Po co wychodzić z dzieckiem na spacer?
MAGDALENA MOSKAL • dawno temuKiedy zbliża się jesień i zima, zaczynamy wątpić w sens codziennego wychodzenia na spacer z dzieckiem.Pół godziny ubierania, kwadrans wrzasku, ściąganie wózka po schodach i powrót po 20 minutach, bo pada deszcz. Jaki to ma sens? Podpowiadamy, jak mężnie wytrwać w postanowieniu codziennych spacerów.
Z małym dzieckiem — mały kłopot. Z dużym dzieckiem większy. Chodzące dzieciaki wejdą do każdej kałuży, w mokrą trawę i błoto. Nie chcą rękawiczek, ściągają czapkę. Po co ta cała męka? Ano po to, żeby dziecko zahartować. Nie wymyślono jeszcze lepszego sposobu obrony przez sezonowymi chorobami, jak codzienne wietrzenie dziecka (i zbilansowana dieta). Dziecko, które styka się z chłodniejszym powietrzem, czasem zmoczy buty i ręce, lepiej zniesie nagłe zmiany temperatury i zimowe mrozy.Na dodatek dzieci wyprowadzane na spacer lepiej się rozwijają: co może być stymulującego w czterach ścianach dzień w dzień? Na zewnątrz widzą rówieśników, zwierzęta, samochody, obserwują zwykłych przechodniów i normalne życie. Uczą się zależności między zjawiskami.
No dobrze, ale po co robić tę całą szopkę z niemowlętami, które i tak przesypiają cały spacer?Nie lepiej otworzyć im okno? Niestety, nie. Tak zwane werandowanie jest dobre tylko dla noworodków i dzieci świeżo po chorobie. Po kilku dniach drzemki przy otwartym oknie czy na balkonie trzeba dziecko wywieźć na otwarte powietrze. Dopiero wtedy porządnie się dotlenia i znowu — hartuje.Jeśli ciężko Ci się wybrać w pojedynkę, przygotuj wcześniej wszystkie rzeczy: szalik, czapkę i łatwo wkładane buty, klucze i komórkę. Dopinaj dziecko już na klatce schodowej czy w wiatrołapie, żeby go nie przegrzać.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze