„Wiek to tylko numerek w dowodzie”. Ernestine Shepherd – najstarsza kulturystka
REDAKCJA • dawno temuSurowa dieta, regularne ćwiczenia i dziesiątki kilogramów wyciskanych na siłowni to codzienna mantra kulturystów. Takie życie wybrała dla siebie też 80-letnia Ernestine Shepherd ze Stanów Zjednoczonych, która kilka lat temu została uznana za najstarszą kulturystkę na świecie i wpisana tym samym do Księgi Rekordów Guinnessa.
Surowa dieta, regularne ćwiczenia i dziesiątki kilogramów wyciskanych na siłowni to codzienna mantra kulturystów. Takie życie wybrała dla siebie też 80-letnia Ernestine Shepherd ze Stanów Zjednoczonych, która kilka lat temu została uznana za najstarszą kulturystkę na świecie i wpisana do Księgi Rekordów Guinnessa.
Nie zawsze kochała sport, a wręcz przeciwnie. Pracowała jako sekretarka w szkole, na siłowni nie spędziła ani jednego dnia. Miała nadwagę, a od ćwiczeń wolała oglądanie telewizji i malowanie paznokci, jak sama dziś przyznaje. Któregoś dnia przyszła do niej siostra, Mildred. Namówiła Ernestine, by razem zadbały o swoje sylwetki.
Kobiety zawsze były blisko. — Jeśli widziałeś gdzieś Mildred, mogłeś być pewny, że gdzieś w pobliżu jestem i ja – wspomina w dokumencie „Niesamowite życie Ernestine Shepherd”. Siostry zapisały się najpierw na aerobik, potem postawiły na trening siłowy. Wkręciły się na tyle, że Mildred marzyło się, by obie zostały wpisane kiedyś do Księgi Rekordów Guinnessa, jako najstarsze strongwomen.
— Po roku wspólnych ćwiczeń przyszła do mnie i powiedziała, że jeśli coś jej się stanie, nie mogę rezygnować ze sportu. Wiedziałam, że ma małe problemy ze zdrowiem, ale nie byłam świadoma tego, że jest poważnie chora. Cały czas to ukrywała – mówi Ernestine.
Jej siostra wkrótce później zmarła. Miała tętniaka mózgu. Odeszła jej największa przyjaciółka i motywator. Kobieta wpadła w depresję, nie jadła, wypadały jej włosy, miała problemy z ciśnieniem i żołądkiem. Żyła tylko dzięki lekom. – Wreszcie któregoś dnia siostra pojawiła się w moim śnie. Zapytała, czemu tak siedzę bezczynnie i żebym brała się do roboty i nie marnowała życia – wspomina. Ernestine nie od razu wróciła na siłownię. Musiały minąć dwa tygodnie, by po raz kolejny zabrała się do pracy nad sobą.
Narzuciła sobie rygorystyczny trening. Ćwiczyła codziennie, zaczęła zdrowo się odżywiać. We wszystkim wspierał ją mąż, który przygotowywał jej posiłki, a potem nawet i on zaczął ćwiczyć. Razem wstają o świcie i idą biegać, choć oboje mają po 80 lat. Ciężki trening zapewnił jej sukces w świecie sportu. W 2010 roku została uznana za najstarszą kulturystkę na świecie, wygrała też kilka ważnych konkursów dla siłaczy. Jak przyznaje, najważniejsze jest poznanie swojego ciała i jego ograniczeń. Wielu dziwi się, że seniorka wciąż wyciska ciężary na siłowni. – Nie mogę przesadzać. Mam w sobie kilka naprawdę starych części – żartuje.
Kulturystka jest dziś licencjonowanym trenerem i szkoli innych. Skupia się przede wszystkim na starszych kobietach, które zapominają, jak ważne jest to, by dbać o swoje zdrowie. Kiedy otworzyła swoje pierwsze grupowe zajęcia, uczęszczało na nie zaledwie 10 osób. Dziś sala wypełniona jest po brzegi. – Byłam w szoku, gdy po jakimś czasie zaczęło brakować miejsc. Najpierw przychodziły tylko kobiety, potem zainteresowali się i mężczyźni – dodaje.
— Czasem nie dajemy rady, ale potem patrzymy na nią, 80-letnią staruszkę i robi nam się wstyd, że młodsze od niej babki się poddają. To nie tylko trening. Ona przywróciła nam chęć do życia – mówi jedna z uczestniczek zajęć.
— Nie każdy chce być kulturystą. Zawsze im powtarzam, że muszą zadbać o swoje zdrowie. Wiek to tylko numerek w dowodzie – mówi Ernestine, która wciąż spędza większość dnia na siłowni.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze