Skąd bierze się nadpotliwość?
REDAKCJA • dawno temuNadpotliwość to bardzo krępująca dolegliwość, która potrafi utrudnić lub nawet uniemożliwić normalne funkcjonowanie. Kluczem do rozwiązania tego problemu jest prawidłowe zdiagnozowanie i określenie jego przyczyn. Jak się to odbywa?
Prawidłowa diagnoza
Aby zdiagnozować nadpotliwość, standardowo wykonuje się prosty test Minora, czyli pokrywa skórę jodyną, a następnie posypuje skrobią. Przy nadpotliwości badany obszar zabarwi się na czarno lub granatowo. Jednak subiektywne odczucia pacjenta mają charakter nadrzędny i mogą być bardziej wiarygodne niż test.
Przyczyny
Nadpotliwość może być zaburzeniem genetycznym, a także mieć charakter wtórny, czyli towarzyszyć różnym schorzeniom (np. choroby tarczycy, cukrzyca, zaburzenia neurologiczne) czy etapom życia (dorastanie, menopauza, andropauza). Nadprodukcja potu bywa też efektem silnych emocji, stresu, wysiłku, diety i oczywiście pogody za oknem – część z nas pod wpływem najmniejszych nawet bodźców reaguje zwiększoną potliwością. Wielu nadreaktywnych pacjentów ma wrażenie niemal wciąż wilgotnej skóry, co wywołuje u nich stany lękowe, ogranicza aktywność towarzyską i zawodową, zmniejsza pewność siebie, a nawet może doprowadzić do depresji.
Jak sobie radzić z nadpotliwością?
Bez względu na klasyfikacje rodzajów i przyczyn najważniejsze w terapii jest samopoczucie. Jeśli jest ono pogorszone z powodu stresujących sytuacji związanych z hiperhydrozą, to jest to wystarczające wskazanie dla wykonania zabiegu. Zwłaszcza że miejscowa dezaktywacja niewielkiej ilości gruczołów potowych, w porównaniu do 2–3 milionów występujących na całym ciele, nie ma wpływu na ogólne funkcjonowanie systemu termoregulacji, a może rozwiązać problem nadpotliwości.
Specjaliści doradzają m.in. terapię przy zastosowaniu technologii aplikacji mikroigłowej prądu o wysokiej częstotliwości. Jak wygląda taki zabieg? Najpierw skóra zostaje powierzchniowo znieczulona za pomocą drobnych iniekcji, a następnie substancja znieczulająca wprowadzana jest głębiej kaniulą. Po około 30 minutach obszar, na którym występuje nadaktywność gruczołów potowych, jest precyzyjnie poddawany działaniu przez aplikator mikroigłowy, a emitowane fale elektromagnetyczne – mikroprądy, niszczą gruczoły potowe. Naskórek i górne warstwy skóry właściwej są cały czas automatycznie chłodzone, dzięki czemu efekt termiczny nie jest odczuwalny przez pacjenta. Cały zabieg trwa ok. godzinę, a po jego zakończeniu pacjent może wrócić do normalnej aktywności.
Innym sposobem na pozbycie się uciążliwego problemu, może być toksyna botulinowa. Powszechnie zwana jest jadem kiełbasianym, a jej pierwsze wykorzystanie w medycynie zawdzięczamy Alanowi Scottowi, amerykańskiemu okuliście, który w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku zastosował ją do leczenia zeza. I od tego czasu toksyna botulinowa przestała być jedynie trucizną, a stała się lekiem przynoszącym ulgę pacjentom dotkniętym schorzeniami neurologicznymi.
W medycynie estetycznej wykorzystywana jest natomiast od 1993 roku. Najpierw służyła jako preparat pozwalający wygładzić zmarszczki, a dziś z powodzeniem stosuje się ją do leczenia nadpotliwości. A na czym polega jej działanie?
– Toksyna botulinowa typu A, produkowana laboratoryjnie i oczyszczana, hamuje uwalnianie acetylocholiny. Jest do neuroprzekaźnik, który odpowiada za przekaźnictwo impulsów pomiędzy nerwami i mięśniami. Toksyna botulinowa likwiduje również wydzielanie potu poprzez zahamowanie pracy gruczołów potowych. I jest to właściwie cała tajemnica jej działania – wyjaśnia dr Maria Rybak z kliniki Ars Estetica.
Zabieg nie należy do bolesnych, ale najczęściej wykonywany jest ze znieczuleniem, aby pacjent czuł się komfortowo. I tak w każdy kwadrat objęty nadpotliwością aplikowana jest niezbyt głęboko niewielka dawka toksyny.
Procedura ta trwa kilkanaście minut, a zaraz po zabiegu możemy wrócić do swej codziennej aktywności. Niewskazane jest tylko noszenie ciężkich rzeczy w przypadku zabiegu na dłoniach. I jak już wspominaliśmy – efekty zastosowania toksyny botulinowej utrzymują się od około 6 miesięcy do roku.
Czy zabiegi są bezpieczne?
Skrupulatne testy i badania kliniczne nie wskazały żadnych poważnych powikłań związanych ze stosowaniem toksyny botulinowej, a potwierdziły je miliony zabiegów na całym świecie. Dlatego z pełnym przekonaniem możemy powiedzieć, że zabieg jest bezpieczny. Oczywiście w każdym przypadku występują pewne przeciwwskazania. Obstrzykiwania toksyną botulinową nie wykonuje się u osób nadwrażliwych na składniki preparatu, kobiet w ciąży i podczas okresu karmienia, pacjentów z miejscowymi infekcjami skóry oraz z zaburzeniami przewodnictwa nerwowo-mięśniowego.
Ponadto zabieg wykluczony jest u osób, które przyjmują leki, w których składzie znajduje się cyklosporyna, tubokuraryna, D-penicylamina, sukcynylocholina, aminoglikozydy lub aminochinolony. Leki te należy odstawić przynajmniej tydzień przed planowanym zabiegiem. Zabieg laserowego usuwania gruczołów potowych należy do bezpiecznych, a ponieważ opiera się na zasadzie liposukcji, która wykonywana jest od wielu lat, to można skorzystać z niego bez obaw o powikłania.
A co z kosztami? Cena zabiegu wstrzyknięcia toksyny botulinowej uzależniona jest oczywiście od ilości zużytego preparatu. Możemy jednak poznać uogólniony koszt. I tak za leczenie nadpotliwości pach zapłacimy od 1690 do nawet 3 tys. zł, dłoni – od 1690 zł, a stóp – od 1790 zł.
Zobacz też:
5 sprawdzonych sposobów na domowe SPA
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze