a dodatkowo wzbogacone są o witaminy i składniki nawilżające, co sprawia, że nie wysuszają już skóry.
Skóra ciemnieje wskutek dość skomplikowanej reakcji chemicznej, która jest jednak całkowicie bezpieczna dla naszego zdrowia. Warto pamiętać też o tym, że przez około dwie godziny po aplikacji takiego preparatu nie należy pić alkoholu, uprawiać sportu ani używać perfum, ponieważ pot, alkohol i perfumy mogą powodować powstawanie jaśniejszych plam. Aby utrzymać efekt opalonego ciała, powinno się powtarzać zabieg co kilka dni, gdyż sztuczna opalenizna, w przeciwieństwie do tej prawdziwej, zmywa się, płowieje i nie jest trwała.
Ada Sagała
http://www.gendai.pl/
Zdjęcie: http://www.flickr.com
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze