Aborcyjne déjà vu
MARIANNA KALINOWSKA • dawno temuSzefowa prosiła mnie wiele razy – nie pisz już, Marianno, o aborcji. Nie mogę się powtrzymać, bo ze złości chce mi się krzyczeć. Chwilami wydaje mi się, że to wszystko nie może przecież dziać się naprawdę. Pocieszam się: masz déjà vu, to wszystko już było, chwilowa szajba mózgu, zaraz będzie dobrze. A jednak to nie jest złudzenie. W Sejmie znów jacyś dewianci grzebią w ustawie antyaborcyjnej.
Szefowa prosiła mnie wiele razy – nie pisz już, Marianno, o aborcji. Nie mogę się powtrzymać, bo ze złości chce mi się krzyczeć. Chwilami wydaje mi się, że to wszystko nie może przecież dziać się naprawdę. Pocieszam się: masz déjà vu, to wszystko już było, chwilowa szajba mózgu, zaraz będzie dobrze. A jednak to nie jest złudzenie. W Sejmie znów jacyś dewianci grzebią w ustawie antyaborcyjnej.
Posłowie PO i PSL chcą ustawę zaostrzyć. Chcą, byśmy teraz rodziły dzieci – także, jeśli wiemy, że umrą zaraz po porodzie albo po kilku latach, w bólach i męczarniach. (Było już, nie? Wiele razy). Chcą nas zmusić karami, byśmy przez dziewięć miesięcy nosiły w brzuchach niezdolne do życia poza naszym ciałem zniekształcone płody, które przestaną oddychać w chwili przecięcia pępowiny. Chcą, żebyśmy rodziły dzieci, które całe życie będą cierpiały – bo nikt nigdy nie będzie im umiał pomóc. Jedynym wybawieniem dla tych dzieci będzie śmierć.
Ale co tam – rodźmy, rodźmy, nie bójmy się niczego.
Ojczyzna wzywa.
Czego tu się bać? Nie bójmy się, że nie będziemy miały właściwej opieki medycznej. Przecież w Polsce system opieki zdrowotnej jest na wspaniałym poziomie i wszyscy mamy równy dostęp do wszystkich badań i usług.
Mamy też wspaniałą opiekę socjalną, darmową i dostępną dla wszystkich potrzebujących rehabilitacji.
Mnóstwo domów opieki.
Refundowane leki.
Opiekę psychologiczną dla położnic w licznych i przyjaznych szpitalach położniczych.
Rodzice chorych dzieci mają u nas wspaniałe, fachowe wsparcie.
Chore dzieci mają wszystko, czego im trzeba.
Jesteśmy bogatym, opiekuńczym krajem i stać nas na to, by powiększać rzesze nieuleczalnie chorych i cierpiących.
Każda matka, której urodzi się chore dziecko, dostanie w Polsce doskonałe wsparcie z każdej strony.
Prawda, drodzy posłowie?
Jest w tym nieustannym gmeraniu w ustawie antyaborcyjnej – i tak już przecież najbardziej restrykcyjnej w Europie – coś obrzydliwego. Celowo używam czasownika „gmerać”. Gmera się w majtkach, kiedy nikt nie widzi. Posłowie co jakiś czas czują dziwne swędzenie w paluchach i muszą, po prostu muszą znów spróbować wrazić je w nasze macice. Stanąć nad naszymi łóżkami i pouczyć, paluchem pogrozić. Jest w tym coś chorego, wstrętnego, niezdrowego. Teraz, kiedy chcą, żebyśmy rodziły dzieci, które umrą w cierpieniach, kojarzą mi się z doktorem Mengele. Doktor Mengele też chciał, by jego pacjentki rodziły chore dzieci. Celowo zarażał ciężarne różnymi wirusami i bakteriami, ciekaw, co się stanie. Urodzone dzieci fotografował, napawając się ich kalectwem.
Czy tylko ja widzę analogię?
Jeszcze jedna sprawa – pogarda. Ileż pogardy dla kobiet jest w przekonaniu, że trzeba nam mówić literą prawa, co jest dobre, a co złe. Posłowie zakładają, że jesteśmy zbyt głupie, by podjąć właściwe życiowe decyzje. Już oni nam pokażą, jak żyć. A jeśli nie posłuchamy – do więzienia.
Tam może w końcu się nauczymy.
Śmieszne, że aborcja była w naszym kraju dostępna przez dziesiątki lat i nikt nie protestował. Po przełomie w 1989 zaostrzenie liberalnej ustawy było podziękowaniem Kościołowi za wsparcie opozycji w walce z komuną. Przyznam, że plan chytry i powiedziałabym – tani. Wszak ani księża, ani posłowie nie rodzą dzieci. Płacenie cudzą gotówką jest zawsze tanie. Chociaż, czy tak tanią? Ostatnio Europejski Trybunał Praw Człowieka skazał państwo Polskie na karę finansową w wysokości 61 tysięcy euro. Polska naruszyła trzy przepisy Europejskiej Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności: dotyczące zakazu nieludzkiego i poniżającego traktowania, prawa do poszanowania życia prywatnego i rodzinnego, a także prawa do wolności i bezpieczeństwa osobistego. Jak to Polska zrobiła? Ano, pamiętamy chyba wszyscy Agatę, czternastolatkę z Lublina, która w 2008 roku zaszła w ciążę po gwałcie? Dziewczynce należała się legalna aborcja w szpitalu, wszak do zapłodnienia doszło w wyniku czynu zabronionego. Ale jej rodzice przez kilka tygodni szukali miejsca, gdzie ktoś pomógłby ich córce. W jakiś sposób o sprawie dowiedzieli się dziennikarze i prolajferzy, rozpętało się piekło. Pod szpital, w którym leżała dziewczynka, zjeżdżali się księża i inni obrońcy życia – cóż, że poczętego w gwałcie i przemocy.
Ostatecznie Agacie udało się usunąć niechcianą ciążę w szpitalu oddalonym od Lublina o 500 kilometrów. Jechała tam samochodem przysłanym z ministerstwa zdrowia. Jak mówi matka dziewczynki: jakbyśmy były jakimiś przestępcami.
Obie panie (dziś Agata jest już pełnoletnia) postanowiły walczyć o swoje prawa i wygrały z opresyjnym krajem. Teraz wszyscy dostajemy po kieszeni przez tych oszołomionych kościółkowych głupków. Przecież tych 61 tysięcy euro odszkodowania dla Agaty i jej rodziny to z naszych podatków, nie Terlikowskiego.
Śmieszne, że obowiązującego dziś prawa nikt nie przestrzega i wszyscy o tym wiedzą. Różne organizacje szacują, że w Polsce może mieć miejsce rocznie nawet 200 tysięcy nielegalnych aborcji. Podziemie kwitnie, lekarze zarabiają krocie – w Warszawie za usunięcie ciąży trzeba zapłacić cztery tysiące złotych. Wiele kobiet wyjeżdża za granicę, gdzie za te same pieniądze usuwa ciążę legalnie. Inne kobiety korzystają z farmakologii. Jeszcze inne, chałupniczo, z iniekcji Domestosem czy starodawnego szydełka. To w te ostatnie najbardziej uderza ta ustawa. To one umierają z powodu powikłań, zostawione same sobie.
Nie znam nikogo, kto byłby zwolennikiem aborcji.
Nikt przy zdrowych zmysłach ciąży usuwać nie chce. Aborcja jest aktem okropnym i nikt tego faktu nie neguje. Kobiety nie usuwają ciąży, bo to taki sam miły zabieg jak pedikiur – każda usunięta ciąża to czyjaś trudna, desperacka decyzja.
Zmuszanie kobiet, by rodziły chore dzieci, jest zbrodnią i trzeba to powiedzieć głośno. Różni watykańscy sługusi podlizują się Kościołowi, traktując kobiety jak niewolnice, którym można coś kazać. Wara, gnoje, zabierajcie swoje wstrętne łapska z mojego brzucha.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze