Focisz dziecko? Hamuj wenę!
REDAKCJA • dawno temuW kulturze chrześcijańskiej nie trzeba kochać się z krucyfiksem, by zasłużyć na bana. Okazuje się, że wystarczy zrobić dziecku zdjęcia inne niż robi wzięta chyba żywcem do nieba Anna Gedes, a już pojawiają się kontrowersje.
Mam 37 lat, dwuletnią córeczkę i czteromiesięcznego synka. Tak długo walczyliśmy z biologią – ja i mój konkubent — o własne dzieci, że teraz chyba lekko przesadzamy z troską. Ale nadal jesteśmy sobą. Nie należymy do rodzin ckliwych, podejrzliwych, ortodoksyjnych, mówiących innym, jak trzeba żyć.
Może dlatego zachwycił nas link facebook.com, który wysłali nam znajomi. Niemowlę jako Superman, Rocky, Rzeźnik… Oglądaliśmy te fotografie z mieszanymi uczuciami, jednak z przewagą zachwytu wobec wnikliwości i konsekwencji twórcy.
Niestety, w kulturze chrześcijańskiej nie trzeba kochać się z krucyfiksem, by zasłużyć na bana. Okazuje się, że wystarczy zrobić dziecku zdjęcia inne niż robi wzięta chyba żywcem do nieba Anna Gedes, a już pojawiają się kontrowersje.
Dla mnie te zdjęcia to wariacja na temat odwiecznej kołysanki – maleńki, a kim zostaniesz, jak dorośniesz? Wariacja znakomita i dająca do myślenia. Nie możemy uchronić dzieci przed ich osobistymi wyborami, ale możemy się na te wybory przygotować. Takie opcje przygotowała dla człowieka współczesna cywilizacja. Czy mamy na to jakikolwiek wpływ bez uciekania się do przemocy i gwałtu psychicznego na własnym dziecku? Czy to my aktywnie walczymy o równość szans, decydujemy o patologiach społecznych, o tym, kto będzie zaledwie rzeźnikiem, a kto aż kosmonautą? To również warto przemyśleć.
Internauci komentujący zawiedli mnie. Spora rzesza wzięła fotografie dosłownie. Ludzie pytali, czyje to dziecko, jak nabiło sobie guza pod okiem (fota „boksera”), czy to przypadek, a może jednak cyniczne wykorzystanie przypadkowej sytuacji? Szkoda, że tak niewielu dostrzega piękny przekaz tych fotografii – nie wspominając już o perfekcyjnej stylizacji i włożonym w to wysiłku twórczym… Co nas tak skaziło, że dopatrujemy się wszędzie realnej przemocy i komercji?
Jest taka piękna baśń Andersena o matce, która dostaje szansę zobaczenia całej przyszłości swojego dziecka i zdecydowania o jego losie… Gdyby Andersen nie wierzył w Boga, być może decyzja matki byłaby inna. Niekoniecznie lepsza. Ale my, dziś, jako ludzie do pewnego stopnia wolni, wykorzystujmy ten dar i nie bójmy się życia – jakiekolwiek będzie.
Tak właśnie pojmuję zdjęcie dziecka z limem pod oczkiem, a Wy?
Zdjęcia: Art Sheep
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze