O co chodzi z tą spowiedzią?
MAGDALENA TRAWIŃSKA-GOSIK • dawno temuOstatnio wstrząsnęła mną informacja o tym, że katolicy powinni spowiadać się z popierania in vitro. To zrozumiałe, że poddanie się zabiegowi sztucznego zapłodnienia jest grzechem dla katoliczki, ale nie sądziłam, że także popieranie go np. u niekatolickich koleżanek. Czy powinnam wobec tego spowiadać się z tego, że moi znajomi żyją na kocią łapę, kochają się na zabój i tworzą od przeszło kilkunastu lat zgrany duet, przypieczętowany dwójką szczęśliwych dzieciaków, a ja życzę temu związkowi jak najlepiej i nie mam nic przeciwko, że para nie ma ślubu kościelnego? Kościół idzie do przodu. W jednej parafii można dostać rozgrzeszenie z automatu. Można też wyspowiadać się w sieci. Szkoda, że Kościół nie idzie do przodu w innych kwestiach, to na pewno zwiększyłoby liczbę wiernych. Wielu znam dobrych ludzi, którzy nie mogą się wyspowiadać i dlatego przestali chodzić do kościoła.
Ostatnio wstrząsnęła mną informacja o tym, że katolicy powinni spowiadać się z popierania in vitro. To zrozumiałe, że poddanie się zabiegowi sztucznego zapłodnienia jest grzechem dla katoliczki, ale nie sądziłam, że także popieranie go np. u niekatolickich koleżanek.
Czy powinnam wobec tego spowiadać się z tego, że moi znajomi żyją w luźnym związku, na kocią łapę, kochają się na zabój i tworzą od przeszło kilkunastu lat zgrany duet, przypieczętowany dwójką szczęśliwych dzieciaków, a ja życzę temu związkowi jak najlepiej i nie mam nic przeciwko, że para nie ma ślubu kościelnego? To ich sprawa, skoro to się u nich sprawdza, po co to zmieniać.
Nad spowiedzią zastanawiałam się także w szpitalu, podczas wizyty u koleżanki. Do sali wszedł bardzo miły ksiądz, który oferował spowiedź dziewczynom z patologii ciąży. Jedna z nich uśmiechnęła się i wycedziła przez zęby, że bardzo by chciała, ale niestety nie może. Nie pytał o co chodzi, powiedział, że rozumie. Dla niego to nie pierwszyzna. Jest wiele związków, nawet wśród katolików, związków, dla których nie ma przebaczenia, bo Kościół nie daje rozgrzeszenia parze, która żyje bez ślubu kościelnego, bo np. nie może go wziąć, gdy jedno ma za sobą rozwód w urzędzie.
Notoryczne zdrady byłego męża doprowadziły do całkowitego rozpadu małżeństwa mojej przyjaciółki, dziewczyna dostała rozwód, ale dla Kościoła nadal jest żoną tego, który przez lata ją krzywdził. Teraz ma udane małżeństwo z urzędu, spodziewa się dziecka, jest szczęśliwa, bo znalazła kogoś, kto naprawdę ją kocha i szanuje. Do kościoła już nie chodzi, bo i po co… Została zepchnięta na margines, nie może się wyspowiadać, będzie miała kłopot z ochrzczeniem dziecka.
Nie może spełnić warunków spowiedzi. Rachunek sumienia jest prosty, znajdą się w nim różne grzechy, ale nie ten, bo jak można za grzech uznać związek z kochającym, wiernym i dobrym mężczyzną. Żal za grzechy? Nie umie żałować… Jest szczęśliwa, nigdy wcześniej taka nie była. Mocne postanowienie poprawy? Niemożliwe. Przecież nie może obiecać w konfesjonale, że nie będzie kochać się ze swoim mężem i płodzić kolejne dzieci. Żaden z warunków spowiedzi nie może być spełniony. Według Kościoła żyje więc w grzechu, według niej nie, twierdzi, że nie musi chodzić do kościoła, jeśli tam jej nie chcą, Bóg jest wszędzie, a ona z nim często rozmawia. Nie spodziewa się kary za ten uczynek. Jej Bóg taki nie jest.
Paradoksalnie pierwszy mąż, ten który według Kościoła jest nim cały czas, chodzi do spowiedzi i otrzymuje rozgrzeszenie. Tak było zresztą przez całe ich małżeństwo, zdradzał, ale żałował, postanawiał poprawę, wyjawiał swój grzech i dostawał krzyżyk, a potem znów zdradzał. Zabawne i przerażające. Zniszczył rodzinę, skrzywdził kobietę, ale może z podniesioną głową usiąść w pierwszym rzędzie w swojej parafii i grzeszyć dalej, przecież jest tylko człowiekiem.
Alkoholik, który co tydzień leje swoją żonę, skazując swoje dzieci na strach i ciągłe awantury także otrzyma rozgrzeszenie, jeśli tylko wyjawi grzech znęcania się nad rodziną, pożałuje i obieca poprawę. Ale skatowana żona, która odejdzie od niego, zabierając dzieci, by ułożyć sobie i im życie od nowa, rozwiedzie się i założy nową rodzinę, w której nikt już nie podniesie ręki na jej dzieci i na nią, nie dostanie rozgrzeszenia.
Powiecie, że można unieważnić ślub kościelny i po unieważnieniu znów cieszyć się rozgrzeszeniem. Ale wtedy trzeba być hipokrytą i kłamać. Powodem unieważnienia nie może przecież być zdrada ani awantury z użyciem pięści, bo katolik powinien wybaczać i nadstawiać policzek, trzeba by skłamać, że jedno z członków małżeństwa jest np. chore psychicznie lub że ślub wzięli pod groźbą rodziców, nie z własnej woli. Ale oni się kochali, ona kochała jego. Ludzie się jednak zmieniają lub skrzętnie potrafią ukryć prawdziwą twarz. Gdy brała ślub, nie sadziła, że jej mąż to notoryczny kłamca, który będzie ją zdradzał lub kat, który stosuje przemoc. Czy za swoją decyzję z młodości muszą płacić taką cenę, przez całe życie?
W kontekście spowiedzi zastanawiam się też czy katolik spowiada się ze ściąganych nielegalnie z netu filmów, to przecież kradzież. A co z pamiętaj abyś dzień święty święcił… czy katolicy spowiadają się ze spędzania połowy niedzieli w supermarkecie lub z trzepania dywanu, wywieszania prania? Czy spowiadają się, że dali lekarzowi w łapę?
Kościół idzie do przodu. W jednej parafii postawili coś w rodzaju bankomatu zamiast konfesjonału, można dostać rozgrzeszenie z automatu. Można też wyspowiadać się w sieci. Szkoda, że Kościół nie idzie do przodu w innych kwestiach, to na pewno zwiększyłoby liczbę wiernych. Wielu znam dobrych ludzi, którzy nie mogą się wyspowiadać i dlatego przestali chodzić do kościoła.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze