Czy weźmiesz dziecko do Waszego łóżka?
MAGDALENA MOSKAL • dawno temuPrędzej czy później nadejdzie dzień, gdy weźmiemy dziecko do swojego łóżka - by uciszyć je albo w nocy, albo w czasie choroby, ząbkowania, albo też na poranne baraszkowanie. Czy jednak nie ryzykujemy więcej, niż możemy zyskać?
Okazuje się, że wszędzie poza Europą i Stanami Zjednoczonymi praktyka spania razem z dzieckiem jest bardzo naturalna i rozpowszechniona. W Azji, Ameryce Południowej, Australii i Afryce bliskość matki jest postrzegana jako warunek konieczny rozwoju i zdrowego snu maleństwa. Tymczasem w naszej kulturze powszechne jest przekonanie, że branie dziecka na ręce, kiedy tylko zapłacze, i kładzenie go do łóżka rodziców przynosi skutki w postaci rozkapryszenia i nadużywania szantażu łzami. Faktycznie, niereagowanie na każdy szloch i pozostawianie dziecka samego z jego niepokojem po jakimś czasie przyniesie samodzielne uspokojenie. Tyle tylko że niekoniecznie jest to najlepszy sposób na uczenie maleństwa radzenia sobie ze strachem i samotnością - dziecko cichnie, bo nie widzi reakcji, ale negatywne uczucia pozostają. Zdecydowana większość lekarzy uważa, że dziecko powinno mieć swój własny pokój sypialny - swoje terytorium, w które nikt nie będzie interweniował. Takie spanie jest bardziej higieniczne i zapobiega problemom w przyszłości związanym z odzwyczajaniem dziecka od spędzania nocy z rodzicami. To samo zaleca się z punktu widzenia rodziców - w końcu seksualność jest ważnym elementem zdrowego związku, a łóżeczko w sypialni małżeńskiej, nie mówiąc o dziecku śpiącym w jednym łóżku z mamą i tatą, zdecydowanie nie sprzyja romantyzmowi. Dzieci jednak bardzo często same domagają się wspólnego spania. Specjaliści tłumaczą to obawą przed nocą, samotnością, niezrozumieniem zjawiska gaśnięcia całego świata. Wiele maluchów cierpi na koszmary, a ciemne kąty jednoosobowego pokoju tylko karmią wybujałą wyobraźnię. Oczywiście, wszystko zależy od charakteru dziecka — te bardziej niespokojne i ekstrawertyczne będą częściej przydreptywać do naszej sypialni nocą.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze